Christmas 7

Ardency - Dear Human

Artur Chachlowski

ImageJak zmierzyć wartość sukcesu w muzyce? Czy ilością sprzedanych płyt? Czy raczej rodzajem uczuć wyzwalanych u słuchaczy? Czy muzyka, której nie sposób usłyszeć w radio jest gorsza od tej, która podbija listy przebojów? Czy „komercjalizm” jest zawsze wyznacznikiem tego, co dobre, a co złe? Ktoś mądry już dawno powiedział, że nie ma muzyki dobrej, ani złej. I miał rację. Wystarczy przecież, że choć jednemu słuchaczowi podobają się skomponowane przez kogoś dźwięki. Problem leży tylko w umiejętnym dotarciu do jak największej liczby takich słuchaczy. Jednym artystom, tym komercyjnym, wyposażonym w lukratywne kontrakty, jest łatwiej, innym, jak na przykład nie związanej z żadną wytwórnią płytową grupą Ardency – trudniej. Nie usłyszycie (poza Małym Leksykonem Wielkich Zespołów) jej muzyki w radio, prawdopodobnie nie przeczytacie o niej (poza www.mlwz.pl) w żadnych mediach, a przecież muzyka, którą proponuje jest naprawdę godna uwagi.

Ardency. Gorliwość. Tak właśnie się nazwali. Jason Allum (dr) Jade Bowman (g,k), Nick Edgar (v, k) i James Pheasant (bg) pochodzą z Nottingham. Gorliwość, którą przyjęli za swój szyld, słychać w każdej minucie muzyki wypełniającej płytę „Dear Human”. Choć wcale nie ujawnia się ona w jakimś nieuporządkowanym hałasie, czy nadmiernym dynamiźmie. Wręcz przeciwnie. Ekspresja zespołu Ardency przejawia się w spokoju, minimaliźmie, ciszy i oszczędności w używaniu środków artystycznego wyrazu.

Wyobraźcie sobie muzykę, której chcielibyście posłuchać w zaciszu domowego kąta, po trudnym i wyczerpującym dniu, w swoim ulubionym fotelu, w kompletnej ciemności, z kieliszkiem czerwonego wina w ręku. Muzyka grupy Ardency idealnie nadaje się na taką okazję. Jest ona bardzo ciepła, bogata i spokojna. Lecz uwaga, nie jest to zwyczajny „relaksacyjny” typ rocka. W tej muzyce jest nieczęsto spotykana efemeryczna ulotność, lekkość, piękno, spokój. Z pojedynczych dźwięków układają się piękne melodie, melodie łączą się ze słowami, tworząc razem nieśpiesznie sączące się z głośników piosenki. A konkretnie 8 piosenek oraz 5 krótszych tematów instrumentalnych. Te ostatnie być może pełnią rolę łączników, być może uzupełnień. A razem układają się w przewspaniałe muzyczne misterium. Ciche, spokojne, natchnione, pełne zadumy i refleksji. Być może tak brzmiałaby psychodelia, gdyby narodziła się z XXI wieku? Być może tak brzmiałyby pieśni bardów i trubadurów, grane ku ukojeniu ciał i dusz zmęczonych rycerzy i wojowników?

„Chcemy swoją muzyką przekazać uczucia i pasję, jaką wkładamy w nasze kompozycje. Gdy tworzymy, nie myślimy o jakimś konkretnym celu. To byłoby bezduszne, a w konsekwencji nijakie. Chodzi nam o to, by pobudzać u słuchaczy emocje, by uderzyć w czułą strunę, by każda piosenka była dla nas i dla odbiorcy nowym wspaniałym doświadczeniem”- mówi Jade Bowman. Wtóruje mu James Pheasant: „Dzięki naszej muzyce chcemy poczuć więź ze słuchaczami. Mam nadzieję, że w konsekwencji staje się ona idealną platformą wymiany uczuć w obie strony. Nasze starania idą w tym kierunku, by dawać ludziom siebie takimi, jak jesteśmy, by kontakt ze słuchaczami był procesem organicznym, by był maksymalnie szczery i uczciwy”.

Gdy słucham albumu „Dear Human” zastanawiam się, po co stresować się codziennym życiem, dokąd się śpieszyć, dlaczego się denerwować? Gdy słucham „organicznej” muzyki grupy Ardency od razu chcę włączyć najlepszą z możliwych życiowych opcji „SLOW” i zapomnieć o otaczającym świecie. Pęd, pośpiech, gonitwa myśli? Po co? Wybierzmy spokój, ukojenie, marzenia. Otwórzmy się na piękno, szczerość i uczciwość. Do tego właśnie nawołuje ta muzyka.

Najlepsze fragmenty płyty? Trudno wskazać któryś konkretny utwór lub powiedzieć, że jedno nagranie jest lepsze od drugiego. Być może to „Visceral Surgery”, być może „A Lydian” z najładniejszymi melodiami na płycie? Być może „Ballad Of The Broken Man”, bo najdłuższe i najwięcej się w nim dzieje? Być może lakoniczny „Elastic”, bo brzmi najbardziej minimalistycznie? Być może „Descending”, bo najbardziej intryguje swym niepokojącym nastrojem? A może „Neither Here Nor There” z przejmującym tekstem opowiadającym o doświadczeniach ze środkami odurzającymi? Całość materiału stanowiącego program albumu „Dear Human” to zamknięta muzyczna całość. Całość o niezwykle pozytywnie i optymistycznie narastającym wydźwięku. Całość, która swą szczerością i autentycznością muzycznej wypowiedzi wciąga jak narkotyk. Całość, po którą sięgnąć powinni przede wszystkim sympatycy brzmień spod znaku Radiohead.

MLWZ album na 15-lecie Weather Systems w 2025 roku na dwóch koncertach w Polsce Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok