Po wydaniu płyty „Wasteland” ruszyła trasa koncertowa grupy Riverside. Część koncertów, podobnie jak w krakowskim Klubie Studio, została wyprzedana. Supportami na trasie były dwa zespoły: pochodzący z Wodzisławia Śląskiego WALFAD, który ma na koncie chociażby supportowanie Marillion podczas zeszłorocznego Marillion Weekend oraz trasy z RSC i ZSN Mech, a także rzeszowski Spiral.
Jako pierwszy na scenie zainstalował się WALFAD. Rozpoczęli utworem „Dum Spiro Spero” z albumu „Momentum”. Z racji tego, że trasa koncertowa zbiegła się z wydaniem nowej płyty („Colloids”), nie zabrakło nagrań z tegoż krążka. I tak jako drugi wybrzmiał „W kotle”, a po nim kolejne kompozycje z ostatniej płyty zespołu (w zasadzie wybrzmiała cała najnowsza płyta). Całość zakończył najciekawszy moim zdaniem utwór z przedostatniego wydawnictwa zespołu, czyli wspaniała kompozycja „Nasi bogowie wasi bogowie”. Potem była pamiątkowa fota z publicznością, a następnie rozpoczęła się przerwa techniczna.
Nastała godzina 20-ta i przy spowitej różowym światłem scenie zainstalował się zespół Spiral. Widziałem ich na żywo w 2014 roku i pamiętam, że dało się wtedy zauważyć energię płynącą ze sceny. Jednak teraz było trochę mniej energetycznie niż przed laty, ale równie atrakcyjnie. Szkoda tylko, że scena spowita była przez cały czas w odcieniach fioletu i różu. Muzycznie nie było najgorzej. To był dość krótki, acz ciekawy występ.
Około 21-szej z głośników popłynęły dźwięki „Wasteland – soundscape” i parę minut później na scenie pojawił się zespół Riverside. Identycznie jak podczas poprzedniej trasy na gitarze wspomagał ich Maciek Meller (znany przede wszystkim z grupy Quidam). Rozpoczęli materiałem z najnowszego krążka („Wasteland”). Najpierw wybrzmiał nieco przydługi „Acid Rain”, a po nim rewelacyjny „Vale of Tears”. Były nowości, po nich przyszła pora na starsze kompozycje. Najpierw „Reality Dream I” z debiutanckiej płyty. Wiele osób na to zapewne czekało, gdyż od dłuższego czasu w repertuarze grupy starszych kompozycji jest jak na lekarstwo. W pewnym momencie Mariusz Duda spytał się publiczności, ile osób było na pierwszym koncercie Riverside. Po czym opowiedział, jak to było na pierwszej trasie, że w poszczególnych miastach niewiele ludzi, a w Krakowie od razu 300. Dalszy repertuar koncertu złożył się przede wszystkim z kompozycji z ostatniej oraz pierwszej płyty z pojedynczymi kompozycjami z pozostałych regularnych albumów oraz EP-ki „Memories In My Head”. O ile na ubiegłorocznej trasie można było odnieść wrażenie, że w grze Maćka Mellera czegoś brakowało (a może raczej Kogoś brakowało na scenie), o tyle obecnie jakoś to odczucie minęło. Maciek doskonale poradził sobie z repertuarem i doskonale się wpasował w zespół na scenie.
Bisy wypełniły dwie kompozycje z ostatniego wydawnictwa oraz starsza - „02 Panic Room” (dość często grywana w ostatnich latach na koncertach). Tym sposobem kilkanaście minut po 23-ciej zakończył się koncert Riverside, a zarazem ten wspaniały sobotni maraton koncertowy w Klubie Studio, który tego dnia obchodził rocznicę wznowienia działalności po gruntownym remoncie.
Setlista Riverside:
- Intro - Wasteland Soundscape
- Acid Rain
- Vale of Tears
- Reality Dream I
- Lament
- Out of Myself
- Second Life Syndrome (first part only)
- Left Out
- Guardian Angel
- Lost (Why Should I Be Frightened By a Hat?)
- The Struggle for Survival
- Forgotten Land
- Loose Heart
- Wasteland
- Bisy:
- The Night Before
- 02 Panic Room
- River Down Below