“Nie moglo być inaczej!”:
Rozmowa z Chrisem Lewisem z musicali Clive’a Nolana
Kogo grasz w musicalach “She” i “Alchemy”?
Chris: W musicalach Clive’a gram rolę Horacego Holly w “She” oraz dwie role w “Alchemy” – Milosha oraz alchemika, Thomasa Anzeraya.
Jakie były Twoje muzyczne początki?
Chris: Zaczalem interesować się muzyką tak jak wiekszość - jeszcze w czasach szkolnych. Grałem w różnych zespołach rockowych. Doprowadziło to do współpracy z Robertem Johnem Godfrey’em. Nagraliśmy wspólnie album “Fall of the Hyperion” w 1974 roku. Ten projekt stał się prekursorem późniejszego zespołu Enid. Potem przestałem zajmować się muzyką na długi czas. Dopiero kilka lat temu poznałem nauczycielkę śpiewu, Dorothy Frances. Pod jej kierunkiem mój głos wrócił do dawnej formy i zacząłem występować na scenie w ramach koncertów charytatywnych. Następnie zaproszono mnie do obsady musicali Clive’a Nolana. Kiedy dołączylem, nie miałem pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Wiedziałem kto to jest Clive Nolan i znałem jego zespoły, Arenę i Pendragon – zawsze lubilem rock progresywny, ale nigdy nie widziałem ich na scenie, więc było to pierwsze moje spotkanie z Clivem. Zaproszono mnie na casting. Chodziło wtedy o jeden utwor z musicalu “She”. Reżyser szukal dublera dla roli Horacego Holly i potrzebny był ktoś z dość wysokim rejestrem głosu, a ja potrafiłem sprostać tym wymaganiom. Myslałem wtedy, że jest to mała rola. Okazało się jednak, że jest to dość spora partia, a material muzyczny jest znakomity. “She” jest świetnym musicalem i kiedy usłyszałem muzykę nie moglo być inaczej – musiałem dołączyć! Następnie poproszono mnie o zagranie tej roli w głównej obsadzie w nowej produkcji, którą własnie przygotowujemy. W międzyczasie Clive napisał drugi musical, “Alchemy”, z którym przemierzyliśmy sceny w Wielkiej Brytanii i w Europie. W “Alchemy” gram partie Milosha, przywódcy bandy rzezimieszków, oraz Thomasa Anzeraya, który wykonuje ważną partię wokalną w finale przedstawienia.
Jakie wspomnienie związane z grupa Caamora jest Ci szczególnie bliskie?
Chris: Jednym z najlepszych momentów jest doświadczenie londyńskiego Off-West Endu – to było świetne przeżycie! A co najbardziej podoba mi się w grupie Caamora, to ludzie. Clive, oprocz tego, że jest niezwykle utalentowanym muzykiem, ma też talent do gromadzenia naprawdę wspanialych ludzi wokół siebie. Caamora Company w obecnym składzie jest właściwie rodziną.
Którą postać z musicali Clive’a lubisz najbardziej?
Chris: Najwiecej zabawy miałem grając role Lorda Jagmana, którą dublowalem i zagrałem w jednym z przedstawień. To rola, do której można podejść po swojemu i jeśli zrobi się to z należytym entuzjazmem, będzie ona błyszczeć. To wspaniała postać – Jagman jest arogancki, złośliwy i brutalny. Ale ma też inną stronę, która pozwala widzom polubić go od samego początku, przynajmniej do czasu kiedy w pełnej krasie ujawia się jego czarny charakter. Na koniec zostaje on ukarany – Clive lubi, kiedy w jego opowieściach trup ścielil się gęsto.
Inną postacią naprawdę mi bliską jest Holly z “She”. Nie tylko dlatego, że jest to duża rola, ale ze wzgledu na muzykę, która jest fantastyczna. Ciężko wybrać jedną ulubioną postać. Wszystkie są świetne.
Jak idą przygotowania do “She”?
Chris: Bardzo dobrze! Szczególnie dzięki reżyserowi, Ianowi Baldwinowi, który jest fenomenalnie utalentowanym człowiekiem. Planuje on wszystko bardzo dokładnie i ma jasną wizję tego, jak wygladać powinna każda scena. Ian dodal mnóstwo kolorytu i charakteru do nowej produkcji. Wie też dokladnie jak wydobyć z ludzi to, co najlepsze. Naprawdę pod tym względem jesteśmy szczęściarzami. Próby są świetną zabawą. Mieszkam w domu, w którym mogę pomieścić dośc sporo gości. Mamy też dość dużą drewnianą wiatę na samochody. Kiedy Clive zobaczyl ją po raz pierwszy, wskazał ręką mówiąc: “Hmm… próby!” Tak więc jest to nasze miejsce prób, a moja cudowna małżonka, Maggi, gości wszyskich kawą, herbatą i przekąskami i dogląda naszych potrzeb, za co jestem jej dozgonnie wdzięczny. Próby idą naprawdę dobrze i świetnie się przy tym bawimy.
Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?
Chris: Clive na pewno zawsze będzie tworzył i komponował, więc jeśli dane mi będzie brać udział w jego projektach, zrobię to z przyjemnością. Jeśli chodzi o najbliższą przyszłość, zbliża się nasz minifestiwal, “The Fire and the Quest”, podczas którego wystawimy “She”, “Alchemy” i zagramy akustyczny concert. Muszę przyznać, że nie mogę się doczekać części akustycznej, podczas kórej wystąpię na scenie z Alanem Reedem. Wszystko to zaczelo się od dublowania jego roli. Słuchałem jego głosu tysiące razy ucząc się partii Holly’ego i nigdy mi się nie znudził. Alan ma fantastyczny głos i naprawdę go cenię. Zaśpiewać duet z Alanem Reedem jest spełnieniem ambicji, więc czekam z niecierpliwością na sobotni koncert.
Wywiad i tłumaczenie: Magdalena Grabias
Fotografia: Ron Milsom
http://clivenolan.net
http://shethemusical.com/
http://www.alchemythemusical.com/
http://shop.caamora.net