Mortal Portal to pochodzący z Edmonton w Kanadzie rockowy duet: Gordon Filipchuk i M. Dean Lawrence. Obydwaj dzielą się instrumentalnymi obowiązkami (śpiewa Lawrence) i jakiś czas temu z niewielką pomocą małego grona przyjaciół nagrali swój debiutancki album zatytułowany „Aloneman”. W tych dniach trafia on na rynek…
Jest to płyta przepełniona emocjami, bardzo nastrojowym klimatem i muzycznym minimalizmem. Panowie nie sięgają po wyrafinowane środki artystycznego wyrazu, na płycie przeważa spokojna i nieśpieszna atmosfera nasycona delikatną nutką jazzu, folku i psychodelii. Każdy utwór to osobna opowieść składająca się na historię transformacji człowieka (tytułowego Alonemana), który przemierza podróż z „ciemności w stronę światła”, by osiągnąć wewnętrzny spokój i stabilizację. Piosenki są krótkie. Trwają po 3-4 minuty, ale wszystkie utrzymane są w podobnym, homogenicznym klimacie. Dzięki temu album „Aloneman” prezentuje się jako rzecz wyjątkowo spójna, marzycielska i stonowana. Trudno jednoznacznie zdefiniować charakter granej przez Mortal Portal muzyki. Do głowy przychodzi mi określenie, że to taki „Pet Shop Boys progresywnego rocka”. Choć czy to w ogóle rock progresywny? Termin ten bywa ostatnio bardzo nadużywany. Ale muzyka Mortal Portal to po prostu dobre, klimatyczne, trochę rockowe, trochę folkrockowe granie. Odrobinę przypominające mi szwajcarską formację Metamorphosis, ale i to skojarzenie nie wydaje mi się zbyt oczywiste.
Tak czy inaczej, polecam ten album wszystkim poszukującym słuchaczom, którzy w muzyce cenią sobie spokojny klimat, niekonwencjonalne instrumentarium (akordeon, djemble), a także zrelaksowane w swym charakterze piosenki układające się w zgrabną, dość przyjemną w odbiorze, całość.