Na taki występ zespołu Millenium czekaliśmy właściwie 3 lata. Dokładnie wtedy, w połowie 2010 roku, zapowiadany był koncert na 10-lecie wydania albumu „Vocanda”, ale inicjatywa nie doszła wówczas do skutku (zamiast tego mieliśmy koncert w klubie U Louisa na Rynku Głównym). Jednak co się odwlecze, to nie uciecze...
Koncert w Rotundzie był zapowiadany z paromiesięcznym wyprzedzeniem. W ten piątkowy wieczór do klubu przyszło około dwustu osób. Kilkanaście minut po 20-tej, po krótkiej zapowiedzi Artura Chachlowskiego, z głośników popłynęło intro, podczas którego muzycy z zespołu Millenium wraz z towarzyszącymi im gośćmi specjalnymi wkroczyli na scenę. Tym sposobem zespół przez niecałą godzinę zagrał na żywo cały materiał z albumu „Vocanda”, w dokładnie takiej samej kolejności, jak na albumie. Rolę narratora pełniła stojąca z boku sceny Karolina Leszko (ta sama, która pojawiła się na krążku „Ego”). Dzięki temu łatwiej można było zapoznać się z historią Daniela Sandersa – młodego biznesmena, który pędząc samochodem do pracy uległ śmiertelnemu wypadkowi, a potem ważyły się jego losy w czyśćcu. O ile na płycie wszystkie utwory stanowiły jedną zwartą muzyczną całość, o tyle na koncercie niektóre z nich były grane w formie pojedynczych nagrań z przerwami. Partie saksofonu wykonał Dariusz Rybka. W ten sposób, kilka minut po 21-szej, zakończyła się pierwsza część koncertu i muzycy na chwilę opuścili scenę.
Dłuższej przerwy jednak nie było, gdyż za chwilę salę Rotundy wypełniła zapowiedź Ryśka Kramarskiego. I tak, na początek drugiej odsłony występu, grupa wykonała trzy utwory, nigdy wcześniej nie prezentowane na żywo, gdyż pochodziły z płyt wydanych po ostatnich koncertach zespołu, a mianowicie z „Puzzles” i „Ego”. Na początek publiczność usłyszała „We Try Again”, zaś najnowszy album „Ego” był reprezentowany przez utwór „Born In ‘67”. Śpiewając go Łukasz Gall wskazywał na Ryśka, który urodził się właśnie w tymże roku. Potem nastąpił kolejny powrót do „Puzzles” za sprawą kompozycji „Sin”. Zniekształcone partie gitarowe były odtwarzane z playbacku, co wywołało uśmiech u gitarzysty - Piotra Płonki. Później przyszła pora na nagrania z wcześniejszego okresu twórczości Millenium. Najpierw wybrzmiało „Embryo”, a potem „Higher Than Me” i „Demon” i wreszcie na koniec drugiej części występu - „Road To Infinity”, którym zespół na wcześniejszych koncertach kończył główną część występu. Podczas wykonywania tego utworu Łukasz Gall przedstawił zespół, zapominając jednak o zaproszonych gościach. Samego Łukasza, już zakończeniu wykonania przedstawił Rysiek Kramarski. O ile na wcześniejszych koncertach zespołu wszystkie utwory zapowiadał Łukasz, o tyle tym razem czynił to lider Millenium, który w celu tej mini-konferansjerki każdorazowo wychylał się zza klawiszy.
Na bis zespół wykonał dwie kompozycje. Pierwsza z nich to „Light Your Cigar”, w czasie której niestety zabrakło efektu płonących zapalniczek, jak to miało miejsce na koncercie w klubie Tęcza, a druga to „Drunken Angels”. Tym sposobem, około godziny 22:30 zakończył się występ zespołu Millenium. Można powiedzieć, że publiczność - z racji liczebności – dopisała. Nie była to jednak frekwencja podobna do tej, jaką mieliśmy okazję zobaczyć w Rotundzie w przypadku występu duetu Blackfield, niecałe 8 lat wcześniej. W moim odczuciu, zdecydowanie zabrakło na tym koncercie jakiegokolwiek utworu z albumu „Numbers…”. Ale i tak wrażeń oraz pozytywnych wibracji było co niemiara. Miejmy nadzieję, że na kolejny występ zespołu Millenium nie będziemy znowu czekać kolejnych kilka lat.