No i jest, już piąty album grupy Azarath „Blasphemers' Maledictions”. 29 czerwca wydawnictwo Witching Hour Productions wypuściło kolejne „ekstremalne dziecko mroku”. Album został zarejestrowany w białostockim studiu Hertz, doskonale mi znanym i lubianym (pozdrowienia dla brothersów Wojtka i Sławka!).
Na samym wstępie napiszę, że byłem przekonany, że na krążku tym znajdę tylko blasty i średnio czytelne kompozycje, a tu proszę: kolejny „rzeźniczy” band odchodzi od banalnej „sieki”, by pokazać coraz więcej przestrzeni i piekielnej melodii. I bardzo dobrze, panowie. Dobrze, ponieważ dopiero teraz, na tym nowym krążku, rozpościera się prawdziwa przestrzeń dźwięków pokazujących przeogromna możliwości muzyczne Azarath.
Bardzo interesujące gatunkowe solówki robią dobrą robotę. Jest tak jak powinno. Uważam też, że wpływ grup Behemoth czy Vader i ich parcie na świecie sprzyja rozsądnym przemyśleniom pozostałych zespołów, które również mogą pokazać się na odpowiednim poziomie na scenach zagranicznych, a Azarath z pewnością może. Produkt zatytułowany „Blasphemers' Maledictions” przedstawia oryginalną mieszankę ekstremalnych dźwięków brzmiących na odpowiednim poziomie światowym. Muzycznie i kompozycyjnie jest również bardzo przyzwoicie, a solówki utrzymane są w naprawdę interesującym stylu.
Na koniec wymieńmy tych, którzy tak pięknie się spisali. Płytę nagrano w składzie: Necrosodom – gitara i śpiew, Inferno – bębny i perkusja, Bart – gitara oraz P. – bas.