Dreamscape - Everlight

Patryk Filipowicz

ImageTo już piąty krążek niemieckiej, progmetalowej formacji Dreamscape, która moim zdaniem, od pyty „Very” wydaje coraz lepsze albumy. Muzycznie zawsze było im blisko do Dream Theater, ale muzyka zawarta na najnowszym albumie jest czymś więcej niż kopią dobrych rzemieślników. Wpływy tej słynnej formacji są delikatniejsze, słychać, że Dreamscape to poukładany i dojrzały zespół.

Do nagrania płyty zostało zaproszonych wielu wokalistów, praktycznie w każdym kawałku śpiewa ktoś inny. Co ciekawe, wokalistą, który użyczył głosu w jednym z utworów jest Oliver Hartmann, były wokalista Empty Tremor, włoskiego zespołu, również uważanego za kalkę Dream Theater. Na płytę składa się zestaw dwunastu utworów, z czego jeden numer to ponad dziesięciominutowy epik „A Matter of Time Transforming”. Trwa to wszystko nieco ponad godzinę. W żadnym wypadku nie jest to czas stracony, wręcz przeciwnie, mnogość wątków muzycznych, tylu wspaniałych wokalistów sprawia, że słucha się tego z ogromną przyjemnością. Godzina mija szybciutko i ma się ochotę w odtwarzaczu ponownie wcisnąć przycisk „play”. Trzy utwory to kompozycje instrumentalne, wśród których znajduje się muzyczna miniaturka „Refugium in Db-Major”. Wspaniale się ich słucha, zupełnie nie odstają od utworów wspomaganych wokalnie, są niebanalne i posiadają własną dramaturgię.  Całą płytę charakteryzują piękne melodie, symfoniczny rozmach, nienachalna wirtuozeria muzyków, wspaniałe partie wokalne, doskonały klimat. Nie jest to może odkrywcze granie, panowie nie wychodzą poza ramy gatunkowe, ale co z tego, skoro mamy do czynienia z tak niezwykłym kolażem muzycznych barw. Nawet pokuszę się o zdanie, że muzycy wielkiego Dream Theatre powinni posłuchać sobie tego materiału i zastanowić się nad swoją twórczością, zamiast zjadać swój ogon i tworzyć marne kompozycje. Uczeń przerósł mistrza. Wszystkie kompozycje trzymają równy, wysoki poziom. Od instrumentalnego „Final Dawn”, rozpędzony i motoryczny „Fortune And Fate”, wielowątkowy długas „A Matter of Time Transforming”, wspaniale zaśpiewany przez Arno Mensesa „A Mental Journey”, po przepiękny, chyba najładniejszy utwór na płycie, tytułowy „Everlight”. Warto tu zwrócić uwagę na wokalizę Dilenyi Marr.

Album posiada bardzo pozytywną energię. Osobne brawa należą się instrumentalistom, wspaniałe partie solowe gitar i klawiszy przepełniają każdą minutę tego albumu. Szczególnie podoba mi się gra klawiszowca Davida Bertoka, który co chwila zmienia brzmienia swojego instrumentu i w bogaty sposób operuje całą paletą kolorów. To nie jest sztuka dla sztuki, proporcje są wyważone, nie czuje się przerostu formy nad treścią, co można było zarzucić poprzednim albumom Dreamscape.

I co z tego, że wszystko już gdzieś słyszeliśmy? Muzyka broni się sama. Bardzo solidna płyta, mocno polecam. O dalszy los grupy Dreamscape jakoś dziwnie jestem spokojny.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!