Prymary - The Tragedy Of Innocence

Artur Chachlowski

ImagePrymary to pochodzący z Kalifornii zespół, który za najważniejszy cel swojej twórczości przyjął sobie totalną artystyczną wolność i brak jakichkolwiek formalnych ograniczeń. Zespół czerpie z różnych gatunków potrzebne mu składniki, by poddać je swoistej syntezie. Tak przynajmniej zespół pisze w swoich materiałach informacyjnych, ale w najprostszych słowach można powiedzieć, że najbardziej ukochali sobie prog metalową stylistykę.  Prymary działa już od kilku ładnych lat, w 2003r. wydał nawet własnym sumptem niskobudżetowy album, który przyczynił się do wzrostu popularności zespołu, co w konsekwencji umożliwiło wspólne koncerty z takimi tuzami, jak Fates Warning, King’s X, Spock’s Beard, czy Enchant

Przygotowanie płyty „The Tragedy Of Innocence” zajęło grupie dwa lata. Misternie cyzelowana praca dała efekt w postaci koncept albumu, którego historia oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. Opowiada ona losy dziewczyny, która w dzieciństwie była molestowana, co doprowadziło do kompletnej frustracji i degrengolady w jej dorosłym życiu. Podobno opowieść oparta jest na przeżyciach Valerie Quirarte – żony Chrisa Quirarte – perkusisty Prymary, a zarazem autora tekstów do wszystkich utworów na płycie. Dość odważna to decyzja, by tak otwarcie opowiadać publicznie o losach swoich najbliższych, tym bardziej, że i sama Valerie osobiście zdecydowała się wystąpić na tej płycie. Słyszalna jest ona na „The Tragedy Of Innocence” w kilku melorecytacjach, będących komentarzami do opisywanych wydarzeń. Sama muzyka, którą grupa Prymary ilustruje tę opowieść, jest chwilami wręcz brutalnie heavy metalowo agresywna, a niekiedy, szczególnie w lirycznych retrospekcjach, lekka, zwiewna i niewinnie delikatna.

Płyta jest bardzo długa. Trwa bez żadnych przerw ponad 70 minut i podzielona jest na 12 kompozycji, które łączą się ze sobą i w sposób płynny przechodzą jedna w drugą. Na okładce płyty, przy tytułach poszczególnych utworów można znaleźć czas, w którym rozgrywa się akcja. I stąd wiemy, że śledzimy losy głównej bohaterki, począwszy od jej 5 roku życia. Wtedy to rozegrały się dramatyczne wydarzenia jej dzieciństwa. Stało się to 25 lat temu, a potem akcja toczy się chronologicznie aż do dnia dzisiejszego.

Z muzycznego punktu widzenia płyta „The Tragedy Of Innocence” przypomina pamiętny album „Be” grupy Pain Of Salvation. Zarówno mroczny nastrój całości, sposób narracji, a także środki wyrazu, po które sięga Prymary wydają mi się żywcem ściągnięte od Pain Of Salvation. Z tego względu nie wróżę zbytniego powodzenia temu albumowi. I to z dwóch powodów. Po pierwsze ci, którzy uznali „Be” za arcydzieło (wiem, że są tacy), potraktują grupę Prymary za wtórnych naśladowców. Po drugie, tym, którym „Be” nie przypadło do gustu (przyznam, że i ja się do nich zaliczam) może braknąć cierpliwości i czasu, by próbować przedrzeć się przez przeogromne zasoby prog metalowego łojenia i rozliczne dźwiękowe łamańce. Jak dla mnie zbyt dużo w tej muzyce jest hałasu, a zbyt mało zapadających w pamięć melodii. Zbyt dużo gitarowych wygibasów, a za mało harmonii, spokoju i liryki. Zbyt dużo muzycznej „sztuki dla sztuki”, a za mało chwil refleksji i wytchnienia. Po każdej kolejnej próbie przesłuchania tej płyty w całości czułem zmęczenie, a nie zadowolenie. Widocznie już za stary jestem na takie granie.

Na pewno nie mogę jednak odmówić zespołowi Prymary wysokiego poziomu wykonawczego. Proponowana przez niego muzyka to przykład wyrazistego, bezkompromisowego prog metalu z gatunku „love it or hate it”. Nie ukrywam, że do moich ulubionych fragmentów płyty „The Tragedy Of Innocence” należą spokojniejsze i bardziej uporządkowane utwory. „Miracle”, „Born Again” oraz „What Little Girls Are For” nawet mi się podobają. Ale do reszty jakoś nie mam cierpliwości.

www.progrockrecords.com

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok