Po raz trzeci witamy w baśniowym świecie kreowanym przez włoską kultową formację Asgard. Dzisiaj powędrujemy poprzez góry i lasy po to, aby spotkać dobre wróżki, tajemnicze księżniczki, złe wiedźmy, inteligentne elfy oraz złośliwe i krnąbrne trolle. Mitologia to nie tylko bogowie, smoki, rycerze, pieśni ku chwale zwycięzców wielkich wojen, to także świat natury, zwierząt, magii, tajemniczych eliksirów, zaklęć, dziwacznych stworów. Najsłynniejszy taki świat baśniowej fantastyki stworzył przed laty J. R. R. Tolkien. Mitologia skandynawska nie doczekała się aż tak ogromnej popularności wśród masowego odbiorcy popkultury. Jest ona jednak wdzięcznym tematem dla muzyków, zwłaszcza tych zorientowanych na heavy metal i szeroko pojęty rock progresywny. Tym bardziej godny poszanowania jest fakt, iż muzycy pochodzący ze słonecznej Italii rozsławili mroczne legendy krążące wokół kręgu polarnego.
„Arkana” to trzeci i najbardziej ceniony przez fanów album formacji Asgard wydany tak jak i poprzedni krążek w 1992 roku. Jest to zarazem najdłuższa opowiedziana przez zespół historia. Nie może być inaczej, skoro to wędrówka przez góry i lasy. Zaczynamy od wizyty na tajnym zgromadzeniu wróżek. Podążając wraz z nimi poprzez wilczy jar i kamienny krąg, korzystając z magicznego, królewskiego lustra, przełamujemy rzucane na nas złe uroki królowej lodu i docieramy przed majestat władcy gór. Wędrówka jest długa, wyczerpująca, pełna zaskakujących przygód, niespodziewanych zwrotów akcji. Po drodze natykamy się różnorakie istoty. Wędrujemy głównie nocą, przy świetle księżyca. Jego jasna, srebrna twarz sprawia, że nie gubimy drogi. Kiedy docieramy przed oblicze władcy gór, osiągamy pełnię szczęścia.
Tę, jak i poprzednie historie, zespół Asgard oprawił najwyższej próby muzyką. Właściwie to nic nowego na temat brzmienia zespołu nie napiszę. Jest to porcja solidnego, soczystego art rocka, zagranego z olbrzymią wyobraźnią i niesamowicie emocjonalnie. Każdą płytę zespołu Asgard wydaną w latach 90. charakteryzuje dość mroczny klimat. Na płycie „Arkana” możemy zaobserwować rodzące się zjawisko, które później nazwane zostało prog metalem. Mimo tego, iż muzyka z krążka „Arkana” to klasyczny rock progresywny, słyszymy wyraźnie jeszcze jeden dość oryginalny element wzbogacający brzmienie zespołu. Jest nim duża dawka klasycznego fortepianu, zwłaszcza w środku płyty, kiedy opowiadanie jest najbardziej mroczne. Nadaje to albumowi niebywale szlachetnego blasku. Na każdej z omawianych płyt Asgard można znaleźć brzmieniowe ciekawostki. Bardzo klimatyczne, żywcem wyciągnięte z gotyckich czeluści instrumenty klawiszowe, nastrojowe flety, bitewne bębny. Te aranżacyjne zabiegi wyróżniają muzykę Asgard z całej gromady formacji opierających swój styl na osiągnięciach Marillion, Pendragon i IQ.
„Arkana” to niebywale homogeniczny album, którego należy słuchać w skupieniu i od początku do końca, aby nie stracić nic z jego ulotnego nastroju i baśniowego klimatu. Dobrze jest przeżyć tę muzykę jak film lub czytaną księgę tak, by nie uronić żadnego z wielu splatających się ze sobą wątków. Mimo tej ogromnej spójności dzieła można pokusić się o wyróżnienie kilku kompozycji. Uwagę przykuwa bardzo jasna i klarowna w swojej fakturze kompozycja otwierająca płytę „A Gathering Of Fairies”, niebywale tajemniczy i mroczny „Olaf Stonehand”, bardzo monumentalny, wielowątkowy, niemal epicki, ze sporą porcją klasycznego fortepianu, mój ulubiony „The Mirror Of The King” i wieńczący dzieło równie podniosły w swojej wymowie i dynamiczny temat zamykający album „The Lords Of The Mountain”. Płyta „Arkana” to niezwykle dojrzałe dzieło, zarówno pod względem muzycznym jak i tekstowym. Dziś już mało jest zespołów tak zaangażowanych w tematykę dotyczącą mitów, legend, fantastyki baśniowej. Patrząc z perspektywy upływu lat odnoszę wrażenie, iż lata 90. to był złoty okres dla neoprogresywnego rocka. Szkoda tylko, że macie, drodzy czytelnicy, znikomą szansę na skompletowanie płyt Asgard na srebrnych krążkach. Wydawnictwo WMMS już dawno nie istnieje, a w drugim obiegu jakoś nie widzę, by tytuły z dyskografii grupy krążyły między kolekcjonerami. Na wznowienia też nie ma co liczyć. Zespół rozwiązał się, zainteresowanie ich muzyką jest znikome. Taki stan rzeczy sprzyja jednak pamięci o tej formacji. Przez swoją unikatowość, rynkową nieuchwytność legenda Asgard nabrała większego znaczenia.
Wędrowaliśmy dzisiaj po lasach Północy poznając ich jasne i ciemne tajemnice. „Arkana” to najbardziej baśniowa płyta ze wszystkich nagranych przez Asgard. Mam nadzieję, że poddacie się działaniu jej magicznej mocy i niebywałemu urokowi. Pozwólcie, że przedstawię wam twórców tych wyjątkowych w historii art rocka baśniowych iluminacji. Jak zwykle głosem czaruje i z pasją opowiada napisane przez siebie teksty Francesco „Kikko” Grosso, Alberto Ambrosi tworzy nastroje, kreuje brzmienia za pomocą instrumentów klawiszowych, a także uwodzi słuchacza tajemniczymi dźwiękami fletu, Max Michieletto nadaje kolorytu muzyce za pomocą elektrycznych i akustycznych gitar. Sekcja rytmiczna spajająca całość to Chris Bianchi D'Espinosa grający na gitarze basowej i perkusista Marco Ferrero.
Za tydzień kolejne spotkanie z mitami i legendami Skandynawii. Poznamy wtedy garść opowieści z pół bitewnych. Szczęk broni, okrzyki wojenne, tętent koni. Będzie jak zwykle baśniowo i fantastycznie.