W kwietniu 2010 roku na swoim ostatnim pożegnalnym koncercie wraz z zespołem Mostly Autumn wystąpiła Heather Findlay, która od początku powstania zespołu była jego główną wokalistką. Heather pożegnała się wówczas z zespołem, ale nie ze sceną muzyczną. Pod koniec maja 2011 ukazała się jej EP-ka zatytułowana „The Phoenix Suite”. Następczynią wieloletniej wokalistki grupy została Olivia Sparnenn, która już na poprzednich płytach śpiewała w chórkach. Na dwupłytowym koncertowym wydawnictwie „Still Beautiful: Live 2011”, które zawierało nagrania zarówno z ostatniej płyty „Go Well Diamond Heart”, jak i wiele nieco starszych, pozwolono jej wyjść z cienia i zaprezentować swoje atuty wokalno-interpretacyjne, a słuchaczom przekonać się do nowej wokalistki. Obie panie świetnie wpasowują się w twórczość i kompozycje Bryana Josha, więc daleki jestem od porównań i ich oceny. Każda ma swój niepowtarzalny urok i barwę głosu oczarowującą nas swym, nie tylko muzycznym, talentem.
Po koniec lutego na stronie internetowej zespołu Mostly Autumn ukazała się informacja o nagrywaniu przez nich nowego albumu pt. „The Ghost Moon Orchestra”. To dwupłytowe wydawnictwo w wersji limitowanej, oprócz podstawowej płyty, zawiera dodatkowy krążek noszący tytuł „A Weather For Poets” Znalazły się na nim utwory, które nie pasowały do koncepcyjnego wymiaru płyty, doskonale wpasowując się w starsze kompozycje w wersjach akustycznych.
Na trwającej 52 minuty płycie „The Ghost Moon Orchestra” znalazło się 10 kompozycji. Utwór pierwszy nosi tytuł „Unquiet Tears”, a rozpoczynają go dźwięki delikatnego fortepianu, śpiewu Olivii Sparnenn i nieco basowych tonów, wprowadzających nas w dalszą część kompozycji, wykonanej już z całym zespołem, który tchnął w to nagranie progresywne brzmienie. Kolejne kompozycje „Drops Of The Sun” i „The Devil And The Orchestra” to melodyjne, przebojowe wokalnie utwory, z na przemian udzielającymi swoich głosów Olivią i Bryanem. Krótkie to nagrania, ale zawierające w sobie sporą dawkę energii, dźwięków mocnych gitar, hammondowskich klawiszy i ładnych chórków. Tytułowy utwór „The Ghost Moon Orchestra” swym księżycowym instrumentalnym i tajemniczym klimatem rozwija się powoli, z każdą sekundą wzbogaca jednak swe brzmienie. Wokal i interpretacja tekstu Olivii wzbudza prawdziwy podziw. Potem do Olivii dołącza głos Bryana Josha wraz z jego gitarą, powodując nieziemską, symfoniczno-rockową atmosferę trwająca do końca tego nagrania. Po takiej muzyczno-wokalnej dawce emocji usłyszymy „The Ragged Heart” z rozpoczynającą go gitarą akustyczną, dźwiękami fletu i prowadzącego wokalu Bryana, któremu w chórkach towarzyszy Olivia. Bardzo piękny i porywający refren zachwyca słuchacza, zachęca do nucenia tej „piosenki”.
Półmetek płyty za nami, a to nie koniec wrażeń związanych z najnowszym wydawnictwem Mostly Autumn. Oto nagranie „King Of The Land” i mamy tu powrót do progresywnego oblicza muzyki lat 70. Swe umiejętności gry na organach Hammonda prezentuje nam klawiszowiec Iain Jennings. Członkowie zespołu Mostly Autumn nie zapomnieli też, jak pisze się krótkie, pełne uroku kompozycje. W „Things That We Notice” żeńskie wokale powodują radość słuchania, a magia głosu ma niebagatelny wpływ na odbiorcę, tak, że aż trudno oprzeć się i nie zaśpiewać wraz z nimi. Epicko wykonany utwór „Tennyson Mansion‘’ porywa nas swym zmiennym rytmem, delikatnym wokalem Bryana i Olivii, nabierającymi z każdą sekundą trwania utworu tempa i ostrości. Nagranie to pełne jest doskonałych gitarowych solówek powodując w nas wzrost poziomu adrenaliny, gdy wsłuchujemy się w wykonywane partie instrumentalne, czy w sekcję rytmiczną. Zespół zachwyca nas każdym zagranym akordem, aranżacją, dostarczają odbiorcy mnóstwo muzycznych doznań. Tą gamą dźwięków trzeba się delektować, by swym zmysłem słuchu wychwycić najdelikatniejsze i najwspanialsze brzmienia instrumentów. W kompozycji tej gitara przypomina momentami muzykę z westernów, której autorem był Ennio Morricone. Wspaniała ballada „Wild Eyed Skies”, z folkowo–celtyckim początkiem, rozpływa się w naszych uszach. Klawisze i głos Olivii są niczym oddech, dostarczający nam tlenu potrzebnego do życia. W taki sposób działa na mnie ta muzyka, wydaje się, że jest niezbędna do życia, pozwala dostrzec piękno otaczającego mnie świata, ludzi. Słowa pełne ekspresji i uczuć, które w tak anielski sposób wyraża swym śpiewem wokalistka Mostly Autumn powodują nieodpartą chęć duchowego obcowania z takimi kompozycjami i rozkoszowania się magią dźwięków. Warto zwrócić uwagę na towarzyszące chórki, które wędrują i rozpływają się w lewym lub prawym głośniku.
Nadal pozostajemy w tej wspaniałej atmosferze. Ostatnie nagranie na albumie „The Ghost Moon Orchestra” zatytułowane „Top Of The World” podtrzymuje nastrój symfonią dźwięków, pejzażem klawiszy, mistrzowskimi riffami. Nic, tylko zasłuchać się w tym czarującym zakończeniu płyty i pozostać nadal w jej objęciach. Ta muzyka tak rewelacyjnie się rozwija, zachwyca nas wytworzoną atmosferą i doskonałą grą całej „księżycowej orkiestry”.
Nowa płyta Mostly Autumn zawiera wszystko to, co pokochaliśmy w ich twórczości od samego początku ich działalności. Poprzez kolejne wydawnictwa zespół rozwijał się, poszukiwał nowych muzycznych form, realizując i pisząc muzykę zawierającą klasyczne progresywne epickie kompozycje wzbogacone wirtuozowskimi gitarowymi solówkami, symfonicznym wykonaniem i wokalami przeszywającymi serce. Starannie dopracowane utwory tworzą spójną całość prowadząc nas poprzez nastrojowe, wpadające w ucho melodie przeplatane ekspresją gitar i klawiszy, pełne progrockowego klimatu i wokali damsko–męskich, zachwycają podczas odkrywania rozpoznawalnej w swym brzmieniu muzyki, która niesie ze sobą dojrzałość twórczą, niezależność i pasję tworzenia utworów, do których bardzo chętnie się wraca, a które pozostawiają niezatarty ślad w słuchaczu. Zespół wykonał bardzo dobrą robotę i trudno jest powiedzieć, że ta lub inna kompozycja jest najlepsza. To znakomita, równa płyta do wielokrotnego przesłuchania, za każdym razem potęgująca nasze wrażenia i dawkująca w mistrzowski sposób emocje.
Na drugim krążku, który jest dostępny w limitowanym nakładzie 2000 egzemplarzy, znalazły się wersje akustyczne następujących utworów: „Working Man”, „The Rain Song”, „The Second Hand”, „Caught In A Fold”, „Passengers”, „Pure White Lights”, „Constellations”, „Evergreen”, „Heroes Never Die - For All We Shard”, „Changing Fast”, „The Last Train i ostatni „Tonight”. Materiał zgromadzony na tym albumie trwa w sumie 49 minut. Kto lubi słuchać akustycznych nagrań powinien w swojej płytotece posiadać to limitowane wydawnictwo. Piękno wykonanych za pomocą gitary, fortepianu, fletu, tamburynu, majestatycznego wokalu Olivii i „ostrzejszego” śpiewu Bryana Josha, nadają innej atmosfery tym nagraniom. Bardzo nastrojowo brzmiące utwory pozwalają nam na chwilę zadumy i refleksji. Słuchając ich przenosimy się do krainy łagodności. Widzimy nad naszymi głowami czyste niebo, roztaczające się wokół malownicze widoki. I wędrując tak tym poetyckim szlakiem, w naszej duszy gra magia dźwięków, z której powstaje najpiękniejsza muzyczna tęcza mieniąca się barwnymi melodiami. Czarujące są to chwile spędzone przy tak mocno wpływającej na słuchacza muzyce, której chce się słuchać, podczas której serce mocnej zabije, a partie wokalne w wykonaniu Bryana i Olivii powodują dreszczyk emocji.
Mógłbym tak dalej opisywać swoje doznania, ale najważniejsza jest muzyka, a w tym wydaniu grupa Mostly Autumn stworzyła wielkie dzieło, do przesłuchaniu którego szczerze zachęcam. Czas poświęcony na tą muzykę będzie satysfakcjonujący w stu procentach.