Echo Us - Tomorrow Will Tell The Story

Przemysław Stochmal

ImageProwadzony przez pochodzącego ze Stanów Zjednoczonych multiinstrumentalistę Ethana Matthewsa projekt Echo Us gościł już w swoim czasie na łamach Małego Leksykonu (recenzję wydanej w 2009 roku płyty „The Tide Decides” można znaleźć pod tym linkiem). Ostatnia płyta Amerykanina, zatytułowana „Tomorrow Will Tell The Story” wydana została przed dwoma laty. Przy okazji tegorocznej reedycji tegoż albumu Echo Us, aktualnie nieco poszerzonego, powracamy do tej nazwy.

Ethan Matthews na „Tomorrow Will Tell The Story” kontynuuje stylistyczną linię wyznaczoną swoimi wcześniejszymi dokonaniami. Przenosi w świat elektroniki mniej lub bardziej świadomie inspirowanej dokonaniami takich postaci, jak Vangelis czy Kitaro. Stosunkowo niewiele tu rytmiki, muzyczna rzeczywistość Echo Us kreowana jest przede wszystkim za pomocą delikatnych rozwiązań brzmieniowych, nawet niejednokrotnie bliskich ambientowi. Dominują tu „akwarelowe” brzmienia syntezatorów, które zdecydowanie trafnie skojarzono z pojawiającymi się tu i ówdzie eterycznymi dźwiękami wydobywanymi ze strun harfy. Klimat kreowany przez wyzwalane w ten sposób muzyczne impresje w wielu momentach potrafi nasunąć skojarzenia z muzyką Dalekiego Wschodu.

Co ciekawe, ogromnie silny akcent płyty stanowią również wokale. Matthews wyraźnie zadbał o różnorodność tejże strony „Tomorrow Will Tell the Story”. Posługujące się różnymi językami oraz całym bogactwem barw głosy, niejednokrotnie chóralne, nadają tej muzyce nieco etnicznego charakteru. Spory udział ma również i sam autor muzyki, którego ciekawy głos pojawia się na albumie wielokrotnie. Niestety, zdecydowanie zbyt często, by nie rzec nagminnie, poddawany jest elektronicznym zabiegom, które w innych warunkach może i miałyby szanse powodzenia – tutaj jednak nieograniczone zabawy z tempem wokali potrafią popsuć dobre wrażenie, na dłuższą metę wydają się brzmieć wręcz infantylnie.

Ciężko w jakikolwiek sposób muzykę proponowaną przez Echo Us dopasować nawet do mniej rygorystycznych kryteriów współczesnego rocka progresywnego. Ba, ciężko samego prowadzącego ten projekt, Ethana Matthewsa określić mianem rockowego artysty. Wydaje się, że ta skądinąd dość ciekawa muzyka, jaką proponuje, raczej przepadnie w konfrontacji z realiami rynku rocka progresywnego (płyta została bowiem wydana przez popularną w progrockowym światku wytwórnię Musea). W swym nastroju znacznie bliżej jej z jednej strony do muzycznej oprawy przedstawień tanecznych o charakterze etnicznym, z drugiej zaś strony potrafi przywoływać skojarzenia ze ścieżkami dźwiękowymi określonego typu strategicznych gier komputerowych. Bo faktycznie, mimo swych wielu niuansów brzmieniowych, jest to raczej muzyka-tło i jako taka z pewnością miałaby szansę odnieść sukces.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!