Christmas 9

Mytho - In The Abstract

Paweł Świrek

Image„In The Abstract” to debiutancki album włoskiej grupy Mytho. Zespół wcześniej pojawił się na składance coverów Marillion, wykonując utwór „Go”.

Tym razem Mytho przygotował dla nas około 47 minut własnej muzyki. Na płycie można odnaleźć dużo piękna, lecz niektóre kompozycje zostały zagrane trochę bez ładu i składu, jak na przykład otwierająca płytę kompozycja „Abstract”. Pojawiające się riffy gitarowe tuż za połową utworu trochę nie trzymają się kupy. Kolejny utwór, „Luna”, choć jest oddzielony przerwą, brzmi tak, jakby był kontynuacją poprzednika. Tyle, że tym razem mamy nieco lunatyczną kompozycję, ale bardziej spójną melodyjnie. Nienajlepiej jest też w „Alpha Centauri”. Bardziej ożywioną kompozycją, nieco odstającą od pierwszych trzech utworów, jest „Wishes Life”. Moim zdaniem utwór ten został jednak zagrany niestety trochę bez przekonania. Brzmienie jest zbyt spłaszczone i surowe. Czegoś mi brakuje w tym utworze. W dwuczęściowym „New Gemini’s Rising” można dostrzec delikatne wpływy twórczości Pink Floyd z domieszką Rush i Asia. Niewątpliwą zasługą tego jest fakt, iż wokalistą w tym utworze jest John Payne. Dłuższe instrumentalne końcowe fragmenty do złudzenia przypominają płytę Pink Floyd „Animals”. Pomimo ewidentnych wpływów tego zespołu kompozycja jest bardzo udana i słucha się jej z prawdziwą przyjemnością. Wpływy Pink Floyd z okresu „Animals” można też znaleźć w kolejnym instrumentalnym utworze „Maelström”. Na szczególną uwagę zasługuje tu piękne solo gitarowe. Potem następuje zmiana nastroju w „These Worlds Are In My Heart”. Utwór zapowiada się ciekawie, lecz pod koniec staje się nieco przynudnawy. „Words of Silence” zaczyna się prawie jak „Creepshow” z repertuaru Twelfth Night, lecz dalszy ciąg utworu to zupełnie odmienne i nieco spłaszczone granie, jak we wcześniejszych kompozycjach. Muzycznie trochę podąża to w podobnym kierunku, jaki próbował obrać Marillion na płytach „Marillion.com” i „Holidays In Eden”. Podobnie jak w poprzednim utworze, zespół pod sam koniec mimowolnie zaczyna przynudzać.

Płytę zamyka bardzo ciekawe nagranie „Dawn of a New Begining”. Jest to jedna z ciekawszych kompozycji na płycie. Szkoda tylko, że nie ma więcej takich utworów. Jak na debiut, muszę przyznać, że nie wyszło najgorzej. Zostaje mieć tylko nadzieję, że wraz z kolejnymi płytami Mytho wyzbędzie się słabych punktów, jakie można usłyszeć na tym albumie.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok