Jelonek, As Night Falls, Netherfell – Kraków, Klub Kwadrat, 03.12.2016

Paweł Świrek

1 As Night Falls 2016 minJak co roku, z początkiem grudnia w ramach świątecznej trasy, Michał Jelonek odwiedza Kraków. Co rok towarzyszą mu inne supporty i co rok otrzymujemy show na wysokim poziomie. W tym roku mieliśmy najpierw krótkie występy dwóch zespołów. Punktualnie o godz. 19-tej z głośników rozległy się dźwięki intra i na scenę wkroczył zespół As Night Falls, a raczej 3/5 jego składu. Brakowało klawiszowca i perkusisty, więc zespół wspomagał się podkładem odtwarzając partie nieobecnych muzyków z laptopa. Pierwszy raz miałem okazję widzieć ten zespół w maju 2013 roku w pełnym składzie w jednym z małych lokalnych klubów. Wtedy zagrali dłuższy występ (około godziny), a obecnie przed Jelonkiem wykonali trwający niespełna 30 minut set złożony raptem z pięciu kompozycji. Można było wprawdzie podziwiać popisy taneczne Anny Achtelik (wokal), jednak ten niekompletny skład wielu osobom nie przypadł do gustu (zwłaszcza brak perkusisty).

2 Netherfell 2016 minPotem szybko uprzątnięto scenę i na scenie zainstalował się zespół Netherfell. Tym razem otrzymaliśmy dużo cięższe granie z elementami folku. Na środku sceny ustawiono pomalowaną na czarno paletę. Poza ciężkim graniem urozmaiconym skrzypcami, lirą korbową, fletem i innymi cudami mieliśmy popisy… skoków w wykonaniu muzyków. Choć Netherfell zagrał nieco więcej utworów niż As Night Falls, jego występ trwał równie krótko (też około pół godziny). Lepiej nieco wyglądała interakcja z publicznością. Zdaniem niektórych osób z widowni ten support wypadł zdecydowanie lepiej od poprzedniego, właśnie ze względu na pełny skład.

3 Jelonek 2016 minOkoło 20:30 na scenie pojawił się wreszcie Michał Jelonek wraz ze swoją ekipą. Choć co roku artysta serwuje nam różnorakie niespodzianki, jednak wiele elementów jest stale powtarzanych z koncertu na koncert. Tym razem pirotechnikę zainstalowano na tyłach sceny – pierwszy jej pokaz mieliśmy już przy pierwszych dźwiękach pierwszego utworu. Wirtuozerskie popisy wraz ze znakomitym poczuciem humoru Michała znakomicie rozruszały publiczność. Mieliśmy ściankę, mieliśmy też kolędowanie, a także - podobnie jak w ubiegłym roku - mieliśmy zabawę w świętego Mikołaja. Nawet gadżety były podobne. Zestaw utworów poniekąd też podobny – nie zabrakło słynnych już „Manna Manna” czy „Daddy Cool” (z repertuaru Boney M). Również wzorem ubiegłych lat publiczność w pewnym momencie przykucnęła na prośbę artysty, który przez cały koncert znakomicie dyrygował widownią. Na bis otrzymaliśmy ciekawą niespodziankę – Michał Jelonek poprosił na scenę Janusza, właściciela agencji Galicja Productions i odbyło się wręczenie prezentu na jubileusz 25-lecia. Potem były jeszcze bisy i dość wcześnie, bo parę minut po 22-giej zakończył się koncert. Na kolejny zostaje czekać do juwenaliów, albo… do grudnia przyszłego roku. Tylko trochę szkoda, że publiczność niezbyt dopisała (frekwencyjnie mogło być znacznie lepiej).

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!