Progressive Madness vol. 1 - Code Under, Structure Of Reason, HellHaven
Środa przed drugim w tym roku długim majowym weekendem należała do wyjątkowych w art-rockowym światku. Na ten dzień zaplanowany był koncert aż trzech zespołów z kręgu rocka progresywnego. Ponieważ w nazwie imprezy pojawił się znacznik „vol 1”, to można się domyśleć, że „Progressive Madness” stanie się cykliczną imprezą, chociaż kto to wie?
Około 20:30 na scenie zainstalował się zespół Code Under. Muzycy wystąpili niestety w nieco okrojonym składzie, ponieważ zabrakło drugiego gitarzysty. Zanim kapeli udało się ustawić wszystko na scenie, to muzycy z innych zespołów kombinowali z wyświetleniem swego logo na ścianie z tyłu sceny, uczynili to z pozytywnym skutkiem. Code Under dał niezbyt długi, bo trwający niecałą godzinę, ale za to prawdziwie rockowy występ. Z racji okrojonego składu zrezygnowali z zaprezentowania „Burn In”, grając jedynie sześć utworów. Jeden z nich miał dość kontrowersyjny, roboczy tytuł „Bara Bara”. Być może ulegnie on z czasem zmianie. Gdzieś tak w połowie ich występu dwie dziewczyny wyszły pod scenę, by poruszać się w rytm muzyki. Dodało to temu występowi sporego kolorytu. Zespołowi pozostaje tylko kibicować i życzyć dalszych sukcesów.
O 21:15 na scenie zameldowała się kapela Structure of Reason. Zespół przygotował parę niespodzianek dla zgromadzonej publiczności. Pierwszą z nich było to, że muzycy występowali w maskach, ewentualnie w makijażu. To już mogło trochę szokować. Półtoragodzinna muzyczna podróż składała się z kilkunastu utworów, zarówno tych z EP-ki „Speculum”, jak i innych, znanych głównie z koncertów. Pomiędzy poszczególnymi wykonaniami, wokalista Łukasz Kulawik popijał dziwne napoje, które znajdowały się na postumencie obok mikrofonu. W pewnym momencie zaprosił on dwie, wciąż tańczące, dziewczyny do ich degustacji. Później, na początku utworu „Iluzjonista”, jako instrument zostały wykorzystane nietypowe rekwizyty w postaci szyny i młotka. W kompozycji „Trans”, podobnie jak to miało miejsce na wcześniejszych koncertach, na scenie pojawił się ojciec wokalisty - Jerzy Kulawik - grający na saksofonach. Dość dziwne zapowiedzi Łukasza, Jerzy skwitował słowami: „synu nie pij tego więcej”, co wywołało uśmiech wśród widowni. W niektórych kawałkach, drugi gitarzysta - Jakub Kulawik grał na trąbce (a raczej na dwóch różnych trąbkach). Barwny i ciekawy był to koncert.
Gdy około 23-ciej na scenie pojawił się zespół Hellhaven, widownia trochę opustoszała. Repertuar koncertu nie różnił się zbytnio od wcześniejszych występów grupy. Jedyne zasadnicze różnice, to ustawienie się muzyków na scenie oraz fakt obsługi laptopa przez perkusistę (wcześniej czynił to gitarzysta Jakub Węgrzyn). Najpierw zespół zagrał prawie całą swoją płytę, zabrakło tylko utworu „Perikarion”, zaś „Traum of Mr. Twain” wykonano w wersji polskojęzycznej. Wydawałoby się, że wszystko będzie szło idealnie, ale sporym mankamentem był pogłos mikrofonu od wokalu, który nieco psuł ten prawie godzinny występ. Na zakończenie, po zagraniu repertuaru ze swojego albumu, zespół zagrał dwie wcześniejsze kompozycje: „Stardust” i „Ecce Homo”. W tym drugim Sebastian tradycyjnie już grał na flecie prostym, a pod koniec Jakub Węgrzyn wspomagał wokalnie Sebastiana. Muzycy, poza sekcją rytmiczną, byli bardzo żywiołowi na scenie, nawet bardziej niż w czasie wcześniejszych koncertów. Warto nadmienić, że koncert, a przynajmniej występy Structure of Reason i Hellhaven były filmowane. W sumie „Progressive Madness vol. 1” okazał się ciekawą i udaną imprezą. Oby cykliczną. Szkoda tylko, że po raz kolejny publiczność nie dopisała.