Torn Mind, A - Barriers EP

Artur Chachlowski

ImageMłodzi Szkoci z zespołu A Torn Mind nazywają swoją pierwszą płytę ”EP-ką”. Trwa ona niespełna 40 minut i jak na współczesne standardy to faktycznie nie za wiele, ale z drugiej strony często spotykamy zdecydowanie krótsze wydawnictwa (jak chociażby recenzowany niedawno na naszych łamach krążek grupy Spirits Of The Dead), które ich twórcy dumnie nazywają „pełnowymiarowymi albumami”.

Jakkolwiek by z tą płytową nomenklaturą nie było, mamy w tym przypadku do czynienia z kolejnym godnym uwagi debiutem zespołu, który specjalizuje się w dość łatwo przyswajalnym melodyjnym „prog rockiem z ambicjami”. Grupa A Torn Mind przypomina mi brzmieniowo – zdaję sobie sprawę, że główną tego przyczyną jest barwa głosu grającego na gitarze wokalisty Granta Kilpatricka – formację Jadis. Ale tego Jadis z pierwszej, ewentualnie drugiej płyty. Nie tego rockowego, grającego krótkie dynamiczne piosenki z wyraźnym rockowym zacięciem. Wprawdzie A Torn Mind nie ma w swoim repertuarze gitarowych solówek na miarę Gary’ego Chandlera, ani też finezyjnych partii klawiszowych jak te, którymi swego czasu raczył nas Martin Oxford, ale twórczość Jadis jest w przypadku tego zespołu chyba najbardziej miarodajnym punktem odniesienia. No, może jeszcze z bardziej współczesnej półki dołożyłbym tu brzmienia znane na przykład z obu albumów grupy Darwin’s Radio, a w kilku bardziej ekstrawaganckich fragmentach EP-ki „Barriers” usłyszeć też można subtelne wpływy The Mars Volta.

A Torn Mind to piątka kompetentnych i naprawdę nieźle grających muzyków, którzy nie boją się eksperymentowania i poszukiwania nowych rozwiązań mających na celu uczynienia ich muzyki oryginalnej, charakterystycznej i łatwo rozpoznawalnej. Przykładem tego mogą być wykorzystywane (ale niezbyt często i wcale nie nachalnie) instrumenty dęte. Na saksofonie gra, obsługujący zarazem syntezatory, Christopher Hartles, który w utworze „Impurity” daje prawdziwy popis gry na tym instrumencie, demonstrując przy tym prawdziwą epicką jazdę przypominająca jazzową jatkę z karmazynowego „Schizofrenika XXI wieku”. Ciekawa jest też latynoska wstawka zagrana na trąbkach w utworze „Vita”. Trąbki słychać także w otwierającym płytę i chyba najbardziej przebojowym w całym zestawie nagraniu „Sixes & Sevens”. Ale nie są to trąby na miarę szokujących swego czasu wczesnych nagrań Phila Collinsa. To subtelnie wplecione motywy, które niewątpliwie ubogacają na wskroś rockowe brzmienie A Torn Mind.

Na program krążka „Barriers” składa się zaledwie 5 utworów, co przy czasie jego trwania daje właściwy obraz, z jakiej długości nagraniami mamy do czynienia. Ale, co warte podkreślenia, aż dwa z nich trwają po około 10 minut. Tak więc, A Torn Mind nie boi się stawienia czoła dłuższym formom muzycznym. Stara się też wykraczać poza oczywiste (neo)progresywne terytoria. Sprawia wrażenie, że ma sporo do powiedzenia i dlatego wypada życzyć sympatycznym Szkotom wytrwałości w tym co robią, rogu obfitości w postaci ciekawych muzycznych pomysłów i powodzenia w nagrywaniu tego, co w końcu dumnie określą mianem swojego „pełnowymiarowego debiutanckiego albumu”. Choć podkreślam to raz jeszcze, EP-ka „Barriers” to rzecz, która już teraz na miano pełnowartościowej płyty z pewnością zasługuje.

PS. O możliwościach grupy A Torn Mind można przekonać się zaglądając na jej profil Myspace: http://www.myspace.com/atornmindband

 
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!