W niedzielny wieczór w Bielsku-Białej wystąpił kubański zespół Anima Mundi. Koncert trwał około 75-80 minut. Bez bisu, ale kilku osobom na widowni trudno było wyklaskać powrót muzyków na scenę.
Mimo tak skromnej publiczności Anima Mundi zagrali bardzo dobrze. Były utwory z nowej, tegorocznej płyty „Insomania”, ale też starszy materiał. Najbardziej przypadł mi do gustu, przedostani utwór, bodajże "Time to Understand" z plyty „The Way”. Rozbudowany, zagrany z rozmachem z ciekawymi partiami klawiszy przeuroczej Virginii Perazy i świetną gitarą lidera (?) Roberto Diaza.
Zresztą gra tej dwójki (zwłaszcza Diaza) plus perkusisty, który w jednym z utworów sięgnął po saksofon, najbardziej mi się podobała. Najmniej przekonał wokalista, którego głos momentami drażnił.
Podczas koncertu czynny był sklepik, w którym za 30 i 40 złotych można było kupić płyty z prawie całej dyskografii (nie było tylko tych wydanych przez wytwórnię Musea np. „The Way”).
Po występie muzycy chętnie podpisywali płyty (jeden z fanów kupił kilka tytułów, co bardzo ucieszyło zespół), dziękowali za przybycie i podziwiali... moją bluzę Stevena Wilsona.
Był to bardzo udany wieczór z dobrą muzyką, a ci co nie przyszli, bo w tym czasie woleli oglądać np. mecz Polska-Włochy, niech podwójnie żałują, bo koncert był świetny, a mecz... może przemilczmy.
Brawo dla organizatorów za sprowadzenie Anima Mundi do Bielska-Białej.