Shadowlight - Twilight Canvas

Anna Sobótka

ImageDuet Shadowlight mieliśmy okazję poznać na naszych łamach już w ubiegłym roku przy okazji omawiania ich EP-ki zatytułowanej „Winter”. Dwaj uzdolnieni muzycy zebrali wówczas wiele pochlebnych recenzji, a niedługo po wydaniu tego krótkiego materiału duet przekształcił się w kwartet. Do panów Jamesa Hodkinsona, udzielającego swojego głosu i grającego na gitarze i syntetyzatorach oraz Marka Wilsona obsługującego instrumenty klawiszowe, dołączyli basista Ed Williamson-Brown i perkusista Paul Collins (nie mający jednak, poza nazwiskiem, nic wspólnego w innym sławnym pałkerem z grupy Genesis). Jak więc widać, zespół wzbogacił się o muzyków tworzących sekcję rytmiczną. W tym, już powiększonym składzie kapela wydała niedawno swój pełnowymiarowy album studyjny, któremu nadała tytuł „Twilight Canvas”.

Mamy na nim dziesięć, trwających blisko 58 minut, kompozycji, z których dwie („Monochrome Dream” i „Winter”) stanowiły program EP-ki z 2011 roku. Pierwszy utwór na płycie, „Dreaming Awake”, to praktycznie instrumentalne nagranie, bowiem tylko przez chwilę słyszymy w tle delikatne chórki. Kończy się ono odgłosami charakterystycznymi dla odtwarzania starych płyt winylowych. Te dźwięki wprowadzają nas w drugą kompozycję „Beauty Dies”, która z kolei żegna słuchacza dźwiękami padającego deszczu przechodzącymi do następnego, bardzo klimatycznego i lirycznego nagrania „Monochrome Dream”. To piękne 7 minut muzyki z cudownymi akordami fortepianu i wspaniałymi gitarowymi riffami, utwór niby delikatny w swym wyrazie, ale nie pozbawiony również mocniejszych brzmień. Słychać w nim echa wpływów zespołu Porcupine Tree. Następujący po nim „Winter” urzeka nas syntetyzatorowym wstępem, naturalnymi fortepianowymi dźwiękami i spokojnym nastrojem, ale także piękną solówką gitarową. W „Different Light” znowu wita nas delikatne brzmienie fortepianowych klawiszy, by po tym lirycznym wstępie bardzo mocno zagrały gitary. To chyba najcięższy kawałek na „Twilight Canvas”, mnie kojarzący się z materiałem grupy Opeth prezentowanym na albumie „Heritage”. Tym bardziej zaskakujący wydaje się być świergot ptaków wieńczący tę kompozycję i wprowadzający nastrój uspokojenia przed następnym, chyba najbardziej lirycznym w całym zestawie, nagraniem „Cutting Room”, z pięknymi dźwiękami gitary klasycznej. Ale nie brakuje jednak w nim również prawdziwego, mocnego i rockowego pazura. W „Black Swan Song”, równie nastrojowym jak poprzedni utwór, ponownie wita nas gitara klasyczna, a w tle mamy przepięknie grające instrumenty klawiszowe. „Reprise” oprócz tego, że zawiera muzyczne wątki słyszane już w „Monochrome Dream” kojarzy mi się trochę z twórczością innej brytyjskiej kapeli, a mianowicie z DeeExpus. „3am Forever” to trwająca niespełna dwie minuty miniaturka, urzekająca solówką wykonaną na gitarze klasycznej. Krążek kończy nagranie „Evenfall” nie odbiegające poziomem od pozostałych stanowiących program tego wydawnictwa, a wokale w nim słyszane brzmią niczym te, które serwują nam często muzycy z zespołu Moon Safari.

Podsumowując, muzyka na albumie „Twilight Canvas” jest miksturą ciężkich, by nie powiedzieć metalowych, nowoczesnych brzmień gitarowych z dźwiękami gitary akustycznej i klasycznej, łagodniejszych orkiestracji, pełną dźwięków fortepianu, występujących osobno, a czasami wspólnie z tymi z syntetyzatorów analogowych i melotronu. Materiał na „Twilight Canvas” brzmi nowocześnie, ale również delikatnie zakorzeniony jest i dotykający nieco wzorców z lat 70. Jest też pełen pięknych instrumentalnych motywów. Doprawdy bogata to mieszanka, pozwalająca zaprezentować dużą muzykalność i znakomity warsztat całego kwartetu ukrywającego się pod nazwą Shadowlight.

Dodam jeszcze, że zespołowi w finalnym nagraniu i produkcji albumu pomógł nie kto inny, a sam Danny Cavanagh, który bardzo ciepło wypowiada się o tej kapeli na różnych forach internetowych. Może dlatego, słuchając tego wydawnictwa możemy dopatrzeć się również wpływów Anathemy. Drodzy Czytelnicy, zapoznajcie się z materiałem umieszczonym na „Twilight Canvas”, bo to jeden z ciekawszych płytowych debiutów 2012 roku.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok