The Intersphere to kolejny pochodzący z Niemiec zespół, który podpisał kontrakt z wytwórnią ProgRock Records. I choć po naszych zachodnich sąsiadach wydających albumy pod tą właśnie banderą najprędzej można by się spodziewać progmetalowych prób, to jednak w przypadku wydanej w tym roku płyty „Interspheres-Atmospheres” mamy nie tylko do czynienia z muzyką niezbyt bliską progresywnemu metalowi, ale i z materiałem, którego rodowód mało kto byłby w stanie odgadnąć bez znajomości metryki pochodzącego z Mannheim The Intersphere.
Muzyka, jaką zespół prezentuje na swoim drugim już albumie niezwykle sugestywnie wpisuje się w zachodnią, zwłaszcza amerykańską estetykę energetycznego rocka z domieszką jego alternatywnej odmiany. Choć obecność na samym początku krótkiego „Right Through Me”, będącego pewnego rodzaju introdukcją do zasadniczej części płyty, mogłaby zwiastować rzeczywiście progresywny charakter tejże muzyki, to po odsłuchu dalszej części materiału nie ma już wątpliwości - „Interspheres-Atmospheres” to muzyka ambitnego, zdolnego zespołu, jednak zdecydowanie lubującego się w prostych, melodyjnych, niedługich formach. Całkiem trafne zatem wydają się być skojarzenia muzyki The Interspheres z dokonaniami takich grup, jak choćby Dredg, czy Coheed and Cambria, choć nie sposób momentami nie przypomnieć sobie również i takich nazw, jak Muse („Prodigy Composers”, „I Have a Place for You on Google Earth”) czy nawet Foo Fighters („Early Bird”).
Na program „Interspheres-Atmospheres” składa się dwanaście melodyjnych, wpadających w ucho kompozycji, pełnych młodzieńczej energii płynącej z na ogół zupełnie prostych gitarowych riffów, gdzieniegdzie jedynie urozmaiconych nieco bardziej wyszukanymi instrumentalnymi patentami, których wykorzystanie sprowadza się tu raczej jedynie do roli „dekoracyjnej”. W gruncie rzeczy jest to zatem dość jednostajna płyta - choć trwa około 50 minut, to jednak w pewnym momencie zaczyna nieco się dłużyć. Być może znacznie ulepszyła by jej odbiór w tym względzie obecność choć jednej rasowej ballady, z której skomponowaniem zespół, tak biegły w tworzeniu chwytliwych melodii, z pewnością nie miałby najmniejszych problemów – takiego utworu jednak zabrakło.
O ile płycie „Interspheres-Atmospheres” ciężko będzie konkurować z progrockowymi premierami tego roku, wszak muzykę tą trudno klasyfikować w ramach nawet szeroko pojętego rocka progresywnego, to jednak z całą pewnością dzięki swojemu energetycznemu, „amerykanizującemu” charakterowi album ten ma szanse zdobyć wielu, zwłaszcza bardzo młodych wielbicieli, nie tylko w samych Niemczech. Z perspektywy fanów rocka progresywnego ciekawym jest, czy fakt, iż album The Intersphere ukazał się pod banderą ProgRock Records świadczy o coraz szerszym spektrum stylistycznych zainteresowań tej wytwórni, czy może o jej intuicji - ale czy faktycznie w tej muzyce można doszukiwać się potencjału na bardziej wyszukane muzyczne produkcje w przyszłości?