Carptree to właściwie duet Niclas Flinck (v) – Carl Westholm (k). Do nagrania swojej debiutanckiej płyty zaprosili kilkuosobowy zespół, składający się z doświadczonych muzyków sesyjnych. Osiągnęli dzięki temu planowany efekt, a mianowicie niezbędną przy tak ambitnych produkcjach spod znaku progresywnego rocka rozbudowaną aranżację i bogactwo brzmienia, a drugiej strony obydwaj cały czas znajdują się w pełnym świetle reflektorów i w centrum uwagi słuchacza. Bo w muzyce Carptree królują właśnie potężne brzmienia instrumentów klawiszowych oraz głos Flincka. Czasami jego barwa do złudzenia przypomina wokal Fisha („Father’s House”), czasami Petra Gabriela („Flesh”), a nawet Briana Ferry („Watching The Clock”). Na płycie „Superhero” znajdujemy 11 dość zróżnicowanych pod względem melodycznym nagrań, aczkolwiek wszystkie one utrzymane są w podobnym stylu. Dzięki temu przy zachowanej spójności całego materiału możemy wysłuchać i dynamicznych utworów („Into The Never Speak To”), i lirycznych piosenek („Watching The Clock”), a nawet przebojów (tytułowy „Superhero”). Zastanawiam się jak to robią Szwedzi, że niemal każdemu art rockowemu albumowi pochodzącemu z tego kraju można śmiało przykleić etykietkę z najwyższym znakiem jakości. Widocznie akurat ta nacja już tak po prostu ma. Nie dziwi więc zgodny, bardzo pozytywny odbiór płyty „Superhero” przez progresywne kręgi krytyków oraz publiczności. Bo to naprawdę dobry, solidny i godny polecenia album.
Carptree - Superhero
, Artur Chachlowski