Albion - The Indefinite State Of Matter

Paweł Świrek

ImageOd wydania poprzedniej płyty przez krakowski zespół Albion minęło 5 lat. Album „The Indefinite State Of Matter” pierwotnie miał ukazać się w 2010 roku, lecz z różnych przyczyn zaniechano wtedy nagrania i dopiero w tym roku zespół przystąpił do rejestrowania napisanego wcześniej materiału.

Podobnie jak na ostatnim albumie grupy pt. „Broken Hopes”, tak i na najnowszym mamy do czynienia z tzw. koncept albumem, czyli wydawnictwem, na którym muzyka i teksty tworzą jedną całość. Płyta zaczyna się od cichego wstępu, który po chwili wprowadza nas w niesamowity nastrój. Taki właśnie jest początek „Particle Of Soul”. Dobrze słucha się tego utworu w zupełnej ciemności, ze słuchawkami na uszach. Klawisze początkowo brzmią jak flet, ale po rozwinięciu wchodzą pozostałe instrumenty i robi się naprawdę niesamowicie. Łkająca solówka gitarowa w piątej minucie utworu to po prostu mistrzostwo. Pojawia się ona również w ostatnich minutach utworu, by następnie płynnie przejść do kompozycji „When I See The Light” - moim zdaniem jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego utworu zespołu z ostatniej dekady. Ciche efekty dźwiękowe delikatnie przechodzą w cudowne solo gitary, a po minucie wchodzi piękny i zarazem smutny wokal Katarzyny Sobkowicz-Malec. Przy tej okazji wychodzi na jaw jeden z jej mankamentów wokalnych, który ujawnił się już na „Broken Hopes”, a mianowicie nie za dobry akcent. Może lepiej byłoby wykonywać utwory w języku polskim, jak to miało miejsce na płycie „Wabiąc cienie”? Na uwagę zasługuje niezwykle precyzyjna i najlepsza krakowska sekcja rytmiczna, którą tworzą Krzysztof Wyrwa (bas) i Grzegorz Bauer (perkusja). Tematy tekstów są dość ponure, smutne i katastroficzne, a zarazem jakże bliskie życia. Wspomniany „Broken Hopes” dedykowany jest pamięci zmarłego ojca Jerzego Antczaka, a zarazem kierowany jest do synów gitarzysty z przesłaniem, że na miłość i na okazywanie uczuć nigdy nie jest za późno...

Dzięki ciekawym efektom specjalnym przechodzimy płynnie do kolejnego utworu, którym jest „Children’s Rhyme”, czyli „rymowanka”. To chwilami nieco chaotyczny i, moim zdaniem, momentami zbyt rozkrzyczany utwór. Prawdopodobnie jest on najsłabszym punktem omawianej płyty. Katarzyna usiłuje (niepotrzebnie!) brzmieć w nim jak Sinead O’Connor. Same wokale, a raczej jej melorecytacje, nie bardzo pasują do tej kompozycji. Może za bardzo kojarzy mi się ta piosenka z poprzednim krążkiem grupy, a może od każdej z płyt Albionu oczekuję po prostu lepszych i wciąż lepszych nagrań? Jednak, mimo słabych punktów w tym utworze, trafiają się w nim również ciekawsze momenty. Szczególnie mam tu na myśli spokojne, dłuższe fragmenty instrumentalne. Wyważone solówki gitarowe są równie udane, jak w poprzednich numerach, lecz osobiście ten utwór inaczej bym zaaranżował. Długie zakończenie instrumentalne przechodzi elektronicznymi efektami w kolejne mroczne nagranie pt. „Airborne”. Już na samym początku w dźwięki klawiszy wplątane są zniekształcone głosy. Są to fragmenty zapisów czarnych skrzynek tuż przed katastrofą lotniczą. Efekt piorunujący!!! Ciekaw jestem, do czego nawiązuje ta kompozycja? Czy do katastrofy pod Smoleńskiem, czy też do ataków na World Trade Center? To pierwsze skojarzenie przychodzi mi na myśl stąd, że utwory na płytę „The Indefinite State Of Matter” powstawały w okolicy dnia tej strasznej tragedii narodowej. A drugie z kolei stąd, że jej premiera ma miejsce około 2 tygodni po 11. rocznicy ataków na WTC. Tekst utworu jest czymś w rodzaju ostatnich chwil życia pasażerki samolotu ulegającego katastrofie w przestworzach. „I am falling… I am falling… I am falling down like a stone” – to końcowe frazy tekstu - dokładnie jak w katastrofie lotniczej. Pojawiające się co chwilę głosy z czarnych skrzynek, połączone z mroczną muzyką wprowadzają naprawdę dramatyczny nastrój. Znów proponuję wysłuchanie tego utworu ze słuchawkami na uszach…

Kolejny katastroficzny kawałek to „Indefinite State”. Pesymistyczny i smutny tekst uzupełnia przepiękna muzyka. Mamy tu też kolejne przepiękne solówki gitarowe. Brzmienia są nieco inne, niż w przypadku poprzednich albumów Albionu. Dlatego do głowy przychodzi myśl, że to płyta znacząco inna niż poprzednie. Kolejny raz przy urokliwych dźwiękach gitary solowej przechodzimy płynnie do następnego, zamykającego już płytę, utworu zatytułowanego „Fear”. To druga już na tym wydawnictwie bardzo rozbudowana (ponad 10 minut!) instrumentalna kompozycja, która brzmieniowo może kojarzyć się z dokonaniami zespołu Pink Floyd z okresu albumu „Animals”. Złowrogie odgłosy połączone z elektroniką potęgują ponury nastrój w tym utworze. Po chwili ujawniają się niespodziewane „wycieczki” zespołu Albion w stronę prog metalu. Czy to dobrze? Trudno powiedzieć. Na pewno jest to lepszym posunięciem, niż kierowanie swojej twórczości w stronę muzyki pop pojawiające się nieśmiało na początku istnienia grupy. Bardzo dużo dzieje się w tym nagraniu, ale wcale nie stwarza on wrażenia przydługiego. Pojawiają się też brzmienia imitujące melotron, co właściwie jest nowością w przypadku Albionu. Na pewno jest to duży plus. Tym właśnie melotronowym brzmieniem kończy się płyta…

Podsumowując, pragnę podkreślić, że na plus zdecydowanie zasługują muzyka i brzmienie instrumentów oraz bardzo precyzyjna sekcja rytmiczna. Minusem są niestety mankamenty wokalne oraz to, że niektóre kompozycje zostały zbudowane według niemal identycznego schematu (solo gitary na koniec utworu). Dlatego też najlepsze na płycie są moim zdaniem dwie długie instrumentalne kompozycje: „Particle Of Soul” i „Fear”. Są one decydowanie lepsze od utworów z wokalem. Pomimo tych nierówności gorąco polecam wszystkim to wydawnictwo. Warto było na jego premierę poczekać aż 5 lat. Oby tylko zespół nie zakończył kariery na tym albumie. Życzyłbym też sobie i czytelnikom MLWZ.PL, żeby muzycy Albionu powrócili do koncertowania.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!