Każdy z występujących tego dnia w krakowskim klubie Zaścianek zespołów widziałem wcześniej na żywo co najmniej trzykrotnie. Koncert miał się rozpocząć punktualnie o 19-tej, lecz z powodu niskiej frekwencji przesunięto nieco godzinę rozpoczęcia koncertu. Najpierw na scenie pojawił się zespół Art Of Illusion. Ten bydgoski kwintet rozpoczął występ w identyczny sposób, jak w Gniewkowie czy w Katowicach i podobnie jak na tamtych występach co drugi utwór wykonywany był z wokalistą. I tak jako drugi wybrzmiał osławiony już „For Her”. Na niesamowitą uwagę jak zawsze zasługiwało gitarowe wymiatanie Filipa Wiśniewskiego. Jedynie Mateusz Wiśniewski był schowany ze swym basem tuż za klawiszowcem przez większość koncertu. Poza utworami z debiutanckiego krążka zespół wykonał (w pełnym składzie) premierowy utwór „Devious Savior” z singla zapowiadającego drugi album zespołu. Bardzo ciekawy to utwór i pozostaje tylko czekać na tą płytę.
Potem nastąpiła przerwa techniczna, a po niej na scenie pojawił się Brain Connect. Tym razem otrzymaliśmy godzinę instrumentalnego grania. Zaczęli premierową kompozycją, po której wybrzmiały utwory z ich jedynego jak dotąd albumu. Muzycy byli pełni żywiołu, zwłaszcza gitarzysta Jan Mitoraj. Dla niektórych osób ich występ trwał zdecydowanie za krótko. Można tylko żałować, że na widowni było tak mało osób, gdyż ta muzyka zasługuje na zdecydowanie większą widownię (a już w tym klubie na ich koncertach bywało lepiej z frekwencją, chociażby 5 lat temu na ProGGnozach). Występ Brain Connect dość szybko minął, w ostatnim utworze Jan Mitoraj przedstawił zespół. Ludzie domagali się bisów, ale zespół opuścił scenę, by zrobić miejsce dla Thesis.
Ten warszawski zespół już po raz piąty gościł w Krakowie i ilekroć występują w naszym mieście jakoś nie mają tutaj szczęścia do publiczności. Zaczęli utworem „Fates” z drugiej EP-ki i był to jedyny utwór zaśpiewany w języku angielskim. Trochę szkoda, że nie zaśpiewali go po polsku jak resztę utworów (istnieje taka wersja – „Z dłoni mojr”, ostatni utwór na EP2). Resztę stanowiły utwory śpiewane w języku polskim, czyli cała trzecia EP-ka oraz premierowy materiał. Koncert ten był ostatnim z Janem Kaliszewskim w składzie. Jan, związany równolegle z zespołem Traces To Nowhere, ogłosił niedawno swe odejście z Thesis. Pierwszym polskojęzycznym utworem był premierowy utwór „Szum”. Poznaliśmy też genezę następnego utworu - „Płoń”. Gdy Kacper tworzył teksty do ostatniej płyty, a robił to na dachu kamienicy, mieszkała w niej pewna starsza pani, niejaka Ilona Brzeska. Pewnego dnia Kacper zamiast spotkać tą panią, spotkał grupę około 20 osób ze zniczami. Okazało się, że pani została wywieziona do lasu i spalona. I na podstawie tej historii powstał utwór „Płoń”. Smutna historia i – jak często bywa w takich razach – powstał do niej utwór absolutnie przepiękny. Potem usłyszeliśmy kolejny premierowy numer z nadchodzącej płyty – „Wstyd”. Po tym nagraniu Kacper zapowiedział, że koncert zbliża się do końca i zostały już tylko dwa numery. Obydwa z wydanej niedawno EP-ki, czyli „Sieć” i „Nadejdzie ten dzień”. W pewnym momencie na koncert dotarła spora grupa kilku ludzi poprawiając nieco frekwencję. Szkoda tylko, że stało się to na sam koniec koncertu.
Mieliśmy okazję usłyszeć na żywo cały materiał z ostatniej EP-ki oraz dwie premierowe kompozycje. Premierowy materiał jest utrzymany w podobnej konwencji jak EP-ka. Zostaje tylko czekać na kolejną płytę. Póki co nowe utwory brzmią bardzo obiecująco. Szkoda tylko, że z frekwencją było nieco gorzej. A może by tak następnym razem sprawić, by Thesis zagrali razem z DispersE? Ostatnio na koncercie DispersE i Retrospective w tym samym miejscu było całkiem sporo ludzi, więc warto ten pomysł pociągnąć przy kolejnej trasie zespołu.