Festiwal 'Tak Brzmi Miasto' - Kraków, Fabryka, 13.06.2015

Paweł Świrek

ImageW tym roku, niemal równy rok po pierwszej, przypadła druga edycja festiwalu „Tak brzmi miasto”. Siedem zespołów i zabawa niemal do białego rana – tak w dużym skrócie można podsumować imprezę, ale do rzeczy. Koncert rozpoczął się z drobnym opóźnieniem, gdyż około 20-tej w klubie Fabryka było jeszcze stosunkowo niewiele osób.

 

Jako pierwszy zaprezentował się zespół Teddy Jr. & The Undertakers. Ta hybryda muzyków zagranicznych i krakowskich wypadła dość ciekawie. Szczególnie, gdy Teddy Jr. próbował zapowiadać coś łamaną polszczyzną. Muszę jednak przyznać, że to połączenie grunge z folkiem, to nie są moje klimaty. Występ był dość krótki, złożony raptem z kilku (może pięciu?) utworów.

 

ImagePotem nastąpiła dłuższa przerwa techniczna, a po niej na scenie pojawił się zespół Straight Jack Cat, w którym gościnnie na perkusji zagrał Kuba Pałka, związany na co dzień z grupą Cinemon, a przez jakiś czas także z Xposure. Pierwszy utwór został zagrany w bardzo nietypowej i niespotykanej konfiguracji, bo na dwa basy. W czasie jego grania Marek ograniczał się tylko do śpiewania. Resztę występu grupa zagrała już we właściwej konfiguracji. Marek pochwycił gitarę, zaś Michał Zachariasz przesiadł się z drugiego basu na klawisze, z tradycyjnie już naklejonym napisem „organy Hammonda”. Wijąca się postać Michała za klawiszami robiła dość ciekawe wrażenie. Pod koniec występu Kuba Pałka dał świetny popis gry na perkusji.

 

ImageNastępnie, po kolejnej przerwie, na scenie zainstalowała się kapela ZOOid. To już dość długo istniejący zespół, który w spocie reklamowym chwalił się przed kim grał w przeszłości. Otrzymaliśmy trochę cięższych brzmień i ciekawych popisów gry. Wszystko trwało około pół godziny. Po tym występie stwierdziłem, że muszę bliżej zapoznać się z repertuarem tej grupy. Jako ciekawostkę dodam, iż następnego dnia ZOOid zagrał koncert w Alchemii.

 

ImagePo tym mini-koncercie przyszła pora na zaprezentowanie się Bad Light District. Pierwsze, co przykuło moją uwagę, to klawisze umieszczone z przodu sceny. Wraz z tym krótkim, aczkolwiek ciekawym występem otrzymaliśmy dawkę psychodelii i temu podobne brzmienia. Jednakże to, co najciekawsze moim zdaniem zostawiono na sam koniec festiwalu.

 

ImageNajpierw przyszła pora na znacznie dłuższy występ niż to miało miejsce w przypadku poprzedników. Na scenie postawiono kilka figurek kruków i przy ciemnym oświetleniu zbudowano niesamowity nastrój. Tak oto rozpoczął się występ Patrick The Pan. Szybko okazało się, że co chwilę muzycy zmieniali swe instrumentami. Najpierw Piotr Madej grał na klawiszach i śpiewał. W drugim utworze przesiadł się z klawiszy na gitarę – po sposobie jej trzymania dało się zauważyć leworęczność artysty. Wtedy też Kuba Duda zmienił gitarę na bas, a Justyn Małobrody przesiadł się z basu na klawisze. W niektórych fragmentach, już bliżej końca koncertu, Justyn zamienił bas na kontrabas.

 

ImagePo tej dawce urozmaiconych występów przyszła pora, na ten, na który osobiście czekałem - czyli zespół Besides. Obserwuję poczynania tej grupy od czerwca 2013 roku i z każdym koncertem widzę spore postępy. O ile pierwsze były pełne świateł i wizualizacji, o tyle tym razem otrzymaliśmy nastrój pełen mroku i psychozy, w bardziej dynamicznych momentach przerywanej sporą porcją stroboskopów. Choć dla fotografów była to walka ze światłem prawie jak na koncertach Comy, to dla widzów była to wspaniała uczta muzyczna. Zgromadzeni fani otrzymali niezbyt długą porcję post-rockowego grania. Po drugim utworze Piotr Świąder-Kruszyński przywitał publiczność. Ze względu na bardzo późną porę, sala klubu Fabryka zaczęła się powoli wyludniać.

 

ImagePo Besides przyszła pora na dość dziwny twór o nazwie Snowid. Przy dość słabym oświetleniu na scenę weszło dwoje ludzi, z których jeden był przebrany za niedźwiedzia, a drugi, jako człowiek - grzyb obsługiwał elektronikę. Przysłowiowy „dziad leśny” zrzucił po chwili niedźwiedzią skórę i od tego momentu rozpoczęła się prawdziwa zabawa przy pojawiających się co chwilę światłach stroboskopu. Można rzec, iż było to coś w rodzaju dyskoteki odbywającej się w ramach festiwalu i trwającej do samego rana.

Ciekawe, co nas spotka za rok, jeśli dojdzie do skutku kolejna, trzecia edycja festiwalu? Pożyjemy, zobaczymy.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!