Circulus - Clocks Are Like People

Artur Chachlowski

ImageNa chwilę zapomnijmy o rocku progresywnym. Zapomnijmy o szufladkowaniu. Bo oto przed nami płyta z trochę innej małoleksykonowej półki. Nieważne, że nie znajdziemy na niej typowego „klasyczno – progresywnego” materiału. Najważniejsze jest to, że to po prostu dobra płyta.

Co widzimy patrząc na okładkę albumu „Clocks Are Like People”? Muzyków ubranych w kolorowe, renesansowe stroje, noszących długie włosy, brody, wąsy... Od razu widać, że to w prostej linii potomkowie „dzieci – kwiatów”. Nazywają się Circulus. To nazwa, która niewiele mówi przeciętnemu słuchaczowi znad Wisły. Ale dobrze, że dzięki tej płycie, dystrybuowanej przez Mystic Production, możemy w końcu o nich usłyszeć. Lepiej późno, niż wcale, bo minęłaby nas nie lada gratka w postaci naprawdę doskonałej posthippisowskiej muzyki. Nie jest to pierwsza płyta w dorobku tego zespołu. Podobno wydany przed rokiem debiutancki album „The Lick On The Tip Of An Envelope Yet To Be Sent” (ach, uwielbiam te tytuły pełne odlotowej psychodelicznej fantazji!) narobił sporo zamieszania w kręgach brytyjskiej alternatywy. Jestem pewien, że i nowa płyta pt. „Clocks Are Like People” (czyż nie mam racji co do tytułów?) narobi jeszcze więcej szumu. Bo zawiera ona przewspaniale wykonaną muzykę, nawiązującą do hippisowskiej konwencji epoki flower power. Muzykę wykonywaną na dużym luzie i z ogromnym poczuciem humoru. Najlepszym tego przykładem może być utwór „Velocity Races”, którego tekst przypomina mieszaninę filozoficznych myśli i ciągu cyfr układających się w numery telefonów. Podobno każdy z członków zespołu niezależnie od siebie napisał po jednej linijce tekstu. Wyszedł z tego literacki misz masz, lecz w tym szaleństwie jest metoda. To niesforne i luzackie podejście do otaczającej, także muzycznej, rzeczywistości jest jednym z najważniejszych wyróżników grupy Circulus. Innym jest jawne nawiązanie do niezapomnianej epoki dzieci – kwiatów. Klimat nostalgii za starymi czasami bez przerwy unosi się wokół muzyki sączącej się z tego albumu. Nawet czas jego trwania – równe 41 minut – idealnie wpisuje się erę starych, dobrych staruszków winyli.

Circulus liczy aż 7 muzyków, którzy stworzyli wspaniałą, doskonale rozumiejącą się komunę artystów, w fantastyczny sposób grających folk, psychodelię, i delikatny akustyczny rock. Dwie postacie znajdują się jednak w punkcie centralnym. To duet wokalistów: pan Michael Tyack oraz pani Lo Polidoro. Oboje dają na płycie „Clocks Are Like People” prawdziwy popis wokalno – interpretacyjny. Circulus to spadkobierca starych gwiazd w stylu Fairport Convention, Jethro Tull, Steeleye Span, Maddy Prior, czy Lindisfarne, a z bardziej współczesnych i bliższym naszym sercom - Brathanków (wyraźnie słychać to w utworze “Bouree”). Te sławy minionej epoki są chyba najwłaściwszymi punktami odniesienia dla muzycznych produkcji naszych bohaterów, dlatego miłośnicy dokonań tych właśnie artystów i kreowanych przez nich przed laty klimatów mogą odnaleźć w grupie Circulus doskonałych kontynuatorów ponadczasowej i nieśmiertelnej, jak się wydaje, stylistyki. Zespół hołduje starym brzmieniom, używa akustycznych i nieczęsto stosowanych już dzisiaj instrumentów. W tekstach mówi o tak ważnych sprawach, jak miłość i sprzeciw wobec przemocy, ale opowiada też o bajkach i mitycznych smokach. Przy tych odlotowych dźwiękach i historiach snutych przez zespół odnosi się wrażenie, że w powietrzu aż unoszą się opary hippisowskich używek.

Piękna i miła w odbiorze to płyta. Lekka i zwiewna jak lekki i zwiewny może być tylko prawdziwy folk. Można się przy niej rozmarzyć. Słychać w niej mnóstwo optymizmu i nieudawanej radości grania. I nawet w wydawałoby się, że w dość mrocznej w swojej wymowie piosence „Song Of Despair” znajduje się jednoznacznie optymistyczne przesłanie: „remember the showers bring up flowers”. To piękna filozofia, idealnie nawiązująca do pięknych, acz zamierzchłych już czasów. Takie jest życie. Należy zawsze wybierać jego dobrą, pozytywną stronę. O tym przede wszystkim chcą powiedzieć nam członkowie grupy Circulus.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok