Ron Thal, Disperse - Kraków, Lizard King, 07.01.2014

Paweł Świrek

ImageRon Thal to amerykański gitarzysta występujący także pod pseudonimem Bumblefoot, kojarzony jest również ostatnimi czasy z grupą Guns’n’Roses, z którą występuje od 2006 roku. Na swoich solowych koncertach prezentuje zarówno swój autorski materiał, jak i ten z klasyki Guns’n’Roses.

Krakowski występ tego artysty poprzedził 45-minutowy występ naszej lokalnej grupy Disperse. Chociaż muzycy tej kapeli są utalentowanymi osobami, to jednak wybór jej jako supportu uważam za średnio trafiony. Bardziej pasowałby on jako uzupełnienie koncertu Riverside niż Rona Thala, ale to jest oczywiście moja prywatna opinia. Pomijając te dywagacje, to trzeba podkreślić, że występ Disperse przyniósł nam porcję progmetalowego grania. Sporo było w nim elektroniki oraz klawiszy, na których grał wokalista - Rafał Biernacki. Jego żywiołowa osobowość sceniczna nie zrobiła jednak większego wrażenia na widzach i chwilami można było odnieść wrażenie, że ich występ nieco się dłużył, chociaż wystarczyłoby 30 minut grania…

ImageTuż po 21-szej na scenie pojawił się Ron Thal z ekipą. Jego dwugryfowa gitara zrobiła ogromne wrażenie na fanach. Gorzej było niestety z oświetleniem, występujący poprzednicy byli nieco lepiej doświetleni, a przez sporą część występu Rona na scenie panowały niemal egipskie ciemności. Dużo lepiej było od strony muzycznej. Bardzo szybko okazało się, jak mocne uderzenie ma perkusista, gdyż po kilku utworach pękł naciąg w jednym z werbli. W tym czasie Ron udawał rozmowę telefoniczną z domem, twierdząc, że bardzo późno wróci, gdyż pękł naciąg od werbla i w pewnym momencie nawet zadał pytanie, czy ktoś z tu obecnych potrafi to naprawić. Gdy ekipa techniczna zabrała werbel, by wymienić pęknięty naciąg, Ron zagrał „Don’t Cry” w wersji niemal całkowicie instrumentalnej. Dopiero w połowie utworu reszta ekipy włączyła się do gry, zaś perkusista grał na niekompletnym zestawie. Potem pęknięty naciąg poleciał do publiczności, która po to trofeum rzuciła się niczym sępy na padlinę. Zjawisko „polowania” przez widzów na tego typu gadżety jest dość powszechne na koncertach od dosyć dawna. Potem już Ron ze swoją ekipą kontynuowali występ. Drugim ciekawym momentem było wyjście Thala z gitarą do publiczności. Ten efekt znany mi jest chociażby z koncertów krakowskiej grupy 230 Volt. Tym razem, w wykonaniu tego amerykańskiego gitarzysty, wyglądało to o wiele bardziej efektownie – przeszedł on z gitarą po całym klubie, a podczas tego spaceru nieprzerwanie grał solówkę. Potem nawet pozwalał fanom pozować do zdjęć z jego gitarą, na co mało który artysta tej klasy pozwala. Otwartość całej ekipy zrobiła niesamowite wrażenie na fanach, tym bardziej, że zazwyczaj muzycy tej klasy są zazwyczaj dosyć mocno zmanierowani. Jak się okazuje nie wszyscy.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!