Napalm Death,Armed For Apocalypse,Toxic Bonkers-Kraków,Kwadrat,22.11.13

Paweł Świrek

ImageOstatnimi czasy w klubie Kwadrat dominują ciężkie brzmienia. Pod ich znakiem upłynął też ten koncert.

Chwilę po godzinie 19-tej na scenie pojawił się zespół Toxic Bonkers. Chociaż kapela ta istnieje już 20 lat, to początkowo jej obecność nie wywołała zbyt żywiołowej reakcji publiczności. Zresztą na początku ich występu, na sali nie było za wiele osób, widać było, że ludzie dopiero zaczynali się schodzić. Dopiero podczas trwania czwartego utworu, zatytułowanego „Otwórzcie oczy”, kilka osób zaczęło momentami pogować w wolnej przestrzeni, ale to były jedynie pojedyncze zrywy. Przez większą część ich występu, na który składały się zarówno utwory śpiewane po angielsku, jak i po polsku, spora część publiczności przebywała poza salą.

 

ImageKoncert Toxic Bonkers trwał niespełna 45 minut, a po nim bardzo szybko przedstawił się kolejny zespół – Armed For Apocalypse. Choć grali dość krótko, to zrobili większe wrażenie od poprzedników. Po pierwsze, sporą uwagę przykuwał perkusista, który grał na bosaka, a do tego ciekawie wyglądały jego fruwające dredy. Do tego miał nieco zubożony zestaw perkusyjny w porównaniu do poprzedniego zespołu. Podczas trzeciego utworu, jeden z gitarzystów wyszedł na jeden z głośników, zbliżając się tym sposobem do publiczności, już bardziej licznej niż w przypadku Toxic Bonkers. Występ Armed For Apocalypse oceniam zdecydowanie wyżej niż Toxic Bonkers, bo pomimo tego, iż krócej grali, potrafili lepiej rozgrzać publiczność. Na sam koniec występu ich gitarzysta wyszedł do ludzi, ale i z tzw. fosy przybijał piątki z fanami.

 

ImagePo tym występie techniczni dość szybko uporali się z usunięciem pozostałości po koncertach supportów i kilkanaście minut przed 21-szą, od utworu „Multinational Corporations”, swój set rozpoczął zespół Napalm Death. Uwagę przykuwała bardzo żywiołowa osobowość wokalisty Marka „Barneya” Greenwaya, który przez niemalże cały czas biegał po scenie. Do tego gitarzysta - Mitch Harris - wspomagał zespół wrzaskliwym backing vocalem. Już na początku koncertu publiczność zaczynała uprawiać crowd surfing i co jakiś czas stage holderzy wyprowadzali osoby, które poprzez tłum dotarły do fosy. Przez większość występu królowały dłuższe kompozycje, lecz co jakiś czas publiczność domagała się krótkich nagrań z debiutanckiej płyty zespołu, zwłaszcza nagrania „Scum”. Tymczasem muzycy nadal grali dłuższe utwory, a niektóre osoby spośród publiczności w tym czasie pogowały. Dopiero pod sam koniec głównej części koncertu band wykonał krótsze kompozycje. Jako pierwsza wybrzmiała upragniona „Scum”, po niej „Life?”, Deceiver”, „The Kill” oraz najkrótszy kawałek z repertuaru zespołu, czyli „You Suffer”. Trudno go nawet nazwać utworem, skoro jest to tak naprawdę pojedynczy akord okraszony krzykiem i trwający w wersji studyjnej nieco ponad sekundę. Główną część koncertu zakończyło nagranie „Nazi Punks Fuck Off” – cover grupy Dead Kennedys. Nie był to jednak koniec występu Napalm Death - muzycy wyszli jeszcze na bis, by zagrać „Unchallenged Hate” (z drugiego albumu „From Enslavement To Obliteration”) oraz na zakończenie - „Siege Of Power”. Tym sposobem tuż po 22-giej zakończył się ten koncert. Mark Greenway zszedł do fosy po bisach pożegnać się z fanami oraz chętnie pozował do zdjęć.

Tymczasem przed salą klubu Kwadrat podobnego rodzaju spotkanie z fanami zorganizowali muzycy Armed For Apocalypse, a ich perkusista stał przy stoisku Napalm Death i także pozował do wspólnych zdjęć. Koncert ogólnie był udany, lecz niestety, jak to często zdarza się na krakowskich koncertach, gorzej było z frekwencją.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!