Raven Sad to zespół reprezentujący włoską szkołę nowoczesnego rocka progresywnego. Powstał on w 2005 roku pod kierunkiem multiinstrumentalisty Samuela Santanny i przez jakiś czas funkcjonował jako jednoosobowy projekt muzyczny, do którego zapraszano muzykujących przyjaciół. Zadebiutował w 2008r. albumem „Quoth”. Po wydaniu drugiej płyty, „We Are Not Alone” (2009), wraz z rozpoczęciem działalności koncertowej, Samuel wraz z klawiszowcem Fabrizio Trinci, który uczestniczył w nagraniu dwóch pierwszych albumów, zaprosił do stałej współpracy innych muzyków. I tak do projektu dołączyli basista Simone Barontini i perkusista Simone Borsi. W tym składzie panowie przystąpili do przygotowywania i nagrywania swojego trzeciego albumu. W przeddzień jego nagrania Simone zdecydował się jednak opuścić grupę, a na jego miejsce przyszedł stary przyjaciel zespołu, Giulio Bizzarri, który dokończył nagranie najnowszego dzieła Raven Sad pt. „Layers Of Stratosphere”. Album został wydany nakładem jednej z najlepszych włoskich wytwórni Lizard Records, pod skrzydłami której znajduje się wiele znanych progresywnych zespołów. Materiał ten ujrzał światło dzienne w grudniu 2011 roku, my jednak dopiero teraz mamy okazję zapoznać się z jego zawartością. A że to album pod wieloma względami wyjątkowy, nie zwlekamy ani chwili, tylko jak najszybciej dzielimy się nim z Czytelnikami i Słuchaczami Małego Leksykonu.
Na program omawianego dzieła składa się siedem utworów, w tym jeden trwający blisko 17 minut „długas”, noszący tytuł „Lies In The Sand”. Mamy na tym krążku wiele marzycielskich solówek gitarowych i miękkich, atmosferycznych dźwięków klawiszy. We wszystkich dominują dźwięki gitary przypominające klimatem brzmienia będące skrzyżowaniem stylu grania charakterystycznego dla D. Gilmoura, A. Latimera czy S. Rothery’ego. W niektórych utworach rozlegają się dźwięki pozamuzyczne (jak rozmowy przez interkom w otwierającym płytę instrumentalu „Door Almost Closed” czy strojenie radia w „Lies In The Sand”), często słychać też kobiece wokalizy oraz melorecytacje. Cała płyta brzmieniowo przypomina ostatnie dokonania zespołu Pink Floyd, przez chwilę nasuwa mi się również porównanie do płyt grupy Moongarden.
Głównym wokalistą w zespole jest Samuel Santanna (gościnnie w dwóch utworach - “Lies In The Sand” i “The Highest Cliff” - wspomaga go Camilla Gai). Być może nie jest mistrzem rockowej wokalistyki, ale dysponuje on ciepłym i naprawdę niezłym głosem, który idealnie pasuje do takiego nastrojowego grania i niespiesznych dźwięków dobywających się z instrumentów obsługiwanych przez pozostałych członków zespołu. Wszelkie niedoskonałości wokalne, które nie zdominowały na szczęście tego wydawnictwa, rekompensuje nam jego strona instrumentalna, gdzie gitara jest zawsze blisko klawiatury, a solówki gitarowe i klawiszowe relaksują nas, wywołując momentami uczucie tęsknoty za czymś nieuchwytnym. Cała płyta charakteryzuje się gustowną ekspresją, koncentruje się na nastroju i atmosferze wieczoru z zapalonymi świecami. Niektórym może się wydawać, że zestaw utworów na albumie jest zbyt monotonny, ja jednak uważam, że cała płyta jest bardzo spójna stylistycznie, wszystko do siebie pasuje, muzyka płynie przez nią jak strumień, a słuchaczowi pozwala odpłynąć w marzenia.
Polecam Ci, Szanowny Czytelniku, zapoznanie się z zawartością wydawnictwa „Layers Of Stratosphere”, bo naprawdę warto. Szczególnie jeżeli kochasz klimaty a’la Pink Floyd, Airbag i Gazpacho.