Amerykańska formacja 3rdegree powstała w 1990 roku i w latach 90. wydała dwa pełnowymiarowe albumy: „The World In Which We Live” w 1993 roku oraz ”Human Interest Story” w roku 1996. Potem zamilkła na długich dwanaście lat, by w 2008 roku reaktywować się. Zespół wydał wtedy krążek “Narrow–Caster”, który mieliśmy okazję recenzować na naszych łamach (małoleksykonowa recenzja tutaj). Znalazły się na nim tylko trzy nowe kompozycje, jedna powstała w okresie zawieszenia działalności, a pozostałe zostały napisane jeszcze w pierwszym okresie istnienia kapeli, lecz dopiero wówczas doczekały się swojej płytowej premiery. Band tworzą następujący muzycy: George Dobbs (wokal, klawisze), Pat Kliesch (gitara, chórki), Robert James Pashman (gitara basowa, klawisze, chórki), Eric Pseja (gitara, chórki) i Aaron Nobel (perkusja). Gitarzysta Pat Kliesch na co dzień mieszka w Los Angeles, perkusista w Connecticut, natomiast reszta składu to mieszkańcy Bergen County w stanie New Jersey. Nagrywając płyty, panowie wymieniają się zarejestrowanymi plikami korzystając z poczty elektronicznej, a dopiero potem integrują i miksują efekty swojej pracy. Ot, to już chyba typowa charakterystyka dzisiejszych czasów. Ale najważniejsze, że efekt jest zadowalający.
W tym roku zespół 3rdegree nagrał album, na którym przedstawia wyłącznie nowe, napisane w aktualnym składzie, utwory. Jest ich w sumie 10 i razem tworzą dobrą, utrzymaną na wysokim poziomie realizacyjno-wykonawczym, całość. 3rdegree umiejętnie łączy w nich pierwiastki charakterystyczne dla progresywnego rocka z licznymi zewnętrznymi wpływami, wśród których na czoło wysuwają się elementy jazzu, psychodelii i po prostu rocka. W swoich kompozycjach zespół często stosuje zmiany tempa i liczne kontrasty, np. pomiędzy zwrotkami, a refrenami, co najlepiej chyba widoczne (słyszalne!) jest w otwierającym płytę utworze „You’re Fooling Yourselves”. Notabene to zdecydowanie najbardziej przebojowe (choć pod tym względem rywalizować z nim może umieszczone na końcu płyty „A Nihilists’s Love Song) nagranie w tym zestawie. Stosując te liczne, często niespodziewane i nieprzewidywalne zabiegi, grupa 3rdegree stylistycznie plasuje się niedaleko dokonań grup Gentle Giant, Beardfish, Steely Dan, a chyba najbardziej - Echolyn. Podobnie jak ta ostatnia z wymienionych formacji, 3rdegree posiada świetnego wokalistę, często stosuje wielogłosy i piętrowe harmonie wokalne, momenty epickie („Exit Strategy” „Incoherent Ramblings”) sąsiadują tu z lirycznymi (jak w dwóch niespełna trzyminutowych akustycznych miniaturkach „The Millions Of Pandemic” i „A Work Of Art”), a cały czas odbiorca trzymany jest w niepewności, czy przypadkiem zaraz nie nastąpi jakaś diametralna zmiana tempa, czy nie zagrany zostanie jakiś ciekawy mostek, albo czy przypadkiem w chwili, gdy wydaje się nam się, że to już koniec utworu, zespół nagle nie zacznie grać dalej. Słuchając albumu „The Long Division” należy spodziewać się niespodziewanego.
Choć omawiana dzisiaj płyta nie dorównuje moim zdaniem tegorocznemu albumowi zespołu Echolyn, to pod wieloma względami nowy krążek 3rdegree wydaje mi się brzmieniowo do niego podobny. Chwilami nawet bliźniaczo. Być może uczucie to potęguje fakt, iż jeden z utworów na „The Long Vision” zmiksował gitarzysta Echolyn, Brett Kull, ale to w końcu zaledwie jedna z 10 kompozycji wypełniających program tego albumu.
Zresztą nie ma się co rozwodzić nad samą płytą. Jej ocena musi być wysoka, ale zdaję sobie sprawę, że zawiera ona muzykę nie dla wszystkich. Zaadresowana jest ona do wyrobionego, inteligentnego i dość dobrze osłuchanego już słuchacza. Takiego, który lubi niespodziewane i nieoczywiste rozwiązania melodyczne, ale też i do takiego, który potrafi docenić wysokie umiejętności techniczne wszystkich tworzących grupę 3rdegree instrumentalistów oraz niesamowicie utalentowanego wokalisty. Głos George’a Dobbsa lśni bowiem na „The Long Division” w sposób nieprzeciętny.