Tej formacji nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Ze swoimi 30 milionami płyt sprzedanych w samych Stanach Zjednoczonych pozostaje nadal jedną ze znakomitszych ikon amerykańskiego rocka. I choć największe sukcesy grupy Styx przypadły na drugą połowę lat 70. (a „złota dekada” zespołu zakończyła się po wydaniu pamiętnej płyty „Paradise Theatre” w 1981r.), choć nowe hity zespołu od lat nie okupują już list najpopularniejszych przebojów, to Styx cały czas jest zespołem koncertującym i od czasu do czasu przypominającym się jakimś okolicznościowym wydawnictwem.
Tak właśnie jest w przypadku wydanego 4 października podwójnego albumu „Regeneration Volume I & II”, który w swojej przeważającej części wypełnia nagrany na nowo, żelazny repertuar zespołu. Tak naprawdę jest to rozszerzona wersja płyty „Regeneration Vol. I”, która ujrzała światło dzienne już kilka lat temu. Teraz, w swojej blisko 80-minutowej postaci „Regeneration” zawiera 13 nagranych na nowo klasyków z dorobku Styx (m.in. „The Grand Illusion”, „Sing For The Day”, „Boat On The River”, „Crystal Ball”, „Miss America”, „Too Much Time On My Hands”, “Snowblind” i „Renegate”), dwa covery z repertuaru grupy Damn Yankees (“Coming Of Age” i “High Enough”), z którą niegdyś występował gitarzysta Styx, Tommy Shaw, a także jedną premierową piosenkę – „Difference In The World”.
Oczywiście można mieć pretensje, że w zbiorze tym zabrakło miejsca na tak znane przeboje, jak w „Babe”, „Rocking The Paradise”, „Half-Penny, Two-Penny” czy „Lights”, ale album „Regeneration Volume I & II” nie miał być typowym zestawem z cyklu „the best of” grupy. Album ten ukierunkowany jest na publiczność, która wciąż tłumnie przybywa na koncerty Styx. Ma on być miłą pamiątką po niewątpliwym przeżyciu, jakim z pewnością są występy zespołu na żywo, a zarazem możliwością spojrzenia na różnice pomiędzy Styxem z lat 70., a współczesnym wcieleniem tego zespołu. Tak na marginesie, grupa działa wciąż w swoim nieomal klasycznym składzie: James „JY” Young, Tommy Shaw, Chuck Panozzo wzbogaconym „świeżą krwią” w postaci Lawrence’a Gowana, Ricky Philipsa i Todda Suchermana. Styx koncertuje obecnie (od 1999 roku) bez swojego filara – Dennisa DeYounga.
Myślę, że album „Regeneration Volume I & II” ma spore szanse uzyskać dobry wynik sprzedaży, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie popularność zespołu wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. Dla nas, Europejczyków, w oddalonej od centrum popularności Styxu Polsce, szczególnie dla tych, którzy po pierwsze pamiętają czasy, gdy przed laty z wypiekami na twarzy słuchało się takich płyt, jak „The Grand Illusion”, „Pieces Of Eight” i „Cornerstone”, a po drugie gustują w miękkiej melodyjnej stylistyce, której Styx jest niepodważalnym mistrzem, niniejszy krążek będzie miłym dowodem na to, że Styx AD 2011, pomimo upływu lat, wciąż trzyma się nieźle. Będzie też promyczkiem nadziei, że być może aktualny skład zespołu zrealizuje jeszcze jakiś fajny pełnowymiarowy album z premierowym materiałem…