Labyrinth - demo

Artur Chachlowski

ImageDebiutanci z Jaworzna. A właściwie to jeszcze nie debiutanci, bo na razie mają w dorobku jedynie płytę demo. Choć jakość zamieszczonej na niej muzyki oraz czasowy rozmiar obu kompozycji świadczy, ze do pełnowymiarowego profesjonalnego albumu grupie Labyrinth jest naprawdę niedaleko. Należy jednak pamiętać, że czasami ten ostatni, wydawałoby się najmniejszy, krok staje się najtrudniejszy, a czas na jego wykonanie ciągnie się w nieskończoność. Mam nadzieję, że w przypadku grupy Labyrinth tak się nie stanie.

Rozpoczynali przed czterema laty jako MHz. Grali wtedy jeszcze muzykę wokalno – instrumentalną. Z zespołem śpiewała Asia Dębska, potem w grupie pojawił się inny wokalista Tomek Gędłek, a potem nawet saksofonista. Ale obecny zespół Labyrinth to już grupa na wskroś instrumentalna. Tworzą ją Bartek Bisaga (bg), Kuba Dębski (g), Paweł Larysz (dr) i Tomek Konopka (k). No i grają już zupełnie inną muzykę, niż MHz. Choć czasami potrafią też mocno zaskoczyć swoich fanów, jak miało to miejsce na początku roku, gdy wraz z wyżej wymienionymi wokalistami wykonali koncert kolęd i pastorałek. Ale przecież muzyka, która Labyrinth upodobał sobie najbardziej, to zupełnie inna para kaloszy. Tak przynajmniej wynika z krążka demo, który zespół nadesłał do MLWZ.PL. Składa się on zaledwie z dwóch utworów: czteroczęściowego „911” oraz „Lost In Infinity”. Ale co to za utwory! Trwają łącznie 25 minut i demonstrują przeogromny potencjał, który drzemie w zespole.

Co od razu rzuca się w uszy, to bezkompromisowość i muzyczna pewność siebie całego zespołu. Nie oglądają się na mniej lub bardziej komercyjne rozwiązania, nie usiłują „nagiąć” swojej muzyki do wymogów playlist rozgłośni radiowych, list przebojów, czy wymagań wytwórni płytowych. Po prostu grają swoje i już. Nie przejmują się targetami, formatami, czy czort wie czym jeszcze. Proponują muzykę, która gra im w duszy i sercu. A naprawdę potrafią grać! Ich muzyka jest krwista, ma sól i pieprz, ma potrzebną ilość niezbędnych przypraw. Ta muzyka SMAKUJE. Stylistycznie upodobali sobie rejony metal fusion, niedaleko im do Liquid Tension Experiment i Toola, czy innych, mniej popularnych formacji, takich jak Spaced Out, Karcius, czy Kopecky. Ich muzyka aż tryska energią, jest w niej niesamowita moc i mnóstwo potężnego, chwilami majestatycznego brzmienia. Są też melodie, na które składają się logicznie ułożone i przemyślane dźwięki. Grają głośno i nie oszczędzają strun. Czasem aż trudno nadążyć za wylatującymi z głośników dźwiękami. Ale nie ma co się tym przejmować. Najlepiej wtedy jeszcze bardziej podkręcić potencjometr. Bo muzyka grupy Labyrinth najsmakowiciej wypada właśnie przy maksymalnym poziomie głośności. Nie myślcie przypadkiem, że propozycje grupy Labyrinth to jakiś bezmyślny heavy - , czy nie daj Boże, speed metal. O, nie. Jak potrzeba zespół potrafi zwolnić. Wtedy od razy robi się liryczniej, brzmienie nabiera większej przestrzeni, a uszy odpoczywają od wysokiego natężenia dźwięków w jednostce czasu. Tak jest na przykład w ostatnich 6 minutach kompozycji „911”, tak bywa też we wstępie do „Lost In Infinity”.

Na stronie internetowej zespołu na portalu Wirtualna Polska można znaleźć oba te nagrania  do odsłuchania. Można zatem z łatwością przekonać się, że stwarzają one spore nadzieje na dobry, pełnowymiarowy album. Wypada więc cierpliwie czekać i przyglądać się jak rozwija się ten naprawdę doskonale zapowiadający się zespół.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!