Brew, The - The Third Floor

Andrzej Barwicki

ImageNajnowsza płyta zespołu The Brew powstała przy współpracy z producentem Chrisem Westem, który pracował już przy wydawnictwach takich grup, jak Status Quo czy Uriah Heep. Wcześniej, w 2009 roku, grupa wydała świetnie przyjęty album pt. „The Joker” z takimi popularnymi utworami jak „Postcude Hero”, ”Hearts Desires” czy ”Break Free”, które utorowały drogę brytyjskiemu triu na szczyty współczesnej sceny bluesowo – rockowej. Kolejna płyta „A Million Dead Stars” z 2010 roku, potwierdziła wysoką klasę ich kompozycji, w których słychać echa rocka lat 60. i 70. XX wieku dopracowane w najdrobniejszych szczegółach i wykonane w nowoczesnych aranżacjach.

Grupę The Brew tworzą: Jason Barwick - młody, urodzony w 1989 roku gitarzysta i wokalista, nazywany czasami „wnuczkiem Hendrixa”- kto widział tego młodego człowieka podczas koncertu, ten wie co potrafi on zrobić z gitarą, w jaki sposób na niej gra, poruszając się bardzo dynamicznie po scenie; za perkusją zasiada Kurtis Smith, który w głosowaniu fanów dla niemieckiego magazynu „Eclipsed” w 2010r. zajął drugie miejsce dla najlepszych instrumentalistów; na basie z kolei gra ojciec Kurtisa - Tim Smith. Tim i Kurtis tworzą doskonałą sekcję rytmiczną.

Muzyka, którą tworzą The Brew wypływa z głębi duszy i przekazywana jest za pomocą gitar, perkusji oraz wokalu. Ten minimalizm instrumentalny przekształca się w potężne, autentycznie rockowe granie. Trudno nie ulec magii tego tria, gdyż muzyka, którą grają wypełniona jest szlachetnymi dźwiękami naszych gitarowych ulubieńców, wręcz herosów wspaniałych czasów lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy dużą rolę odgrywały prawdziwe umiejętności muzyków, a nie studio nagrań.

Trzecia płyta zespołu „The Third Floor” to kolejny krok do przodu, jeśli chodzi o umiejętności kompozytorskie i techniczne. Klimatem powracają do chwalebnej epoki rocka, pochłaniając słuchacza swoimi rockowymi utworami. Można doszukiwać się różnych porównań z wieloma zespołami z tamtych czasów, ale ta grupa, która dla nas gra to po prostu najzwyczajniej w świecie The Brew.

To bardzo inspirujący album. Całość oparta jest na solidnych, muzycznych fundamentach sięgających wspaniałych czasów, gdy powstawały najpiękniejsze rockowe dzieła, które po dziś dzień powodują podczas ich słuchania przyspieszone tętno i gęsią skórkę na ciele. Tworząc swoje kompozycje w takim klimacie The Brew porusza nasze serca i daje nam namiastkę minionej muzycznej, rockowej dekady, czego dowodem jest ten najnowszy krążek.

Płyta „The Third Floor” zawiera 11 utworów i trwa około 47 minut. Rozpoczyna ją „Sirens Of War” – słychać mocne uderzenie perkusji, przyśpieszające gitarowe riffy Jasona plus jego wokal. To mocny kawałek na koncertową rozgrzewkę. Przy kolejnych kompozycjach - „Six Dead” i ”Reached The Sky” - nadal nie zwalniają tempa, atakują nas świetnymi gitarowymi zagrywkami oraz doskonałą grą rytmiczną, powodując rockowe wibracje w naszym ciele. Trochę spokojnie i nastrojowo robi się podczas utworu „See You Once Again”- to bardzo ładny akustyczny kawałek, odmienny od tych, które nagrywali do tej pory. Już samym zaskoczeniem jest tutaj śpiew Jasona. Sprawdzam, czy na tej płycie nie śpiewa gościnnie pewien irlandzki frontman, ale nie ma go w spisie. Jedno mnie zastanawia: jak ten młody człowiek to robi, że gra jak Hendrix, a śpiewa jak Bono? To niesamowicie utalentowany chłopak. Kolejne utwory wyrywają nas z balladowego nastroju ostrzejszym brzmieniem gitary i szybszymi, rytmicznymi zagrywkami perkusji i basu. Tytułowa kompozycja, „The Third Floor”, to delikatny, niewinny gitarowy wstęp, by po chwili oczarować nas swoją przebojowością, solówką, wspólnym śpiewem. Znakomity to utwór. Godny polecenia jest też „Crimson Crystal Raindrops”, gdzie Jason tworzy mroczny klimat. Nie śpiewa w tym utworze, wypowiada słowa, jego głos jest przetworzony i odbija się niczym krople deszczu wpadające do wody. Mamy tu improwizacyjną grę (ukłon w stronę psychodelicznego brzmienia) - zaskakujące, ale świetne. Ukoronowaniem nowej płyty The Brew jest ostatnia kompozycja, trwająca prawie dziewięć minut „Let It Back”, która nie tylko tytułem nawiązuje do słynnej czwórki z Liverpoolu. Swoje umiejętności gry na perkusji - niczym Ringo Starr - pod koniec tego utworu prezentuje Kurtis.

Dzięki takiemu trio i ich twórczości muzyka z tej płyty nadal będzie przemawiać do kolejnych pokoleń. Ta rockowa eksplozja, która miała miejsce na początku lat 70., będzie powiększała grono miłośników wspaniałej rockowej przygody, zataczając koło historii muzyki rockowej.

Pomysłowość, talent, młodzieńcza energia - to wszystko przyczyniło się do stworzenia pięknej syntezy gitarowej gry, wokalu i perkusyjnego rzemiosła. Atmosfera, jaka wytwarza się podczas słuchania „The Third Floor” nie pozostawia złudzeń, że mamy do czynienia z „zeppelinowskimi” miłośnikami tamtych brzmień. Komponowanie muzyki przez The Brew w takim klimacie nie pomniejsza ich muzycznych zdolności. Słychać dogłębne zaangażowanie zespołu w tworzeniu nowoczesnego brzmienia. Robią to, nie tracąc jednocześnie rockowego ducha tych wspaniałych czasów. Grupa, wydając tę płytę, podniosła swoją artystyczną poprzeczkę bardzo wysoko. Nie sposób nie zauważyć jak doskonale rozwija swoje muzyczne talenty, które możemy docenić słuchając ich najnowszego wydawnictwa. Chętnie wracam do słuchania muzyki z tego krążka. Polecam „The Third Floor” nie tylko dla mamy i taty. Kto był na ich koncertach i zna ich utwory nie potrzebuje dodatkowych rekomendacji.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!