Marillion - Less Is More

Artur Chachlowski

ImageZespół Marillion wydał album akustyczny… I w tym miejscu mógłbym śmiało zakończyć tę recenzję. Bo płyta ta – pomimo swej wyjątkowości – ani ziębi, ani grzeje. Po prostu ukazała się. I tyle. Członkowie tego, uważanego (niegdyś) za czołowego reprezentanta prog rockowego gatunku, zespołu postanowili opracować jedenaście (a właściwie dwanaście, bowiem na końcu płyty w formie hidden tracka umieszczono jeszcze nagranie „Carnival Surf Babe” – btw, moim zdaniem to najciekawsze trzy minuty tego krążka) utworów ze swojego repertuaru i przedstawić je w formie akustycznej. Gwoli uściślenia w programie tego albumu znalazło się jedno premierowe nagranie: „It’s Not Your Fault”. Skomponowane przez cały zespół, a zaśpiewane i w pojedynkę zagrane wyłącznie na fortepianie przez Steve’a H.

„Less Is More”… Akustyczne piosenki Marillionu… Tak jakby one, albo przynajmniej większość z nich, na „normalnych” albumach nie były już akustyczne… No bo przecież od pewnego czasu ogarniająca, o zgrozo, każdą kolejną płytę obezwładniająca melancholia wyraźnie nadaje ton twórczości tego zespołu. No i tym razem Marillion postanowił jeszcze bardziej doładować do pieca, jeszcze bardziej zminimalizować instrumentarium, jeszcze bardziej uwypuklić coraz bardziej drażniącą manierę wokalną Hogartha, i – chyba tylko, by zaspokoić własną próżność i koniecznie wydać „obowiązkową” w karierze każdego szanującego się artysty płytę „unplugged” (czyżby MTV było niezainteresowane???) – skompletował swoje wypociny, o przepraszam, swoje akustyczne wysiłki, i wypuścił je na rynek na płycie kompaktowej.

Efekt jest zatrważający. Ziewania nie ma końca. Wypływająca z głośników melancholia i nudząca nostalgia przysparza wręcz o… Nie powiem o co…

Ktoś kiedyś powiedział, że dobra piosenka zawsze obroni się w akustycznej aranżacji. Widocznie Marillion od jakiegoś czasu nie pisze już dobrych piosenek. Albo nie wybrał ich na tę płytę. A jeżeli już po takie sięgnął („The Space”, „Hard As Love”, „This Is The 21st Century”), to niemrawym, pozbawionym życia aranżem kompletnie zabił w nich to, co było w nich najlepsze…

Marillion to zespół, który cenię i do którego mam ogromny sentyment. Ale też, od którego zawsze oczekuję czegoś więcej. W zamian znowu panowie dali mi powód do kolejnego rozczarowania. W akustycznym repertuarze też się nie sprawdzili. Im dłużej próbuję słuchać tej płyty, tym bardziej żałuję, że mój ukochany niegdyś wykonawca z każdym kolejnym swoim albumem ewoluuje w tak bezsensownym kierunku… More Is Less…

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!