Twelfth Night: Night 9 - Głosy w ciemności (Voices In The Dark)

Janusz Groth

Night 9: Głosy w ciemności - Voices In The Night

ImageW dyskografii wielu artystów są albumy przeznaczone w zasadzie wyłącznie dla najwierniejszych fanów. Albumy, na których oddani słuchacze odnajdą liczne ciekawostki czy nawet perełki z dorobku nagraniowego swojego ulubionego wykonawcy.  Pendragon wydał "Once Upon A Time In England", IQ - "Lost Attic", a Twelfth Night zaoferował swoim fanom "Voices In The Night". Album zawierający wiele rzadkich nagrań zrealizowanych w ciągu całej kariery formacji.

Pretekstem do wydania albumu było przedstawienie wszystkich głosów, jakie przez lata towarzyszyły muzyce Twelfth Night. W poprzednich odcinkach wspominałem, że wokalistów zespołu było w zasadzie dwóch, bo tylko Geoff Mann i Andy Sears odcisnęli na nim swoje piętno. Reszta pozostała mało lub nic nie znacząca. Na tym albumie zebrano nagrania zrealizowane właśnie z tym niewiele znaczącymi wokalistami, a jako dodatek dorzucono kilka rarytasów zarejestrowanych z Geoffem Mannem i Andy Searsem. Powstał dwupłytowy zestaw z (w większości) nigdzie indziej niedostępnymi nagraniami (tylko dwa z nich opublikowano na innych płytach). Tę swoistą antologię głosów Twelfth Night podzielono wg prostego klucza: pierwszy dysk to nagrania ze studia, drugi – utwory zrealizowane na żywo.

Pierwszy głos Twelfth Night należał do pani o nazwisku Electra MacLeod. Współpraca Twelfth Night z Electrą trwała zaledwie przez kilkanaście tygodni 1980 roku. Do tego czasu zespół wykonywał długie instrumentalne kompozycje. Po dołączeniu wokalistki część kompozycji przearanżowano i dodano głos Electry. Trzy z takich przearanżowanych utworów nagrano i wydano na (od dawna niedostępnej) kasecie znanej jako "Electra Tape" lub "Early Material". Głos Electry dodał muzyce Twelfth Night trochę urozmaicenia i nadał jej swoistego uroku. Współpraca grupy z Electrą zakończyła się dość nagle w czasie trwania trasy koncertowej. Po prostu kolejnego dnia trasy zespół powrócił do grania jako kwartet instrumentalny. Współpraca z wokalistką pozostała tylko krótkim, niewiele znaczącym, ale ciekawym epizodem w historii grupy. Z jej udziałem zrealizowano tylko trzy nagrania i wszystkie zamieszone na omawianej antologii.

Drugim głosem Twelfth Night był charyzmatyczny Geoff Mann, który nagrał z zespołem trzy albumy i przez wielu uznawany jest za jego najlepszego wokalistę. Okres współpracy z Geoffem reprezentowany jest tutaj m.in. przez dwa nagrania demo zrealizowane w 1983r. na potrzeby wytwórni MCA (m.in. "Art And Illusion", znane potem z interpretacji kolejnego wokalisty Andy Searsa) oraz przez kilka kompozycji nagranych na koncercie (m.in. "Not Of The Map", który potem zmienił się w zaśpiewany przez Searsa "Blondon Fair").

Trzeci głos - Andy Sears. Zrealizował z grupą dwa albumy studyjne. Na "Voices In The Night" reprezentowany jest m.in. przez próbne wersje kompozycji, które nie weszły na przygotowywany w 1985 roku album dla wytwórni Virgin (utworów "I Am", "White Glass", "South Of The Wind" nie znajdziemy na żadnej innej oficjalnej płycie) oraz przez trzy piosenki nagrane na żywo na próbie.  

Czwarty głos to Martyn Watson. Wokalista i basista, który dołączył do grupy pod koniec 1986 roku w jej schyłkowym okresie działalności. Na omawianym albumie po raz pierwszy oficjalnie wydano nagrania z jego udziałem. Mamy tu (podobno) pełen ich zestaw: 4 utwory demo przygotowywane z myślą o nigdy niezrealizowanej płycie oraz kilka kompozycji zarejestrowanych podczas jednego z nielicznych wtedy koncertów.

ImageNa "Voices In The Night" mamy też dodatkowe smaczki w postaci dwóch piosenek zrealizowanych z wokalistami, którzy z Twelfth Night wystąpili gościnnie. Wyróżnia się "Don't Make Me Laugh", czyli rozrywkowa wersja "Fact And Fiction" zarejestrowana z panem skrywającym sie pod pseudonimem Axe, czyli konkurentem Andy Searsa do objęcia schedy po Geoffie Mannie. Drugim dodatkiem jest "Late Night TV" zagrana z Ianem Lloyd Jonesem. Na finał albumu wybrano nagranie można rzec symboliczne - "Love Song", ostatni utwór zagrany na ostatnim, pożegnalnym koncercie zespołu. W jego wykonaniu wzięło udział aż trzech frontmanów Twelfth Night. Ówczesny wokalista Martyn Watson w "Love Song" ograniczył się do przygrywania na basie, a miejsce przy mikrofonie odstąpił swoim dwóm poprzednikom, Andy Searsowi i Geoffowi Mannowi.

Pora na podsumowanie. Formuła albumu składankowego, będącego kopalnią rarytasów (o bardzo zróżnicowanej jakości), a przez to prezentem dla fanów, powoduje, że wszelkie jego oceny nie mają sensu. Jako gorący zwolennik twórczości zespołu przyjąłem go z wielką radością. Przede wszystkim dzięki nagraniom zrealizowanym z Electrą MacLeod. Stanowi on świetne uzupełnienie dyskografii tego niezwykłego zespołu.  

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!