Sorry Boys - Kraków, Lizard King, 13.04.2014

Paweł Świerek

ImageZespół Sorry Boys istnieje już dobrych parę lat. Chociaż na chwilę obecną posiada on w swoim dorobku jedynie dwie płyty („Hard Working Classes” i „Vulcano”), to zdążył zgromadzić całkiem sporo fanów. Najlepszym tego dowodem był fakt, że w dniu 13 kwietnia klub Lizard King cieszył się całkiem przyzwoitym zapełnieniem. Część osób pozwoliła sobie na rozstawienie krzeseł niemalże pod samą sceną. Niedzielny koncert odbył się w ramach trasy „Vulcano Tour”.

Występ kapeli rozpoczął się z niewielkim opóźnieniem, nie było też żadnego supportu. W pierwszej kolejności grupa zagrała „This New World” z ostatniego albumu. Publiczność mogła od razu zauważyć hipnotyzujący temperament sceniczny wokalistki - Beli Komoszyńskiej. Potem nastąpił powrót do poprzedniego albumu za sprawą kilku kompozycji („Salty River”, „Hard Working Classes”, „Chance” i „Caesar On Fire”), po to by znowu wrócić do muzyki z najnowszego krążka. W przerwach pomiędzy utworami wokalistka serwowała publiczności rozmaite historie. Oprócz zdolności wokalnych, w paru momentach zaprezentowała ona również umiejętność gry na klawiszach, a także na drobnych instrumentach perkusyjnych (grzechotki, tamburyn). Poza Belą, równie żywiołowy, lecz w nieco mniejszym stopniu, okazał się być jeden z gitarzystów - Tomasz Dąbrowski. Pozostali muzycy znajdujący się na podeście byli bardziej stateczni na scenie, ale dzięki temu stworzyli oni sporą przestrzeń dla wokalistki. Choć repertuar zespołu składał się z utworów anglojęzycznych, nie zabrakło także miejsca na coś wykonanego po polsku. Mowa tu o utworze „Zimna wojna”.

Główna część koncertu trwała około godziny, potem muzycy dwukrotnie wyszli na bis. Złożyły się na nie trzy utwory, zaś publiczność wciąż było mało i domagali się wykonania kolejnych. Muzycy jednak dosyć szybko opuścili scenę i rozstawili się ze swoim stoiskiem tuż przy wejściu na salę. Była okazja do autografów, wspólnych zdjęć oraz do zakupu płyty. Chociaż Sorry Boys wydaje się być na razie mało znany, to jak się okazało potrafił przyciągnąć sporo fanów na swój występ. Pocieszający jest fakt, że byli to głównie młodzi ludzie. Jedynym mankamentem tego wieczoru było przeciętne oświetlenie, ustawione podobno w taki sposób na prośbę zespołu.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok