Midge Ure to brytyjski gitarzysta i wokalista najbardziej znany z działalności w zespole Ultravox (lata 1979 – 1987 oraz ponownie od 2009) odwiedził w tym roku nasz kraj na dwa koncerty: w Warszawie oraz w Krakowie. Z racji tego, iż artysta przez wiele lat występuje na scenie, repertuar koncertu był przekrojem przez niemal całą jego twórczość, zarówno tą z okresu współpracy z zespołem Ultravox, jak i solową.
Midge Ure swój występ rozpoczął od wykonania utworu „I See Hope In The Morning Light”. Początkowo prezentowane kompozycje nie wzbudzały zbyt dużego entuzjazmu wśród widowni. Dało się zauważyć, że co chwilę artysta odsuwał się ostentacyjnie od mikrofonu. Ja już dla żartu próbowałem zadać pytanie: „czy mikrofon gryzie?” Ale raczej powód wydaje się być inny – Midge Ure ma na tyle donośny głos, że stara się odsunąć od niego, by zmniejszyć jego siłę. Niestety największym mankamentem jest to, że wokal Midge’a Ure nie jest już tak dobry i czarujący, jak w czasach jego świetności (lata 80. i 90.). Czasem zdarzało się, że głos wokalisty gdzieniegdzie się łamał. Dopiero przebojowy „Fade To Grey” z elektryzującymi klawiszami został powitany aplauzem. Po kilku solowych utworach przyszła pora na kompozycje Ultravoxu. Najpierw publiczność usłyszała „Passing Strangers” z płyty „Vienna”, a potem z ostatniego albumu nagranie „Live”. W tym drugim, klawiszowcowi niestety trochę myliły się dźwięki. Za to dosyć ciekawie wypadł „New Europeans”. Zagrane dalej solowe kawałki artysty zaczynały mnie momentami nieco nużyć. Najsmaczniejsze kąski artysta zostawił jednak na sam koniec występu. Najpierw z ostatniej płyty Ultravoxu wykonał „Brilliant” i „Flow”, potem słynny utwór z debiutu solowego „If I Was” i dwie kolejne kompozycje Ultravoxu: „Vienna”, który z gitarą wypadł nieco dziwnie (w oryginale utwór ten był grany na trzy klawiatury i automat perkusyjny wspomagany perkusją) oraz „Love’s Great Adventure”, gdzie w początkowych fragmentach było zdecydowanie dużo perkusji, no i klawisze + bas zamiast podwójnych klawiszy, jak w oryginale. W ten oto sposób zakończyła się główna część koncertu.
Potem artysta wraz z towarzyszącymi mu muzykami wyszedł na bis. Najpierw zagrał „Hymn”, dośpiewywany przez publiczność, a następnie po krótkim, zaimprowizowanym instrumentalnym wstępie – wielki przebój Ultravoxu „Dancing With Tears In My Eyes”, po czym dość wcześnie zakończył swój występ. Zgromadzeni na sali fani liczyli na to, że Migde wyjdzie do nich, ale niestety przyszła informacja od managementu, że jednak tak się nie stanie. Oceniając repertuar trochę można mieć żal, że zabrakło chociażby jednej kompozycji z „Rage In Eden” (np. „I Remember” czy „We Stood Alone”), zwłaszcza, że niektóre płyty Ultravoxu były reprezentowane przez aż trzy pozycje.
Setlista:
1. I See Hope In The Morning Light
2. Dear God
3. Call of Wind
4. Fade to Grey
5. Passing Strangers
6. Live
7. No Regrets
8. One Small Day
9. New Europeans
10. Just For You
11. Supernatural
12. Breathe
13. Brilliant
14. Flow
15. If I Was
16. Vienna
17. Love's Great Adventure
Bisy:
18. Hymn
19. Dancing With Tears In My Eyes