Morse, Neal - Cover To Cover

Artur Chachlowski

ImageNiespokojny duch nieustannie drzemie w Nealu Morsie. Tym razem były lider Spock’s Beard wydał płytę, będącą zbiorem utworów z repertuaru innych wykonawców. Zarejestrował je niejako mimochodem, w trakcie pracy nad swoimi trzema ostatnimi solowymi albumami. Jak wszyscy pamiętają do grona najbliższych współpracowników Neala od kilku lat należą perkusista Dream Theater, Mike Portnoy oraz basista grupy Ajalon, Randy George. Obaj, tak jak i sam Neal, należą do zagorzałych miłośników klasycznego rocka i w trakcie prac nad nagrywaniem materiału na płyty Neala, w wolnych chwilach w studiu, niejako dla rozgrzewki improwizowali w trójkę własne wykonania utworów z dorobku swoich ulubieńców: Paula McCartneya, Joe Jacksona, Cata Stevensa, Davida Bowie, George’a Harrisona, zespołów Chicago, U2, Badfinger, The Who, Monkees, Cream, The Moody Blues i Blind Faith.

I w taki sposób zrodził się album „Cover To Cover”. Powstał on z zarejestrowanych niejako „przy okazji” 13 utworów (7 pochodzi z sesji albumu „?” (2005), 4 z sesji płyty „One” (2004), a 2 z sesji „Testimony” (2003)). Jeżeli ktoś jest już posiadaczem tzw. specjalnych edycji albumów „Testimony” oraz „One”, ten zna blisko połowę programu niniejszego wydawnictwa, bowiem aż 6 nagrań ukazało się już swego czasu na dodatkowych krążkach obu tych albumów.

Trzeba przyznać, że wersje Morse’a a właściwie tria Morse-Portnoy-George, nie różnią się zbytnio od oryginałów. Jak Bowie, to trochę teatralności, jak McCartney, to ładna melodia, jak Cat Stevens, to słodka ballada, jak Chicago, to trąby... Nealowi nie chodziło o wprowadzenie w nich jakichś rewolucyjnych zmian, a raczej o zabawę w studiu nagraniowym i wspólną radość z granej przez siebie muzyki. A radość tę słychać w każdym takcie i mccartneyowskiego „Maybe I’m Amazed”, i harrisonowskiego „What Is Life”, i creamowskiego „Badge”, i w „Tuesday Afternoon” z repertuaru The Moody Blues, i w „Where The Streets Have No Name” z dorobku U2. W każdym z 13 zamieszczonych na tej płycie nagrań odnaleźć można luz i swobodę wykonawczą, ale przede wszystkim wielką klasę wszystkich zaangażowanych w projekt artystów.

„Cover To Cover” to bardzo przyjemna niespodzianka dla fanów Neala Morse’a w oczekiwaniu na jego kolejny epik. To album - ciekawostka, która niby nic nowego nie wnosi w wizerunek tego artysty, ale jest dla wszystkich oddanych sympatyków wielkiego talentu Neala, pozycją tyleż wyjątkową, co wręcz obowiązkową.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!