Gutter Sirens - Horror Makers

Artur Chachlowski

ImageJuż sama nazwa świadczy o przewrotności i dużym poczuciu humoru całego zespołu. Jest ona też zarazem stylistycznym drogowskazem dla słuchaczy niezorientowanych w stylach i gatunkach. Gutter Sirens. Rynsztokowe syreny. Urocze, prawda?

Gutter Silence to polski zespół. I wcale nie taki nowy. Rozpoczął działalność czternaście lat temu, a do tej pory oprócz licznych nagród na przeróżnych festiwalach i przeglądach (m.in. Dęblin’1997, Babimost’1998, Koszalin’2001, Grand Prix na festiwalu „Rock w armii” w Jeleniej Górze w 2002r.) ma w swoim dorobku dwie płyty długogrające: wydaną własnym sumptem „The Trees” (1998) oraz „Memory Analysis” (Metal Mind, 2003), która ukazała się także za granicą nakładem niemieckiej wytwórni Sharks Records. „Horror Makers” to trzecie wydawnictwo w dorobku zespołu nagrane w składzie: Doman (v, bg), Mariusz „Bojar” Czarnomysy (g), Paweł „Koval” Kowalczyk (g), Rafał „Alex” Aleksandrzak (k) i Marcin „Szumi” Szumiło (dr). Jako zaproszony gość na płycie tej wystąpił prawdziwy gwiazdor sceny progresywno – metalowej, wokalista Goran Edman. Progresywnej publiczności kojarzyć się on może z formacją Karmakanic. Tak, tak, tą samą od płyty „Wheel Of Life” (2004), nagranej przy współudziale kilku członków szwedzkiej legendy gatunku – grupy The Flower Kings. Z kolei słuchacze metalowi pamiętają zapewne Edmana z jego wspólnych nagrań z Yngwee Malmsteenem. Goran śpiewa na płycie „Horror Makers” w jednym utworze „The Death Of The Day”, który dzięki jego udziałowi przeistoczył się w bardzo zgrabną balladę. Jedyną balladę pośród dziewięciu innych nagrań utrzymanych w power metalowym stylu.

Zespół Gutter Sirens skutecznie wypełnia lukę na naszym krajowym rynku power metalowym, bowiem chyba nikt inny w Polsce nie gra takiej muzyki. Albo przynajmniej nikt inny nie gra jej tak dobrze. A trzeba pamiętać, że ten popularny przecież na Zachodzie gatunek ma swoich licznych wyznawców. Mnie propozycje Gutter Sirens kojarzą się z formacją Rhapsody (ostatnio znaną jako Rhapsody Of Fire).  Podobnie jak tamten zespół, Gutter Sirens stosuje barokowe aranżacje, rozbudowane symfoniczne partie klawiszowe, soczyste i gęste partie gitarowe oraz charakterystycznie brzmiącą sekcję rytmiczną. Pod tym względem na płycie „Horror Makers” nie ma żadnych niespodzianek. Zespół idealnie wpisuje się w już dawno sprawdzoną konwencję i korzysta z wielokrotnie sprawdzonych sztuczek. Brakuje mi jednak w muzyce Gutter Sirens większej artystycznej odwagi, chęci przełamywania pewnych schematów, czy kruszenia twardych stylistycznych lodów. Przez to być może, płyta brzmi zbyt zachowawczo. Wygląda na to, że zespół nie potrafił lub nie chciał podjąć żadnego ryzyka i nie starał się wprowadzić od siebie  niczego nowego w te sztywne i dość sztampowe ramy gatunku. Dzięki temu albumowi, grupę Gutter Sirens na pewno należy uznać za pierwszoplanowego przedstawiciela power metalu nad Wisłą, ale jakoś   nie wierzę, że na tym kończą się ambicje zespołu. Mam wrażenie, że płyta „Horror Makers” niestety przepadnie w otoczeniu setek albumów innych zespołów specjalizujących się w takiej muzyce. Dlatego, pomimo tego, że płyta „Horror Makers” jako całość naprawdę prezentuje się nienajgorzej, to nie wróżę jej wielkiej międzynarodowej kariery. Obym się mylił, ale zbyt średnia, jeżeli chodzi o ogólne wrażenie, zbyt letnia, jeżeli chodzi o poziom wyzwalanych emocji i zbyt przewidywalna, jeżeli chodzi o stylistyczne nowinki, to płyta.

www.oskar-cd.com.pl