Sabaton i Accept często odwiedzają nasz kraj w ramach swoich tras koncertowych. Dwa lata temu odpuściłem sobie występ zespołu Accept, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Tym razem przyszło mi podziwiać trwający godzinę występ tej formacji w znacznie większym obiekcie, zaś występ Sabatonu widziałem już po raz drugi w hali o podobnej wielkości, lecz o znacznie lepszej akustyce. Do wejść ustawiały się długie kolejki, ale na szczęście były one szybko i sprawnie rozładowywane. Podobnie sprawnie zorganizowano obsługę szatni. Nieco gorzej wyglądała sprawa parkingów w okolicy krakowskiej Tauron Areny – to tyle odnośnie samego obiektu.
Punktualnie o 19-tej na scenie pojawili się muzycy szwedzkiej grupy Twilight Force. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, iż pochodzą z tych samych rejonów Szwecji, co Sabaton, więc sprawa supportu była dość oczywista. Otrzymaliśmy pół godziny soczystego powermetalowego łojenia z dużą dozą klawiszy, a także sporą ilością ciekawych rekwizytów typu miecz czy maski zakładane przez muzyków (rogi, czerwony kaptur). Śpiew i temperament sceniczny Chirleona wypada tak znakomicie, iż czasem można mieć wątpliwości co do płci osoby odpowiedzialnej za wokal (szczególnie, gdy całości uzupełnia dość specyficzny image sceniczny artysty).
20 minut przed godziną 20-tą muzycy z Twilight Force podeszli pod barierki umożliwiając tym samym kontakt z fanami, zrobienie zdjęć itp. A tymczasem o 20-tej na scenę wkroczył gość specjalny programu – niemiecka grupa Accept. Istnieją bardzo długo, gdyż ich początki sięgają końca lat 60. (choć pod nazwą Accept funkcjonują od połowy lat 70.). Trwający godzinę set został znakomicie przyjęty przez publiczność. Pierwszy mocniejszy moment to hymn Związku Sowieckiego we wstępie do utworu „Stalingrad”. Na scenie panował totalny żywioł przy statycznej scenografii. Wolf Hoffmann szalał z gitarą, a Mark Tornillo wcale nie gorzej radził sobie za mikrofonem, jak swego czasu Udo Dirkschneider. Występujący z zespołem zaledwie od dwóch lat perkusista znakomicie sobie poczynał za swoim mocno rozbudowanym zestawem. Utwór, na który czekałem, czyli osławiony już „Metal Heart”, został zagrany bliżej końca koncertu. Fragment z klasyki, czyli „Dla Elizy” został tu dość mocno rozbudowany i stał się okazją do interakcji pomiędzy zespołem, a publicznością. Potem były jeszcze dwie kompozycje i nadszedł koniec tego zbyt krótkiego występu.
Nastąpiło pół godziny przerwy i o 21:30 na scenie pojawił się zespół Sabaton. Dekoracje nie były aż tak efektowne, jak dwa lata temu w Hali Wisły. Z jednej strony było to duże udogodnienie dla fotografujących (bo perkusja w pełni na widoku, a nie przysłonięta ogromną atrapą czołgu), a z drugiej strony było pod tym względem jakoś tak trochę ubogo, za to w ramach rekompensaty były inne atrakcje sceniczne. Swój gig Szwedzi rozpoczęli utworem „Ghost Division”. Co rusz mieliśmy pokaz płomieni (analogicznie jak na koncertach Behemoth). Po tej kompozycji na scenę wkroczyło kilku statystów w przebraniu spartańskich wojowników. Tym sposobem przenieśliśmy się w czasy starożytnej Grecji, a ściślej Sparty. Joakim Brodén również założył maskę starodawnego wojownika. W takim ciekawym zestawieniu zespół wykonał kompozycję „Sparta”. Kolejnym utworom towarzyszyły liczne sekwencje wyświetlane na ekranie z tyłu sceny, a przy ostrzejszych solówkach gitarowych salwy z płomieni. Momentami Joakim zaskakiwał trochę nieudolnymi próbami przeklinania w naszym języku, co wywoływało spore ożywienie wśród publiczności.
Po około godzinie przyszła pora na niespodzianki. Najpierw Joakim Brodén oznajmił, że właśnie… zwolnił zespół. W tym czasie techniczni wnieśli na scenę klawisze. Po krótkiej próbie dźwięku (oraz pierwszych dźwiękach „Dla Elizy” – fragmentu z klasyki, który półtorej godziny wcześniej zagrał Accept w środku „Metal Heart”), na scenę wkroczyli pozostali muzycy z instrumentami akustycznymi. W takim zestawieniu zespół wykonał w wersji akustycznej „Final Solution”.
Gdy Sabaton skończył grać akustycznie, techniczni zabrali ze sceny klawisze, a w tym czasie nastąpiła zmiana instrumentów na elektryczne i usłyszeliśmy zapowiedź utworu dotyczącego historii naszego kraju, a ściślej okresu Powstania Warszawskiego. Nietrudno się było domyśleć, że chodziło o „Uprising”. Po chwili nadeszła pora na kolejny wątek z historii, tym razem dotyczący Odsieczy Wiedeńskiej. Na ekranach pokazywane były sekwencje z husarią. I takim właśnie polskim akcentem zakończyła się główna część koncertu.
Potem były bisy, które rozpoczynał „Primo Victoria”. W „Shiroyama” było o samurajach, a w zagranym na koniec „To Hell And Back”… spadające bomby z trupimi czaszkami. A na sam koniec była wspólna fota z publicznością, która trafiła po chwili na ekran z napisem „DZIEKUJE KRAKOW”. I to był już koniec koncertu.
Setlista Accept:
Stampede
Stalingrad
Restless and Wild
London Leatherboys
Final Journey
Princess of the Dawn
Fast as a Shark
Metal Heart
Teutonic Terror
Balls to the Wall
Song played from tape
Outro
Setlista Sabaton:
Ghost Division
Sparta
Tommy’s Choice
The Last Stand
Carolus Rex (English)
Union
Lost Battalion
Lion From The North
Final Solution (acoustic)
Uprising
Night Witchers
Winged Husaria
Bisy:
Primo Victoria (intro)
Shiroyama
40:1
To Hell And Back