Arpia - Racconto d'inverno

Artur Chachlowski

ImagePłyta „Racconto d’inverno” dotarła do mnie w grubej, opasłej kopercie, która nie zmieściła się w eurostandardowej skrzynce pocztowej. Po otwarciu odebranej na poczcie przesyłki ze zdumieniem spostrzegłem, że oprócz typowego plastikowego pudełeczka z płytą CD zawiera ona jeszcze… książkę. Zatytułowaną tak samo jak płyta: „Racconto d’inverno” („Zimowa opowieść”). Książkę, której autorem jest lider grupy Arpia i jej główny kompozytor, gitarzysta, a także śpiewający klawiszowiec – Leonardo Bonetti.

Na podstawie jego powieści powstał koncepcyjny album, prawdziwa rock opera mówiąca o (domyślam się tego po tytułach poszczególnych rozdziałów książki, a także po tytułach kompozycji wypełniających płytę) o zagubionej duszy błądzącej po śmierci swego właściciela po różnych krainach lub, jak kto woli, zawieszonej pomiędzy piekłem, czyśćcem, a niebem. Historia opowiedziana w iście gotyckim stylu.

Ale muzyka wypełniająca płytę „Racconto d’inverno” wbrew temu, czego można byłoby się domyślać, nie posiada w sobie typowych dla rockowych oper rozmachu, orkiestracji, partii chóru czy pompatycznego przepychu. Jest wręcz odwrotnie. Wyobraźcie sobie, że jest to album nagrany bez (!!!) elektrycznych gitar, prawie zupełnie nie słychać na nim instrumentów klawiszowych, a brzmienie grupy Arpia budujące klimat całej płyty oparte jest na duecie akustycznych gitar (Leonardo Bonetti – Fabio Brait), delikatnie szemrzących instrumentach perkusyjnych (Aldo Orazi) i, przede wszystkim, męsko-żeńskich dialogach wokalnych (Leonardo Bonetti – Paola Feraiorni).

Płyta nie jest długa. Trwa niespełna 3 kwadranse i podzielona jest na aż 19 płynnie połączonych ze sobą tematów. Jak łatwo można wywnioskować, trwają one przeciętnie po około 2-3 minuty, choć tak naprawdę te poszczególne fragmenty tworzą jedynie umowne rozdziały całej opowieści, której nie można słuchać inaczej niźli od początku do samego jej końca.

Przyznam, że „Racconto d’inverno” to dosyć osobliwy album. I to zarówno z punktu widzenia konstrukcji, jak i samej muzyki. O tym, że Arpia lubuje się w tego typu formach mieliśmy okazję przekonać się już przy poprzedniej płycie tego zespołu, „Terramare” którą w 2007r. omawialiśmy na naszych łamach. Na nowym krążku zespół poszedł jednak jeszcze dalej. Przez cały czas odnosi się wrażenie, jak gdyby słuchało się płyty na wskroś akustycznej. Akustyczne gitary wspomagane dyskretnie grającą sekcją rytmiczną i dwugłosem wokalistów to oś, na której opiera się cała muzyka Arpii. Właściwie nie ma tam nic więcej. Pastelowe brzmienie gitar przypomina w pewnym stopniu płyty Anthony’ego Phillipsa, a cały ten muzyczny minimalizm w połączeniu z nieźle współdziałającym ze sobą duetem wokalistów z pewnością znajdzie zwolenników wśród miłośników włoskiej szkoły progresywnego rocka. Kto wie, może nawet ci, którzy lubują się w uduchowionych i natchnionych klimatach płyt skandynawskich grup progresywnych znajdą na „Racconto d’inverno” mnóstwo bliskich ich sercom doznań i wrażeń artystycznych. Ten album jest przykładem tego, jak przy użyciu niewielu środków można stworzyć coś interesującego. Można oczywiście, jeżeli ma się na to dobry pomysł. Ten mariaż książkowej powieści z konceptualną płytą okazał się pomysłem nienajgorszym.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!