II Koncert Charytatywny "Dla Sprężyny" - Kraków, Lizard King, 07.11.2013

Paweł Świrek

           II Koncert Charytatywny „dla Sprężyny” – Detox, Lacrima, 4 Szmery, Wu-Hae, Püdelsi

 

ImageCzwartkowy wieczór w klubie Lizard King stał pod znakiem koncertu charytatywnego. Celem akcji miała być pomoc rodzinie zmarłego Włodka „Sprężyny” Czochera. O ile na pierwszy z tych koncertów, który odbył się jeszcze w 2012 roku przyszło bardzo wiele osób, o tyle na drugim z frekwencją było już zdecydowanie gorzej. Występy miały rozpocząć się o 19:00, lecz opóźniły się o godzinę.

Jako pierwszy na scenie pojawił się zespół Detox. Już w drugim utworze ze sceny było czuć woń palonej elektroniki. Okazało się, że spalił się transformator w jednym z urządzeń, co wymusiło przerwę techniczną. Padł nawet komentarz, że żywy ogień leci ze sceny. Po uporaniu się z awarią grupa dokończył swój występ.

 

ImagePo kapeli Detox publiczność miała okazję zobaczyć i posłuchać zespołu Lacrima. Zagrali oni nieco krótszy zestaw utworów niż zazwyczaj, ale repertuar okazał się nie mieć większych zmian. Ponownie zakończyli swój koncert „Epilogiem”, tak jak to miało miejsce wcześniej. Już w czasie ich występu było przesunięcie czasowe przekraczające godzinę w stosunku do wcześniejszego planu. Od tego koncertu, na jego zakończenie, zespół Lacrima rozdaje kostki gitarowe, o czym muzycy informowali wcześniej. Występ Lacrimy był zdecydowanie najostrzejszym ze wszystkich tego wieczoru.

 

ImageJako następny na scenie zainstalował się zespół 4 Szmery. Czas ich gry był podobny do poprzedników. W wykonanym zestawie znalazł się m.in. cover grupy AC / DC „Highway To Hell”. Podczas tego występu taniec pod sceną urządzała sobie para obcokrajowców (prawdopodobnie Anglików i jednocześnie znajomych wokalisty). W pewnym momencie para ta wkroczyła na scenę, ale niedługo zostali oni z niej wyprowadzeni. Szmery grały niestety przy najsłabszym oświetleniu z wszystkich zespołów. Nie brakło dedykacji dla ś.p. Włodka „Sprężyny” Czochera. Już sam wokalista grupy wspominał o nim na początku koncertu i co najmniej raz jeszcze nieco później.

 

ImagePo dawce hard rocka w stylu AC/DC przyszła pora na nowohucki band Wu-Hae. Z długiego zestawu repertuarowego zespół musiał usunąć kilka utworów. Jednak ich występ wywołał u mnie pozytywne odczucia. Już sama zapowiedź ich gitarzysty, wypowiedziana mocno łamaną polszczyzną robiła wrażenie. Po niej muzycy ruszyli z kopyta utworami „Instytut” i „Fryderyki Fryderyki”. Najbardziej spodobało mi się nagranie, którego zespół rzekomo nie grywa na koncertach o tytule „Nie śpię w nocy”. Muzycy parokrotnie namawiali też publiczność do zakupu ich płyty. Na zakończenie zagrali „Merry Crisis” i „Pacan”.

 

ImageTymczasem o północy przyszła pora na główną gwiazdę wieczoru, czyli legendarny zespół Püdelsi. Nie obyło się bez podziękowań dla organizatorek tego wydarzenia, z których niestety tylko jedna była obecna na sali. Były również wspomnienia Włodka i tego, jak to w przeszłości stroił gitary elektronicznymi gadżetami - nastroił, ale nie do tej tonacji… i za to muzycy go lubili. Po tych podziękowaniach Püdelsi rozpoczęli koncert utworem „Pudel z Guadelupy”. Początkowo na scenie królowały wczesne kompozycje, chociaż wykonanie „Szuwar” było od tego odstępstwem. Więcej nowszych nagrań znalazło się bliżej końca koncertu, ale nie zabrakło miejsca na takie szlagiery jak: „Hoża Moyra”, „Czerwone Tango” czy „Mrok”. Niestety ze względu na późną porę, podczas występu grupy sala zaczęła się stopniowo wyludniać.

Koncert w sumie był ciekawy, inicjatywa na pewno szczytna, szkoda tylko, że wystąpiły te spore opóźnienia czasowe. Rozpoczęcie takich imprez powinno się planować nieco wcześniej, tak by start był przed godziną 19-tą, a wtedy ewentualne opóźnienia nie wpłynęłyby tak drastycznie na przebieg koncertu.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok