Ostatnimi czasy tak się składa, że raz w miesiącu muszę zaliczyć co najmniej jeden koncert tzw. rocka gotyckiego. Po Lacrimosie i Closterkellerze przyszła pora na The 69 Eyes. Godzina rozpoczęcia koncertu była trochę niefortunna, choć… zależy jak na to spojrzeć. Dwa suporty i headliner oraz początek koncertu punktualnie o 20:00. Hmmm…. Wymusiło to późną godzinę zakończenia koncertu, ale na szczęście kolejny dzień był dniem ustawowo wolnym.
Punktualnie o 20-tej na scenie pojawiła się ekipa Batalion D’Amour. Ten pochodzący z okolic Bielska zespół (z wokalistką z Krakowa) istnieje przeszło 20 lat i co jakiś czas ta nazwa gdzieniegdzie się przewija, choć o większej ich karierze jakoś się nie mówi. Zespół wystąpił z nowym gitarzystą. Wcześniej nie słyszałem dokonań Batalion D’Amour, lecz po tym co usłyszałem… zrobili na mnie wrażenie raczej przeciętnej imitacji Closterkellera. Nawet niektóre maniery wokalne Karoliny kojarzą się z Anją Orthodox. Według mnie Batalion D’Amour mógłby spokojnie grać koncerty z Closterkellerem. Na zakończenie występu wykonali porywającą wersję „Personal Jesus” grupy Depeche Mode. Można było się tego spodziewać, gdyż perkusista miał na największym bębnie naklejone dwuliterowe logo Depeche Mode z okresu „Sounds Of The Universe”.
Po tym dość krótkim występie zespół zrobił sobie wspólną fotę z publicznością (a ja tymczasem celowałem w nich obiektywem od strony publiczności). Potem nastąpiła krótka przerwa techniczna i 10 minut przed 21-szą na scenie pojawił się zespół Vlad In Tears. Pochodzi on z Włoch, lecz obecnie działa w Berlinie. Tym razem otrzymaliśmy bardziej żywiołowy show. Kris i Dario na dobre zawładnęli sceną. Byli bardzo żywiołowi, a ich dość dziwne stroje wywoływały piski u kobiecej części widowni. Nawet był pod koniec występu taki moment, że Kris podsunął mikrofon w stronę publiczności. Basista Dario ciekawie próbował pozować z wystawionym środkowym palcem w paru momentach. Dwukrotnie zaś na koniec utworu Dario pokazał imponujący wyskok. Poza własnym repertuarem, zaprezentowano także „Wicked Game” – słynny przebój, który kiedyś wykonywał Chrisa Rea. Ich występ był również dość krótki, lecz do tego stopnia ciepło przyjęty przez publikę, że ta (bezskutecznie) domagała się bisów.
Potem nastąpiła bardzo długa, bo trwająca prawie trzy kwadranse, przerwa techniczna. W tym czasie odsłonięto ustawiony z tyłu zestaw perkusyjny i techniczni zaczęli ustawiać dźwięk. Chwilę po 22-giej na scenie pojawili się wreszcie muzycy z grupy The 69 Eyes. Swój występ rozpoczęli z niezłym wykopem – od utworu „Framed In Blood”. Na repertuar koncertu złożyły się zarówno kompozycje z ostatniego albumu („Miss Pastis”, „Dolce Vita” czy „Jerusalem”), jak i starsze kompozycje, przyjęte zresztą gromkimi owacjami. Główna część koncertu skończyła się po 23-ciej, a potem nastąpiły jeszcze bisy. Duża obsuwa czasowa przy wyjściu „wampirów z Helsinek” spowodowała bardzo późne zakończenie koncertu. Pozostaje mieć nadzieję, że The 69 Eyes jeszcze kiedyś odwiedzą nasz kraj.
Setlista:
Batalion D’Amour:
- Intro / Melodia mgieł
- Charlotte
- Bez nas
- Ranny anioł
- Niya
- Personal Jesus (Depeche Mode cover)
Vlad In Tears:
- Over Again
- Blame Yourself
- Mary
- Wicked Game (Chris Isaak cover)
- Okay
- Don't Let Us Fall
- Lies
- Feed On Me
- Here Comes the Rain
- Burn Inside
The 69 Eyes:
- Framed in Blood
- Miss Pastis
- Betty Blue
- Jet Fighter Plane
- Gothic Girl
- Don't Turn Your Back on Fear
- Sister of Charity
- Tonight
- Dolce Vita
- The Chair
- Shallow Graves
- Never Say Die
- Jerusalem
- Feel Berlin
- Brandon Lee
Bis:
- Wasting the Dawn
- Dance d'Amour
- Lost Boys