Night 3: Na rozdrożu - Smiling At Grief
W lecie 1981 roku skład Twelfth Night zasilił Geoff Mann. Wokalista, autor tekstów, kompozytor, a także plastyk. Postać nietuzinkowa i niezwykle charyzmatyczna. Geoff był przyjacielem muzyków, luźno związanym z zespołem od samego jego początku. Już wcześniej przez jakiś czas śpiewał z zespołem na próbach czy na kilku koncertach. Stała współpraca była jednak niemożliwa z powodów logistycznych. Geoff mieszkał w odległym o kilkaset mil od Reading Manchesterze. Jednak pod koniec lipca 1981 roku rozwiązano problemy i Geoff stał się pełnoprawnym i stałym członkiem Twelfth Night. Debiut sceniczny nowego składu odbył się oczywiście w Reading. Lecz nie na scenie klubowej, gdzie do tej pory najczęściej gościli, lecz na największym festiwalu rockowym w Wielkiej Brytanii, jaki wtedy rokrocznie odbywał się właśnie w Reading. Twelfth Night mieli honor go otworzyć.
Wraz z przyjściem Geoffa pojawiły się nowe (wokalne) wersje starych kompozycji, na próbach powstawało także sporo nowych numerów. Na prośbę fanów dopominających się o nagrania z Geoffem, grupa zdecydowała się na wydanie kasety demo. Taśma "Smiling At Grief" miała być ukłonem w stronę słuchaczy a także produktem przeznaczonym dla promotorów koncertowych oraz firm płytowych. Liczono, że przy jej pomocy uda się zespołowi podpisać kontrakt nagraniowy.
Bardzo długo w dorobku zespołu kaseta wymieniana była jako produkt mniej ważny. Jednak z chwilą kompaktowej reedycji awansowała do podstawowej dyskografii. Chyba niesłusznie, bo "Smiling At Grief" to zbiór szkiców, a nie skończony produkt. Materiał zebrany na taśmie był, jak napisałem powyżej, nieskończony, nienajlepszy technicznie, a do tego mało spójny stylistycznie. Prezentował zespół na rozdrożu, szukający własnej muzycznej drogi. Z jednej strony zawierał krótkie i proste rockowe numery czerpiące inspiracje z new wave ("Honeymoon Is Over", "Puppet", "Three Dancers") czy new romantic ("East Of Eden"), z wyeksponowaną sekcją rytmiczną i prostymi zagrywkami gitary. Z drugiej - przedstawił rozbudowaną i skomplikowaną kompozycję "Creepshow", a na deser zafundował długi utwór instrumentalny "Fur Helene II", pamiętający jeszcze czasy, gdy grupa grała jako trio i jako jedyny nawiązywał do stylistyki albumu "Live At The Target". Gdzieś pośrodku gatunkowej rozpiętości mieści się "Makes No Sense" czy "This City".
Kompaktowa reedycja dokonana przez francuska wytwórnię MSI zawierała dodatkowo jeszcze 5 nagrań. Wszystkie one pochodziły z prób i doskonale wpasowują się w konwencję wydawnictwa, będącego swoistym szkicownikiem. Np. recytowany przez wokalistę "Midnight", chaotyczny chropowaty "Aspidistra" będący nową wersja starej instrumentalnej kompozycji "Keep The Aspidistra Flying", albo instrumentalna wersja "Makes No Sense", zagrana tylko na gitarach akustycznych.
Kolejna edycja "Smiling At Grief", dokonana w ramach serii "Definitive Edition" jest jeszcze dłuższa. W stosunku do poprzedniej edycji wzbogacono ją o kolejne dwa dodatkowe nagrania. A ponadto dołożono do niej jeszcze drugi krążek. Tym razem już nie ze studyjnymi wprawkami, a z koncertem. Jest to jedyny istniejący zapis występu w czteroosobowym składzie (w czasie nieobecności w grupie pianisty Ricka Battersby), dokonany w grudniu 1981r. w klubie Target w Reading. Zespół prezentuje na nim prawie cały materiał z właśnie wtedy wydanej kasety. Ponadto przedstawił publiczności dwie kompozycje z albumu "Live At The Target": "East To West", a przede wszystkim epicki "Sequences", do którego Geoff Mann dopisał tekst i który stał się punktem kulminacyjnym występów Twelfth Night. Wszystkie kompozycje brzmią trochę surowiej niż ich wersje znane z poprzednich wydawnictw. Nie ma się czemu dziwić, przecież nie mieli w składzie pianisty. Jego partie musieli dzielić między siebie na tyle, na ile mogli wokalista Geoff Mann i basista Clive Mitten. Można też wychwycić kilka wpadek Geoffa Manna, który nie za dobrze radził sobie na koncertach z niektórymi piosenkami. Jednak największym mankamentem tego materiału jest jakość nagrania. Niestety jest to zapis mono i to z nienajlepszym pasmem. Wielka szkoda.
"Smiling At Grief" to przede wszystkim pozycja przeznaczona dla fanów zauroczonych niezwykłą postacią jaką był niewątpliwie Geoff Mann.