Classic Rock Nights vol 3. (Dust Bowl, Xposure, Lethe) - Kraków, Lizard King, 09.01.2014r.
Na tą, jak już się okazuje, cykliczną imprezę ściągnięto dość różnorodne zespoły. Pomysł okazał się być całkiem trafny. Nieco słabiej było niestety z frekwencją, czego jedynym usprawiedliwieniem może być fakt zorganizowania koncertu w środku tygodnia.
Z niewielkim opóźnieniem spowodowanym przedłużającymi się próbami, czyli około 20:30 na scenę wszedł zespół Dust Bowl. Zaprezentowali oni falę żywiołowego hard rocka. Jeden z pierwszych utworów zadedykowali jubilatowi Jimi Page’owi. W czasie koncertu gitarzysta, Krzysiek Kokosiński, pełnił również rolę klawiszowca, zaś drugi gitarzysta, Maciek Bonk, grał na gitarze z podwójnym gryfem (górny gryf – gitara 12-strunowa, dolny – 6-strunowa). W jednym z utworów Maciek zmienił gitarę z podwójnym gryfem na zwykłą, przypominającą Fendera Stratocastera. Największe wrażenie na widzach robiła jednak żywiołowa osobowość wokalisty Jurka Gibadło oraz, w mniejszym stopniu, basisty. Przez dłuższą część występu nie było większych reakcji ze strony widowni. Dopiero w ostatnim kawałku Jurek zaczął się bawić w interakcję z publicznością, namawiając widzów, by powtarzali wybraną frazę po nim.
Po Dust Blow przyszła pora na kapelę Xposure. Ten istniejący zaledwie od roku zespół ma już na koncie parę koncertów i jedno demo. Zaprezentował nam dość rozbudowany set. Na repertuar złożyły się głównie utwory z płyty demo, dwa covery i pojedyncze premierowe kompozycje. Jak zwykle band zaprezentował nam kawał solidnej muzyki osadzonej w klimatach znanych z lat 70. Tym razem dla odmiany na szczególną uwagę zasługiwała osobowość Filipa Wyrwy, poruszającego się w pobliżu swych efektów gitarowych nieco tanecznym krokiem. Ach te wyskoki, zarówno Filipa jak i jednorazowy Agnieszki! Spokojniejsze utwory wokalistka Xposure śpiewała siedząc w kucki. Jak zawsze zubożony zestaw perkusyjny nie wpłynął jakoś na brzmienie poszczególnych utworów. O ile z początkiem występu kapeli publiczność nie była może najliczniejsza, lecz podczas ich koncertu klub zaczął się powoli wypełniać. Przeciągający się występ Xposure nieco przyspieszył wokalista Lethe nerwowo stojąc przy wejściu na scenę. Gdy muzycy zorientowali się, o co chodzi, to zrezygnowali z zaśpiewania części materiału (bodajże jednego utworu), zapowiadając ostatnią kompozycję.
Potem na scenie pojawił się zespół Lethe. Pierwszym rarytasem był klawisz Korg CX3 emulujący brzmienie organów Hammonda. Wokalista był co prawda mniej żywiołowy niż w przypadku tego z Dust Bowl, ale jego sylwetka w białej koszuli robiła mimo to wrażenie. Rozbudowane kompozycje przenosiły słuchaczy w lata 70. Podczas występu tego zespołu część osób pod sceną zdecydowała się nawet trochę potańczyć. Lethe ma na razie na swoim koncie niewielki dorobek, ale należy liczyć na to, że z czasem rozwiną się oni bardziej. Ze względu na obsunięcia czasowe, podczas ich występu można było zauważyć odwrotną tendencję w stosunku do tego, co działo w czasie koncertu Xposure, a mianowicie zmniejszanie się liczebności publiczności. Wszystko to jednak było z pewnością z powodu dość późnej pory.
W przeciwieństwie do cyklu ProGGnozy czy koncertów organizowanych przez Iron Realm Productions lub Knock-Out Productions mieliśmy tym razem imprezę obfitującą w ogromną dawkę klasycznego rocka lat 70. Jak dalej będzie z tą imprezą i czy nie podzieli ona losu innych cyklicznych rockowych imprez? To już czas pokaże.