KIng Eider - Somateria Spectabilis

Artur Chachlowski

ImageByły już koncept albumy poświęcone zwykłym ludziom, królom, ich sześciu żonom, bohaterom legend, a nawet murom, parkom i grze w karty, ale żeby tytułowym bohaterem rockowej płyty uczynić zamieszkującego Arktykę ptaka?!... Somateria Spectabilis to łacińska nazwa systematyczna przepięknie kolorowego turkana. To także tytuł albumu firmowanego nazwą King Eider, a wydanego przez wytwórnię Musea. King Eider -  Król nad kaczkami. Na czele tego projektu stoi nie Lech, czy Jarosław, ale znany z holenderskiej formacji Nice Beaver („miły bóbr” nomen omen!), gitarzysta Hans Gerritse. Do nagrania swojej płyty zaprosił przyjaciół z innych popularnych grup prog rockowych Knight Area i Cliffhanger. Na instrumentach klawiszowych gra Derk-Evert Waalkens, na perkusji Dik Pomp, a wokalnie udzielają się Rinie Huigen i Eric Holdtman. Ale wokale słychać zaledwie w czterech, spośród dziewięciu utworów wypełniających płytę. Reszta to kompozycje instrumentalne. Jako że turkan to ptak z rzadka widywany u wybrzeży Europy, to pewnie ta jego cecha stanęła w centrum uwagi Hansa Gerritse, gdyż według jego słów muzyka King Eidera z założenia miała być wyjątkowa, unikatowa i jedyna w swoim rodzaju. Czy rzeczywiście jest taka? Myślę, że w pewnym sensie Hansowi udało się spełnić swoje zamierzenia. Już sam fakt, że nagranie tej płyty trwało od 1997 do 2004 roku świadczy o tym, jak bardzo poważnie zabrał się za to przedsięwzięcie, cyzelując długo każdy pojedynczy dźwięk. A efekt wieloletniej i starannej pracy z pewnością uraduje spore grono słuchaczy, które upodobało sobie delikatne, nastrojowe gitarowe brzmienia a’la Camel, Anthony Phillips, czy Steve Hackett. Długie, spokojne instrumentalne pasaże nasączone są dźwiękami akustycznych gitar i delikatnego podkładu klawiszy. Nie tylko ze względu na pokrewność ptasich gatunków, ale jakoś tak się dzieje, że skojarzenia same biegną ku pamiętnej płycie „The Snow Goose” grupy Camel. Podobne klimaty królują też na „Somateria Spectabilis”: melodyjna gra gitary, elektroniczne dźwięki syntezatorów, czasem pojawiające się delikatne orkiestrowe aranżacje. Niekiedy w muzyce King Eidera usłyszeć można wpływy muzyki klasycznej, jazzu, a momentami nawet i hard rocka. Te ostatnie słyszalne są w pierwszej części długiego, bo trwającego ponad 11 minut utworu „Atlantis ‘69”. Inny wokalny utwór, „King Of Ducks”, budzi pewne skojarzenia z muzyką Supertramp. Zapewne to kwestia podobnie „pulsujących” klawiszy i wysokiej tonacji głosu Rinie Huigena, który jako żywo przypomina w tym utworze Rogera Hodgsona. Jazzująco – swingujące motywy przewijają się w „Arctic Skies”, ale i tam wplecione są one w szlachetne dzięki gitary akustycznej, której nastrojowa solówka do złudzenia przypomina mi latimerowską „Selvę”. Zresztą nad calutką płytą unosi się aromat wysmakowanej muzyki grupy Camel. Dlatego też odpowiadając na pytanie postawione na początku tej recenzji: czy Hansowi Gerritse udało się stworzyć płytę z muzyką równie unikatową i wyjątkową, jak widok turkana na europejskim kontynencie, odpowiedzieć muszę, że tak. Choć mimo wszystko w prostej linii wywodzi się ona ze starych dokonań grupy Camel, to trzeba przyznać, ze dzisiaj już nikt inny tak nie gra. A może po prostu grać tak nie potrafi?...King Eider jest wyjątkiem. Chlubnym wyjątkiem pośród licznej populacji prog rockowych wykonawców. Bo dziś tak starannie zagraną klimatyczną płytę usłyszeć można naprawdę rzadko. Myślę więc, że dzięki produkcjom King Eidera nie zaginie tradycja i pamięć o pięknym akustycznym gitarowym brzmieniu. A pewnie w jakimś stopniu przyczynią się one też do tego, że nie wymrze gatunek coraz bardziej zagrożonego wyginięciem turkana.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!