Norse Rage Over Poland 2014 - Kraków, Off-Centrum, 11.07.2014

Paweł Świrek

ImagePod szyldem „Norse Rage Over Poland 2014” kryje się trasa norweskiego tria o nazwie Uburen. Pierwotnie koncert miał się odbyć w klubie Kotkarola, lecz w związku z jego przenosinami do innej lokalizacji organizator musiał zmienić miejsce występu. Wybór padł na Off-Centrum. Może nie był on najtrafniejszy, ale jak to zazwyczaj bywa, najważniejsza była muzyka i przeżycia z nią związane.

Wszystko rozpoczęło się z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem od występu zespołu Rowhey. Wybór tej kapeli na pierwszy support okazał się być trafny, bowiem stylistycznie bardzo dobrze wpasował się w całość. Duże wrażenie na fanach robiła żywiołowość wokalisty, a ściślej jego hairbanging. W pewnym momencie nawet pojawiły się głosy, żeby basista przejął inicjatywę z wokalem, gdyż bardzo dobrze mu to wychodziło.

 

ImagePo krótkim występie w wykonaniu Rowhey na scenie pojawił się zespół Jarun. Tym razem muzycy przygotowali nieco dłuższy występ. Moim zdaniem zagrali nieco ciekawiej od poprzedników, a żywiołowość wokalisty i gitarzysty robiła wrażenie. Na repertuar koncertu złożył się niemal cały materiał z płyty „Wziemiowstąpienie” (brakowało bodajże dwóch kompozycji). Ich występ spotkał się z entuzjastyczną reakcją widowni. Niektórzy nawet próbowali pogować. Pojawiały się też prośby o konkretne numery. No i przede wszystkim grupa Jarun wykonuje utwory w języku polskim, co w tym gatunku nieczęsto się zdarza.

 

 

ImagePo zagraniu siedmiu kompozycji i bisu przyszła kolej na headlinera wieczoru, czyli norweski zespół Uburen. W ubiegłym roku nie miałem okazji ich podziwiać, więc przyszła teraz na to pora, a okazja była podwójna, ponieważ właśnie miała miejsce premiera ich pełnowymiarowego albumu pt. „Withered Roots”. Widok trójki muzyków poprzebieranych za Wikingów zrobił na mnie ogromne wrażenie. Podczas ich występu zgromadzona publiczność podeszła pod samą scenę, a ci stojący dalej, od czasu do czasu urządzali sobie małe pogo. Szaleństwa muzyków w pewnym momencie skończyły się, gdy mniej więcej w połowie koncertu pękła struna „A” gitary, na której gra Ask Kjetilson. Towarzysząca zespołowi kobieta szybko pobiegła po futerał, by pomiędzy utworami przyspieszyć jej zmianę. W przerwie technicznej pozostała na scenie sekcja rytmiczna urządziła sobie krótki instrumentalny duecik. W utworze „Blood Eagle”, a ściślej w jego końcówce można było na żywo usłyszeć melorecytacje w wykonaniu perkusisty Thorda Olavsona. Szczerze mówiąc rzadko się zdarza, żeby perkusista jednocześnie śpiewał i grał. Grupa zagrała na bis tylko jedną kompozycję, zaś cała impreza zakończyła się około godz. 23:30.

Potem, jak zawsze w takich sytuacjach, była okazja do wspólnych zdjęć i autografów.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!