Siedem śmiertelnych grzechów, siedem dróg do zwycięstwa, siedem diabelskich ścieżek do nieba…*
DANIELE LIVERANI - włoski gitarzysta i klawiszowiec rockowy, członek progmetalowej kapeli Twinspirits i heavy-rockowej Khymera. Jest również znany jako współautor i główny wykonawca progmetalowej opery-trylogii "Genius: A Rock Opera", do której nagrania udało mu się zgromadzić wielu słynnych wokalistów - w pojedynczych utworach pojawili się m.in. Mark Boals, Lana Lane, Daniel Gildenloew, John Wetton, Steve Walsh, Russel Allen, Edu Falaschi, Liv Kristine, D.C. Cooper, Jorn Lande, Eric Martin. Wydał również kilka instrumentalnych płyt solowych oraz był również członkiem zespołów progmetalowych Empty Tremor i Cosmics.
Na pewno nie chcę pytać o płyty, które Cię zainspirowały ani o to, którą ‘swoją’ płytę uważasz za najlepszą. Nie zapytam również o płytę na imprezę ani na romantyczny wieczór ;)
Album, który zabrałbyś na bezludną wyspę (zaczynamy raczej dość tradycyjnie, tak na rozgrzewkę)…
Dream Theater "Images & Words" (1992) - to jest naprawdę płyta, bez słuchania której nie mógłbym się obejść przez dłuższy czas…
Album, który mógłbyś sobie zaserwować jako przysłowiową poranną kawę (małe przebudzenie, choć jednak nie trzęsienie ziemi, ale emocje powinny rosnąć)…
Metallica "Metallica" (1991) - ta płyta sprawia, że czuję się silniejszy i na pewno jest dobra na początek dnia, daje taki zastrzyk energii.
Album, w którego nagraniu miałeś swój udział, jednak po który sięgnąłbyś w ostatniej kolejności (żeby całość nie wypadła za słodko)…
Trudna odpowiedź. Kocham wszystkie płyty, w nagranie których byłem zaangażowany. Muszę odpowiedzieć, zatem prawdopodobnie wyjaśnię ten wybór jako "gdybym musiał wskazać jedną płytę, to jest jedna" [Daniele ostatecznie nie ujawnił tego albumu … - przyp. red.].
Album, z gatunku tych niedoścignionych ideałów, w ponownym nagraniu którego wziąłbyś udział bez zastanowienia (takie płytowe Marchewkowe pole czyli wszystko się może zdarzyć)…
AC/DC "Back In Black" (1980) - "Back In Black" jest naprawdę płytą, w której ponownym nagraniu chciałbym wziąć udział. Moim zdaniem jest doskonała i inspirująca.
Album, którego nie chciałeś słuchać wczoraj, ale chętnie posłuchasz jutro (szczerze wyznaję winy swoje)…
Steve Vai "Flex-Able" (1984) - ta płyta brzmiała nieco dziwnie, gdy powstała, ale teraz sądzę, że była pionierska w swoim stylu [zainspirowana twórczością Franka Zappy, w efekcie najbardziej eklektyczna i jednocześnie znacząco odległa od pozostałych płyt Vaia - przyp. red.]
Album, który w szczególny sposób Cię zaskoczył („Zdziwienie, zaskoczenie to początek zrozumienia. To specyficzny i ekskluzywny sport i luksus intelektualistów.”**)…
Van Halen "Van Halen" (1978) - 'jedynka' Van Halen była najbardziej zaskakującą płytą, jakiejkolwiek słuchałem, ze względu na innowacyjną grę na gitarze i dobre piosenki razem z wielką osobowością wokalną [głównym wokalistą był oczywiście David Lee Roth - przyp. red.]. Zachwycający album.
(na koniec możesz pofantazjować, ile dusza zapragnie) Album marzeń nagrałbyś z…
… z Deenem Castronovo na perkusji, Jordanem Rudessem na klawiszach, Billy Sheehanem na basie i Jornem Lande jako wokalistą
*) Parafraza początku utworu Moonchild Iron Maiden z płyty Seventh Son of A Seventh Son (1988).
**) Cytat z Buntu mas (1929) hiszpańskiego filozofa i pisarza Jose Ortegi y Gasseta.