Doskonale znany i uwielbiany przez sympatyków prog rocka znad Wisły zespół Quidam podsumowuje okres swojej dotychczasowej działalności koncertowym albumem DVD, któremu towarzyszą dwa srebrne krążki CD. Wszystko to zapakowane jest w pięknie wydanym przez Rock Serwis pudełeczku. A że zespół od pewnego czasu znajduje się w bardzo wysokiej formie, to box zatytułowany „Strong Together” wydaje się być prawdziwą gratką dla amatorów finezyjnie wykonanych i efektownie edytorsko wydanych płyt.
18 kwietnia ubiegłego roku Quidam wystąpił w konińskim klubie „Oskard” i zagrał na żywo kilkanaście utworów ze swojego bogatego repertuaru. Jako że był to czas intensywnego promowania studyjnej płyty „Alone Together”, to nikogo nie zdziwi fakt, że grupa wykonała praktycznie cały (choć nie po kolei) materiał z tego właśnie albumu. Właściwie to Quidam oparł setlistę na repertuarze z dwóch ostatnich studyjnych krążków, ale sięgnął też do najwcześniejszych czasów, wykonując w finale podstawowego koncertu swój klasyczny utwór „Sanktuarium”. To rzecz z pierwszej płyty, a więc z okresu, kiedy to większości muzyków tworzących aktualnie Quidam nie było jeszcze w zespole.
Koncert trwał ponad dwie godziny i teraz, wydany na płycie, stanowi niezwykle udany przegląd możliwości zespołu, który w bezpośrednim kontakcie z publicznością jawi się jako dojrzały, w pełni ukształtowany, a przede wszystkim jako stuprocentowo profesjonalny band. Zespół pod każdym względem kompletny. Nie od dziś wiadomo jest, że koncerty grupy Quidam to prawdziwe muzyczne spektakle, które nie ograniczają się do odtwarzania utworów znanych z płyt studyjnych w skali 1:1. Tak było i tym razem, gdyż Quidam udanie powplatał w swoje kompozycje fragmenty legendarnych utworów z historii rocka. I tak, w finale „One Day We Find” słyszymy dźwięki znane z karmazynowego „Red”, w „We Lost” zespół zagrał fragment popularnej kompozycji SBB „Walkin’ Around The Stormy Bay”, w „They Are There To Remind Us” – wplótł słynny motyw z „Riders Of The Storm” Doorsów, a w „Not So Close” – wybrzmiał charakterystyczny refren „Hush” z dorobku Deep Purple. Mało tego, Quidam żegnając się już z rozentuzjazmowaną publicznością zagrał na bis – przepięknie!!! – pinkfloydowski klasyk „Wish You Were Here”. W połowie koncertu zespół wykonał ujętą w zgrabną całość wiązankę fragmentów kilku utworów z albumu „SuREvival”, a mianowicie: „The Fifth Season”, „Queen Of Moulin Rouge” i „Everything’s Ended” (kompozycja tytułowa z tej pamiętnej płyty wykonana była w całości na tym koncercie kilkanaście minut wcześniej).
Wszystko to możliwe było do zrealizowania dzięki gościnnemu udziałowi grającej na skrzypcach Tyldy Ciołkosz oraz finezyjnie wykonującemu swoje partie saksofonowe Piotrowi Rogóżowi. Swoim udziałem ożywili oni ten długi, ponaddwugodzinny show. Brawurowo wykonali swoje instrumentalne partie, które wzbogaciły studyjne tematy o dodatkowe, często bardzo zaskakujące dźwięki. Jakby tego było mało, Quidam korzystając z możliwości, jakie dają występy na żywo, uwielbia odchodzić od znanych ze studyjnych wykonań ścieżek melodyjnych, a pozwala sobie na zaskakujące improwizacje, a w niektórych przypadkach, jak na przykład w „Of Illusions”, w zaskakujący sposób eksponuje solówki poszczególnych instrumentalistów (w tym przypadku mamy następujące po sobie po kolei solowe partie Jacka Zasady na flecie, Maćka Wróblewskiego – na perkusji oraz Mariusza Ziółkowskiego - na basie).
Quidam w wersji na żywo prezentuje się bardzo swobodnie. Brzmi świeżo i spontanicznie, lirycznie i rockowo. Bartek Kossowicz w naturalny sposób, z łatwością nawiązuje dobry kontakt z widzami i czaruje swoim scenicznym magnetyzmem zgromadzoną w „Oskardzie” publiczność. Dwaj najstarsi stażem członkowie grupy - Maciek Meller(g) i Zbyszek Florek (k) to dwa podstawowe filary brzmienia zespołu i swoim spokojem, opanowaniem i instrumentalną kompetencją perfekcyjnie „ciągną” grupę do przodu przez cały czas trwania koncertu.
Cóż można jeszcze powiedzieć o tej koncertowej muzyce? Słucha się jej z dużą przyjemnością. Quidam pokazuje, że jest zgraną grupą ludzi o jasnej wizji granych przez siebie dźwięków. Cały zespół demonstruje wysoką formę i, zgodnie z tym, co pod koniec koncertu Bartek mówi do mikrofonu, myśli już o nowej płycie studyjnej. Osobiście nie mogę się już doczekać…