Czasy się zmieniały, rock progresywny ustępował miejsca innym gatunkom. Yes i Genesis zmieniały swój styl, zmieniał go też Kansas. Podobnie jak formacje z Europy, których dokonaniami się kiedyś inspirował, zespół zmierzał w kierunku muzyki mniej skomplikowanej i łatwiejszej w odbiorze. Jego repertuar stawał się bardziej piosenkowy i wygładzony. Na „Monolith” ostrych gitar czy ciężkiego brzmienia organów jest jak na lekarstwo, skrzypce schowano w brzmieniu klawiszy i w związku z tym ich dźwięków, tak charakterystycznych dla muzyki Kansas, trzeba się mocno naszukać.
Tak jak i poprzednie krążki, dowodzi on ogromnego talentu grupy Kansas do tworzenia chwytliwych i niebanalnych melodii. Na „Monolith” szczególnie dobrze wypadają instrumentalne wstępy do większości nagrań. Próbkę tego mamy w otwierającym płytę i chyba najciekawszym na krążku - „On The Other Side”. Zniewalająco piękny i podniosły wstęp przechodzi w chwytliwą piosenkę, ubarwioną zmianami rytmicznymi i fajnymi, licznymi wstawkami instrumentalnymi. I tak do końca płyty. Raz jest ostrzej i więcej gitar („Stay Out Of Touble”, „How My Soul Cries Out For You”), innym razem bardziej podniośle („Angels Have Fallen”) lub ckliwie („Reason To Be”). Na tej płycie Kansas po raz pierwszy sięgnął po zabiegi producenckie ubarwiające utwory, jak np. przetworzenie, zanikanie i pojawianie się dźwięku czy odgłosy otwierania drzwi. Najwięcej słychać tego w „How My Soul Cries Out For You”. Płyty słucha się bardzo lekko. Barwna i brawurowo zagrana muzyka po prostu płynie. Mniejszy jest jej ciężar gatunkowy, ale przyjemność ze słuchania ciągle duża. Podobnie jak koncertowy „Two For The Show”, tak i „Monolith”, zespół wyprodukował sam i wyszedł z tego obronną ręką.
Inspiracją do większości tekstów napisanych przez Kerry Livgrena była „The Urania Book”. Wydany w połowie XX wieku esej dyskutujący tajemnicę Boga i wszechświata. Rozważania o nauce, kosmologii, Jezusie, przeznaczeniu… - o tym mówią teksty poszczególnych utworów.
„Monolith” był jedyną płytą winylową zespołu opakowaną w rozkładaną okładkę. Wszedł do pierwszej dziesiątki amerykańskich list, jednak przez następne lata sprzedawał się dużo gorzej niż poprzednie płyty. Pomimo wielu chwytliwych kompozycji nie wypromował on żadnego przeboju.