Czar - 1970

MIchał Mierzwiński

Image1.Tread Softly On My Dreams 

2.Cecelia

3.Follow Me 

4.Dawning Of A New Day 

5.Beyond The Moon 

6.Today 

7.A Day In September 

- Del Gough / drums
- Bob Hodges / keyboards, vocals
- Paul Kendrick / bass, vocals
- Mick Ware / guitar, vocals

Jaka powinna być recenzja, aby przykuwała uwagę i zainteresowała do jej przeczytania oraz zachęciła do zdobycia i przesłuchania recenzowanej płyty? Przeczytałem w życiu setki/tysiące recenzji i wydaje mi się, że po pierwsze  - to nie powinna być ani za długa, aby czytający, który nie ma za dużo czasu podjął decyzję o jej przeczytaniu, ani też za krótka – aby choć w małym stopniu opisać zawartość danej płyty. Co do treści, to ważne aby  jednocześnie była i obiektywna i subiektywna (możliwe ???). I w odpowiednim momencie musi przejść do sedna sprawy. Tak jak teraz. Zespół CZAR. Tak jak recenzowana niedawno grupa INDIAN SUMMER wydali tylko jedna płytę (Fontana 1970). Dlaczego, jak tamta przepadła? Nie wiem. Dziwne to były czasy. Jedni mieli na tym łez padole grup i wszystkiego za dużo (patrz Zachód), inni (Wschód ) posiadali „tylko” Niemena, SBB, Klan, Nurt, Breakout, Anawę,Skaldów (i kogo jeszcze?). Widać nigdy nie było sprawiedliwości nawet na muzycznym rynku.

Na płycie znajduje się siedem utworów – w większości w wolnym lub średnim tempie, o czasie zbliżonym do 7-8 minut (wyjątek to pogodny kawałek FOLLOW ME). Czy łatwo do kogoś przyrównać muzykę grupy? Można się natknąć na porównania do grup KING CRIMSON, MOODY BLUES, THE NICE czy ATOMIC ROOSTER.Wydaje się,  że w każdym przypadku nawet trafnie, lecz jednocześnie muzyka CZAR jest oryginalna. Jest po pierwsze melodyjna, płynna, melancholijna (ale zawsze rockowa),  a po drugie to strasznie (raczej fajnie) dużo na niej hammonda, melotronu, klawesynu, obok których słychać świetne, psychodeliczne partie gitary. Ciekawe jest to, że trudno jest (jeśli możliwe) zaszufladkować taką muzykę. Rock progresywny, art rock, psychodelia, heavy rock?... A może wszystkiego po trochu? Ulubione kawałki? Zdecydowanie CECELIA i TODAY. Oryginalna płyta analogowa wydana w epoce to wydatek kilkuset euro (na rynku o wiele tańsza wersja Akarmy – jeśli jeszcze jest?). Kompakt wydany przez Sunbeam Records w 2007 roku zawiera dodatkowo utwory z singla i przygotowywanej drugiej płyty:

Ritual Fire Dance*

Oh Lord I'm Getting Heavy*

Why Don't We Be A Rock N Roll Band*

(She's A) Lady of Love*

I'll Try Hard*

Good Morning Sunshine*

Oh Darlin' *

I Laid It On The Line*

Zdecydowanie wszystkie odbiegają poziomem od zawartych na pierwszej płycie. Co nie zmienia faktu, że jako całość to jedna z moich ulubionych płyt wszech czasów .   

PS. Od ostatniej soboty września po przerwie wakacyjnej ponownie będę płyty z tego gatunku prezentował w zaprzyjaźnionej z Małym Leksykonem audycji  /również w necie/. Szczegóły wkrótce .
MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok