Soul Enema - Thin Ice Crawling

Artur Chachlowski

ImageCzasami eksperymentowanie w muzyce przypomina stąpanie po cienkim lodzie. No bo jak realizować własne pomysły będące syntezą kilku dość odległych od siebie gatunków bez posądzenia o megalomanię, zrzynanie z innych artystów i gonienie w piętkę? Przed takim dylematem stanęła pochodząca z Izraela formacja o nazwie Soul Enema, gdy przygotowywała swój debiutancki album zatytułowany, nomen omen,… „Thin Ice Crawling”.

Zadanie było niełatwe, ale myślę że udało im się. Kruchy lód nie popękał i udanie przebrnęli na drugi brzeg. A ich zmagania, a może lepiej byłoby powiedzieć: skuteczne przechodzenie od niepewności po finał swojej muzycznej podróży, zabrało im równo 67 minut czasu. Tyle bowiem muzyki zawiera ten krążek po brzegi wypełniony muzyką, którą można by sklasyfikować jako fuzję progresywnego metalu, rocka, folku, gotyku, muzyki orientalnej, etnicznej, psychodelli, grunge’u (pojawia się on w umieszczonym na końcu płyty tzw. „hidden tracku”), a także renesansowych melodii. Dużo tego. Powiecie, że to wybuchowa mieszanka i że nie mogło się powieść? A ja odpowiem, że nie jest tak jak myślicie. Działającym pod kierownictwem Constantina Glantza Izraelczykom sztuka ta udała się i to wcale nie najgorzej.

Płyta „Thin Ice Crawling” składa się z 9 utworów (plus wspomniany już przeze mnie ukryty i niewymieniony na kopercie płyty track). Sporo się w nich dzieje i tak naprawdę dopiero wielokrotne przesłuchanie tego albumu daje możliwość odczytania wszystkich elementów, składających się na pełny obraz muzyki Soul Enema. Pierwsze, co przebija się z dźwięków granych przez zespół, to rozumne, nieomal zegarmistrzowsko precyzyjne łącznie aż tak wielu gatunków. Zespół robi to z powodzeniem, co powoduje, że przy całej swojej złożoności muzyka grupy Soul Enema wydaje się być lekka, zwiewna i delikatna. Słychać w niej echa dokonań Kamelot (orkiestracje), Phideaux (współbrzmienie żeńskich i męskich wokali), Blackmore’s Night (folk rockowe nuty), Orphaned Land (orientalizmy), Little Tragedies (epickość) i By Blood Alone (operowe brzmienia wokali).

Łącząc tak wiele elementów pochodzących z różnych gatunków, zespół musi jednak opierać się na jakichś filarach. W przypadku Soul Enema są nimi: wokal Iriny Sherr oraz brzmienie klawiszy, które obsługuje Constantin Glantz (okazjonalnie też muzyk ten śpiewa, stanowiąc przeciwwagę dla charakterystycznego głosu wokalistki). Irina często posługuje się operowym stylem emisji głosu (Constantin stara się za to delikatnie growlować, a nawet rapować). Efekt jest nienajgorszy. Muzyka oparta jest na brzmieniu syntezatorów, ale dość dobrze współgrają z nimi inne instrumenty (Yevgeny Kushnir gra na gitarze, Max Mann na basie, Oleg Szumsky na perkusji, a w kilku utworach rozlega się też saksofon, na którym gra Stas Gorodov).

Kolejną ważną cechą muzyki Soul Enema jest umiejętna synteza licznych składników bez popadania w banał oraz bez błądzenia po omacku, a w konsekwencji stworzenie strawnego dla odbiorcy kawałka naprawdę niezłej muzyki. Ta swoista muzyczna chimera tego izraelskiego zespołu potrafi się bronić. I choć na pewno nie jest to album ponadczasowy, to zachęcam do zapoznania się z tym ciekawym zjawiskiem, któremu dla potrzeb niniejszej recenzji pozwolę sobie nadać nazwę „metal sympho folk rockiem”.

I jeszcze jedno, wertując książeczkę zorientowałem się, że „Thin Ice Crawling” jest koncept albumem. W historii występują: siostra Monica, Brat Bin, Wuj Sam, Demon, Duch, Anioł i Matka Gęś, a w akcji przewijają się polityka, nierząd, narkotyki, śmierć i odkupienie. Trochę to wszystko zawiłe i przyznam, że nie udało mi się rozgryźć przebiegu następujących po sobie wydarzeń. Ale literacki aspekt wydaje się tu mniej ważny. Najważniejsza jest muzyka. A trzeba przyznać, że dźwięki wypełniające płytę „Thin Ice Crawling” układają się w dość zgrabną całość.

www.mals.ru

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok