Zespół The Exploited miał wystąpić w Krakowie w marcu 2014 roku, lecz w związku z chorobą wokalisty trasę przeniesiono na późniejszy termin, a ściślej na za ponad rok. Tym razem supportem miała być grupa Dezerter, ale dołączyła do niej kapela Psy Wojny, która rok temu także miała wystąpić w tej roli.
I tak całość imprezy rozpoczęła się od występu tych ostatnich z wymienionych. Jako ciekawostkę dodam, iż wszystkie występujące na tej imprezie zespoły miały dość obfitą setlistę z tej racji, że ich repertuar obfituje w dosyć krótkie kompozycje. I tak, koncert Falona i spółki rozpoczął się od wykonania utworu „Tradycja”. Choć na początku występu Psów Wojny publiczność nie była jeszcze zbyt liczna (ludzie dopiero schodzili się do klubu), zespół dość szybko rozgrzał zgromadzonych widzów. Co rusz pod sceną i dalej pojawiali się ekstrawagancko wyglądający fani punk rocka. Nie brakowało charakterystycznych dla tego stylu farbowanych włosów, nierzadko postawionych na „irokeza”. Warto wspomnieć, że kapela ta w tym roku obchodzi jubileusz 30-lecia istnienia. Trwający około 45 minut występ złożony z 14 utworów zakończył utwór „Demokracja”.
Potem nastąpiło szybkie przemeblowanie sceny i pojawili się na niej muzycy grupy Dezerter. Jest to kolejny legenda wywodząca się z nurtów muzyki punkrockowej, istniejąca od 1981 roku, a obecnie działająca jako trio. I tak, na pierwszy ogień poszedł „Rząd światowy”. Główna część występu zawierała aż 18 kompozycji. Niektórych fanów tak rozruszała muzyka płynąca do nich ze sceny, że aż próbowali tańczyć i pozować do zdjęć na stoliku we wnęce pod nią, co poskutkowało interwencją ochrony. Po tym incydencie, już na koniec występu i na bis wybrzmiał kawałek „Nie ma nas”, i po niecałej godzinie grania muzycy pożegnali się z publicznością.
Po chwili oczekiwania przed fanami pokazali się członkowie kapeli The Exploited. Charyzmatyczny Wattie Buchan pojawił się ze swym słynnym czerwonym irokezem na głowie. Na początek zagrali „Let’s Start A War”. Dopiero podczas wykonywania trzeciego utworu pt. „Dogs Of War” do fosy wpuszczono fotografów. Zespół zaprezentował bardzo przekrojowy repertuar zostawiając najlepsze kąski na sam koniec. Z racji tego, że niektóre kawałki publiczność śpiewała z zespołem, Wattie Buchan podstawiał mikrofon osobom stojącym w pierwszym rzędzie pod sceną. Po kilku utworach basista - Irish Rob - zdjął koszulkę i… można było podziwiać kolczyki w jego sutkach. W programie koncertu, oprócz dynamicznych nagrań znalazło się miejsce na spokojniejszy „Troops Of Tomorrow”, a główną część występu zakończyły „Army Life” i „USA” (zwany potocznie „Fuck The USA”). Po przerwie, Wullie Buchan zapowiadając „Sex and Violence”, pozwolił osobom z publiczności wejść na scenę. Całe szczęście, że nie próbował się on „obnażać”, jak to czasem miewał w zwyczaju robić podczas anonsowania tego utworu. Po chwili w miejscu zarezerwowanym dla muzyków zapanował mały tłok i zgromadzone dodatkowe osoby wykonały wraz z zespołem „Sex and Violence”. Ochroniarze w tym czasie zabawili się w stage diving, lewitując chwilę nad tłumem, zaś basista Irish Rob wyruszył z instrumentem przez fosę w tłum. Gdy publiczność opuściła już scenę, przyszła pora na wykonanie „Punk’s Not Dead”. Później The Exploited zagrał jeszcze „Maggie” i „Was It Me?”. Jak się okazało, nie był to jeszcze koniec koncertu, albowiem panowie wyszli jeszcze na drugi bis i wykonali dwa utwory. Kwadrans przed 23-cią koncert dobiegł końca.
Chwilę po nim muzycy wyszli do widzów i była okazja do zbierania autografów i robienia sobie wspólnych zdjęć. Jednak nie wszyscy zdecydowali się czekać, aż zespół wyjdzie – po koncercie grupka fanów na terenie akademików rozpaliła ognisko zachowując się przy tym dość głośno, co poskutkowało interwencją policji.